Potwierdziły się informacje amerykańskiego dziennika „Wall Street Journal” z początku miesiąca: prezydent Donald Trump zredukuje wojska USA, stacjonujące w Niemczech do 25 tysięcy.
Z relacji Reutersa wynika, iż Donald Trump wyjaśniał dziennikarzom, że ponieważ Niemcy nie wydają na obronność tyle, ile wymaga od nich NATO ( czyli 2 proc. PKB), w związku z tym, do czasu, aż Berlin nie będzie płacić więcej, Amerykanie zredukują swoje siły w tym kraju.
- Od lat zalegają i są winne NATO miliardy dolarów, które muszą spłacić. My chronimy Niemcy. Oni zaniedbują obowiązki. To nie ma sensu – ocenił prezydent USA.
Źródło:
RUPTLY
Nawet po tej redukcji Niemcy pozostaną krajem, w którym stacjonować więcej wojsk USA niż w jakimkolwiek innym kraju Europy, a wojskowa infrastruktura USA w Niemczech będzie miała ogromne znaczenie dla realizacji amerykańskich operacji w Afganistanie i Iraku.
Chodzi na przykład o lotnisko w Ramstein w Nadrenii-Palatynacie, skąd ruszają na misje samoloty na Bliski Wschód i Afganistan.
Z kolei kwatera główna w Stuttgarcie koordynuje amerykańskie siły w Europie i Afryce, a w Landstuhl koło Ramstein pozostanie największym szpitalem wojskowy poza USA.
W czasie tak zwanej zimnej wojny Amerykanie mieli w Niemczech około 300 tysięcy żołnierzy.
Już po wcześniejszych informacjach „Wall Street Journal" pojawiły się sugestie, że część wycofywanych żołnierzy USA z Niemiec mogłaby trafić do Polski oraz i do innych sojuszników Stanów Zjednoczonych. Tych informacji nie potwierdził wcześniej ani teraz Waszyngton czy Pentagon.
Z informacji „Wall Street Journal” wynikało, że chodzi o wycofanie z Niemiec do września tego roku 9,5 tys. amerykańskich żołnierzy.
Informacje o wycofywaniu amerykańskich wojsk z Niemiec skrytykowali już Demokraci. Przeciwni jej są również niektórzy politycy Niemiec, którzy przypominają o amerykańskich zobowiązaniach do obrony naszego kontynentu przed awanturnicza polityką Rosji.
Początkowo politycy niemieccy ze spokojem reagowali na zapowiedzi Waszyngtonu.
Szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas w spokojnym tonie mówił o dobrej współpracy wojskowej ze Stanami Zjednoczonymi, i dodawał, że oznacza ona korzyści dla Berlina i Waszyngtonu.
Pojawiły się z czasem mocniejsze słowa dochodzące z Berlina, że taki ruch Waszyngtonu wstrząsnęłaby podstawami stosunków transatlantyckich. Padają głosy, że Donald Trump wysłał po raz kolejny ostrzeżenie do Europu: musicie w większym stopniu liczyć na siebie. Na to niektórzy niemieccy liderzy zalecali jednak utrzymywanie rozmów z Waszyngtonem.
Z otwarta krytyką takiego pomysłu wyszedł generał Ben Hodges , były dowódca amerykańskich sił lądowych w Europie: wycofanie wojsk z Niemiec byłoby „kolosalnym błędem" i „prezentem" dla prezydenta Rosji Władimira Putina".
Dodał on, że siły amerykańskie nie są w Europie po to, by chronić Niemcy, tylko są tam częścią NATO, które ma chronić wszystkich członków, łącznie z USA.
