Żołnierze żegnają się z Ostrówkiem
Trzy miesiące temu półwysep Potrzymiech zamienił się w wyspę. 106 mieszkańców zostało odciętych od jedynej drogi lądowej. Stan wody w Gople był tak wysoki, że prom ze Złotowa do Ostrówka nie mógł już kursować. Wtedy pojawili się żołnierze 2. Inowrocławskiego Pułku Komunikacyjnego. Przy pomocy łodzi motorowych i amfibii przeprawiali ludzi do szkoły, pracy i na zakupy. Transportowali samochody osobowe, karetki pogotowia, radiowozy policyjne, a nawet pracowników zakładu pogrzebowego. Przewozili zboże, baloty słomy, beczki z mlekiem oraz świnie.
Ostrówek. Życie po powodzi. Ludzie brną w błocie [zdjęcia]
Łezka w oku
Z czasem woda zaczęła opadać. Wreszcie osiągnęła poziom, który umożliwił ponowne uruchomienie promu. I tak misja żołnierzy dobiegła końca.
Gdy na środowej imprezie pożegnalnej burmistrz Kruszwicy Dariusz Witczak dziękował żołnierzom za pomoc, mieszkańcy nagrodzili ich gromkimi oklaskami. Brawa były tak głośne i długie, że na twarzach wszystkich notabli pojawił się uśmiech.
- Prawie łezka mi się w oku zakręciła - wyznaje plutonowy Daniel Dobrogoszcz. Brał już udział w wielu akcjach. Nigdy jeszcze nie spotkał się z tak życzliwym przyjęciem.
- Bardzo ciepło będę wspominał Ostrówek. Bardzo się zżyliśmy z mieszkańcami. Z każdym coś się przeżyło, z każdym się rozmawiało. Nawet z dziećmi, które codziennie przeprawialiśmy do szkoły. Moja córka odwiedzała mnie w każdy weekend. Znalazła tu swoją przyjaciółkę. Nawet dzieciom ciężko było się rozstać - opowiada.
Żołnierze przyzwyczaili się do mieszkańców, a mieszkańcy do żołnierzy. - To są anioły. Aż żal, że muszą stąd wyjeżdżać. Rękę podali, przeprowadzili, rower przenieśli. Zawsze ładnie "dzień dobry" mówili. Bardzo dobrzy i porządni ludzie - mówi mieszkaniec Ostrówka Stanisław Sobczak, a jego kolega Stanisław Kowalski dodaje: - Będzie nam ich brakowało. Oni też nam mówili, że będą za nami tęsknić.
Kłopoty pozostają
Żołnierze wyjechali. Mieszkańcy pozostali jednak ze swoimi problemami. Na polach jeszcze stoi woda. W miejscach, w których już jej nie ma, jest bardzo grząsko.
- Syn jeszcze nawet połowy nie obsiał. Aż boję się pomyśleć, co z tego zbierze. Jest takie nasze stare przysłowie: "Kto sieje w marcu, to zbiera w garncu. Kto sieje w maju, to zbiera w jaju" - wyznaje ze smutkiem Stanisław Kowalski. Julian i Łukasz Wojtasik narzekają na fatalny stan drogi biegnącej przez półwysep. Powódź kompletnie ją zniszczyła, a teraz mieszkańcy jeżdżąc nią niszczą swoja samochody.
Gmina utwardziła drogę kamieniem. Burmistrz zapewnia, że na tym nie poprzestanie. Zamierza wystąpić o wsparcie finansowe do MSWiA. - Chcemy tę drogę podwyższyć do takiego poziomu, by już w przyszłości nie została zalana - tłumaczy. Chce również tak przekonstruować prom, by uzyskał on pozwolenie wodno-prawne także na pływanie przy wyższych stanach wody w Gople.
- Ta sytuacja może się powtórzyć znowu w przyszłym roku albo dopiero za 30 lat. Musimy być przygotowani. Ta akcja dużo nas nauczyła - wyznaje burmistrz.
Czytaj e-wydanie »