Trwa zamieszanie w branży piekarniczej. Na razie każdy obserwuje ceny u konkurencji i zadaje sobie pytanie, kto wykona pierwszy ruch? - Nic nie zapowiadało podwyżek cen mąki. To na nas spadło znienacka, jak grom z jasnego nieba. Aż strach pomyśleć, co się będzie dalej działo. Na razie każdy obserwuje swój region i zastanawia się, co robić? - skomentował wczoraj Maciej Jamróg - współwłaściciel PPHU "Maryś" w Żninie. Jak dodał jednocześnie, obserwacja rynku potrwa najwyżej do końca tego tygodnia. - W przyszłym trzeba będzie podjąć decyzję. Ale podwyżka musi być wyważona, nie można z nią zbytnio przesadzać.
Maciej Wysocki, prezes SRH "Rolnik" w Żninie komentuje: - Mąka stanowi bardzo duży udział w kosztach produkcji pieczywa, stąd wysoka, w ostatnim tygodniu aż 30 procentowa podwyżka cen tego surowca, musi powodować duże zamieszanie, a to wiązało się będzie z pewnymi ruchami cen pieczywa. Na razie obserwujemy rynek mąki i czekamy, jakie zmiany przyniesie ten tydzień. Ewentualną decyzję podejmiemy po weekendzie. Uważam jednak, że podwyżka nie powinna być większa niż około 10 groszy na sztuce chleba.
Nieco spokojniejsza wydaje się być w tej kwestii Teresa Janus - prezes PSS "Społem" w Żninie. - Do końca maja, pod warunkiem że mąki wystarczy, a mamy jeszcze pewne zapasy, ceny pieczywa utrzymają się u nas na tym samym poziomie. Później wysokość podwyżki będzie zależała od tego, po ile uda się nową mąkę zakupić.
Stanisław Szulc - właściciel kolejnej żnińskiej piekarni zmuszony był już kupić mąkę po wyższej cenie. - Gdzie jestem, obserwuję. I trudno mi określić, kiedy wykonam ruch wzrostu cen pieczywa, ale wiem, że są one nieuniknione - skomentował.
Rozmówcy reprezentujący branżę piekarniczą (nie tylko wymienieni z nazwiska) rozmaicie odnoszą się do obecnej sytuacji. Są na przykład firmy, które dla utrzymania klienteli, a może i znacznego powiększenia tej grupy, mogliby nie podwyższać swoich cen. - Ale jednocześnie musielibyśmy zrezygnować na przykład z inwestycji, które są realizowane dzięki wypracowanym przez piekarnię zyskom. Zawsze jedno jest kosztem drugiego - usłyszeliśmy.
Pojawiły się również i takie komentarze: - Wszystko przez sklepikarzy! To oni zachwiali lokalnym rynkiem, bo pobrali chleb od dzikusów z zewnątrz. A mało mają producentów pod bokiem?! Kiedyś wyglądało to znacznie lepiej - powiedział jeden z rozmówców, dodając jednocześnie: - Ale proszę nie pisać, że to ja mówiłem, bo jeszcze się to na mnie zemści.
Ile za bochenek?
(Przed podwyżką)
PPHU "Maryś" P. i M. Jamrógowie (Sklep Piekarniczy na ul. Kościuszki) - (0,55 kg) - 1,28 zł (zwykły firmowy)
PSS "Społem" - (0,6 kg) - 1,54 zł (baltonowski)
SRH "Rolnik" - (0,6 kg) - 1,55 zł (baltonowski)
Piekarnia S. Szulc - (0,55 kg) - 1,20 zł (zwykły)
