Piec stojący w mieszkaniu kobiety jest w fatalnym stanie. Cały podziurawiony, przy delikatnym dotknięciu odpadają jego fragmenty. Izolację pomiędzy kaflami staruszka zrobiła sama, bo tej którą kiedyś wykonali fachowcy dawno już nie ma. Rozpalanie w tym "kaflaku" to igranie ze śmiercią. Janina Sieczkoś "igra", nie ma bowiem innego wyjścia.
- Jestem bardzo schorowana i mimo że ciepło się ubieram ciągle jest mi zimno. Muszę choć troszkę rozpalić, bo inaczej nie zasnę. Wiem, że mogę się zaczadzić. Sama pieca jednak nie przestawię - mówi Janina Sieczkoś, zanosząc się od płaczu.
Kobieta wielokrotnie zgłaszała problem administrującemu jej kamienicą Lokalnemu Zrzeszeniu Właścicieli Nieruchomości.
- Prosiłam, błagałam, ale bez skutku. Mam zaległości w płaceniu czynszu, ale czy przez to, że jestem biedna i samotna, mam stracić życie ? - pyta zrozpaczona kobieta, która utrzymuje się z renty. Otrzymuje dodatek socjalny, ale i tak często nie wystarcza jej na chleb. Jej zaległości w czynszowe wynoszą 923 zł.
Zdaniem administratorów nawet takie zadłużenie to wystarczający argument, żeby w jej mieszkaniu nie kiwnąć palcem.
- Pani Janina zalega z czynszem i dlatego nie możemy przestawić pieca. Wiemy, że jest on w kiepskim stanie, ale bezpieczeństwu lokatorki nie zagraża - mówi Wiesław Karaszewski, administrator Lokalnego Zrzeszenia Właścicieli Nieruchomości.
Zapytaliśmy administratora czy zagwarantuje, że staruszka się nie zaczadzi? - Gwarancji nie daję, ale przedstawię problem zarządowi zrzeszenia. Być może uda się go rozwiązać. Tyle mogę obiecać - odpowiada Wiesław Karaszewski.
Do sprawy wrócimy.