Mieszkańcy osiedla Marianki w Świeciu z niedowierzaniem obserwowali od piątku kolejki. Najpierw przed Przedszkolem nr 8, a od soboty także przed nr 7. Wielu nie mogło uwierzyć, że ludzie stoją po to, by w poniedziałek zapisać dziecko do przedszkola. Reakcje były były różne. Od pukania się w czoło, po wyrazy współczucia. Tych drugich było zdecydowanie więcej. - Gdyby nie konieczność, nie marnowałbym czasu w ten sposób - zaznaczał Marcin Wirwicki, który od piątku zaklepał sobie miejsce w Motylku. - Jesteśmy postawieni pod ścianą. W ubiegłym roku przyszedłem w niedzielę i zabrakło miejsca dla córki. Musiała zostać w domu pod opieką żony, która z tego powodu nie mogła podjąć pracy.
Gorzkich słów pod adresem burmistrza nie szczędziła Olga Łoboda. - To siedzenie na zimnie na pewno nie wyjdzie mi na zdrowie. Tym bardziej, że niedawno przeszłam poważną operację - żaliła się kobieta walcząca o miejsce w "Motylku" dla wnuczki. Burmistrz nie zrobił nic, chociaż problemy z miejscami w przedszkolach są od ubiegłego roku.
Blisko domu
Dobrej woli ze strony UM nie dostrzegał też Paweł Reszkowski. On jako pierwszy stanął przy bramie. Podobnie jak pozostali, mieszka na osiedlu Marianki i chce aby jego dziecko chodziło do przedszkola możliwie blisko miejsca zamieszkania. - To przykre, że zmusza się nas do takich poświęceń - denerwował się. - Pracuję w transporcie i w poniedziałek czeka mnie kurs na drugi koniec Polski. Po nocy w kolejce.
Podobna atmosfera panowała przed "Puchatkiem". Tam ustawili się ci, którzy dowiedzieli się, że w "Motylku" jest już komplet. Grupa była znacznie liczniejsza, bo wcześniej ustalono, że może być przyjętych jeszcze 16 dzieci. Podczas długich godzin oczekiwania na poniedziałkowy poranek rozważano przyczyny tego stanu. - Miasto wzbrania się przed utworzeniem dodatkowej grupy ze względów finansowych - twierdził Aleksander Klimek - Jak wiadomo, do każdego dziecka dopłaca kilkaset złotych.
Katarzyna Poćwiardowska z kolei doszukiwała się błędów organizacyjnych. - Przecież jest spis ludności i wiadomo, ile w mieście jest trzylatków, które od września mogą pójść do przedszkola - zauważyła.
Musimy sprawdzić listy
Urząd Miejski w Świeciu jest zaskoczony tym, co się stało w miniony weekend. Waldemar Fura, szef oświaty zapewnia, że znajdzie się wyjście z tej sytuacji. - Jakie potrzeby są faktycznie, okaże się około 20 marca - tłumaczy. - Wiemy, że wielu rodziców zapisuje dzieci do kilku przedszkoli jednocześnie. Musimy mieć czas na zweryfikowanie list chętnych.
Sześciolatki pójdą do szkoły
Jednocześnie zapewnia, że liczba grup przedszkolnych nie ma żadnego związku z pieniędzmi. - Warunkuje ją liczba sal w przedszkolach - wyjaśnia. - Jeśli okaże się, że dzieci jest znacznie więcej niż miejsc, zrobimy coś, do czego przygotowujemy się od pewnego czasu. W jednej ze szkół powstanie oddział przedszkolny dla sześciolatków. W ten sposób zwolni się sala w przedszkolu dla młodszych.
Na razie nie wiadomo, jaka podstawówka i przedszkole brane są pod uwagę. Prawdopodobnie chodzi o SP 1.