- Sprawa póki co, została zakwalifikowana jako wykroczenie - mówi Maciej Daszkiewicz, z zespołu prasowego bydgoskiej KWP. - Policjanci wyjaśniają, czy zatrzymany miał kontakt z pacjentami, czy doszło do narażenia czyjegoś zdrowia. Na razie takich przesłanek jednak nie ma.
Z dotychczasowych informacji policji wynika, że lekarz - a jak ustaliliśmy, jest nim dr Roman M., kierownik Katedry i Kliniki Onkologii i Brachyterapii - sam złożył już wypowiedzenie pracy w bydgoskim CO. Ponieważ nie jest już pracownikiem szpitala, nie ma z nim kontaktu.
Przeczytaj także: Pijany lekarz przyjechał do 93-letniej pacjentki. "Powiedział, że ona i tak umrze" [wideo]
Zbigniew Pawłowicz, dyrektor Centrum Onkologii pytany o tę sprawę, odpowiada: - Bez komentarza.
Na początku kwietnia M. przyłapano na spożywaniu alkoholu wtedy, kiedy nie powinien tego robić. Został zatrzymany za jazdę po pijanemu. Miał ponad półtora promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Mimo że za to przestępstwo groziły mu nawet dwa lata więzienia, sąd warunkowo umorzył sprawę.
Jeśli okaże się, że jego ostatnie zachowanie zagrażało pacjentom, odpowie z kodeksu karnego.
Czytaj e-wydanie »