- Z sondażu dla "Rzeczpospolitej" wynika, że 45 proc. badanych chce przyspieszonych wyborów, a 43 proc. jest temu przeciwna.
- Ludzie są zmęczeni politykami, sposobem sprawowania władzy. Przeciwników też nie jest mało, bo 43 proc. to dużo więcej niż obecny elektorat Platformy. Nie liczyłbym na szybkie samorozwiązanie Sejmu i wcześniejsze wybory. Na razie wyniki gospodarcze są coraz lepsze. Ludzie są zmęczeni tymi samymi twarzami - zgoda, ale nie wierzą, że nowe wybory coś zmienią. Przydaliby się nowi ministrowie, którzy tchnęliby więcej ducha i entuzjazmu w ekipę rządzącą. Tym bardziej, że mamy do czynienia już nie z rządzeniem, a z administrowaniem krajem. Rządowi przyświeca jeden cel - nie dopuścić PiS do władzy.
- Wcześniejsze wybory zmieniłyby układ sił na scenie politycznej? Obecnie PiS ma 31 proc. poparcia, PO - 22, a SLD - 12 proc.
- Jesteśmy w PO-PiS-owym klinczu. Z takiej układanki mógłby powstać rząd mniejszościowy PiS lub koalicja PO-SLD i PSL. Te same twarze i pomysły. Sterowność kraju byłaby jeszcze mniejsza niż teraz. PiS tak naprawdę nie ma z kim rządzić.
- Jeśli politycy PO zaczynają mówić o wcześniejszych wyborach, to straszą?
- Dyscyplinują w ten sposób własnych parlamentarzystów. Uświadamiają im, że wcześniejsze wybory spowodują, że ci, co siedzą w tylnych rzędach, nie wejdą już do parlamentu. Na wcześniejszych wyborach najwięcej straciliby ci, co teraz mają większość. Skończyłyby się dobre zarobki i prestiż.
- Ma pan jakąś nadzieję na rekonstrukcję rządu?
- W końcu ma nastąpić. Pytanie: na ile będzie głęboka? I czy ci nowi zarażą entuzjazmem rząd? Wzrost gospodarczy, spadek bezrobocia powinny też przełożyć się na większy entuzjazm, którego nie widać w zmęczonym Donaldzie Tusku i jego ekipie.
- A zmiana na stanowisku premiera?
- To już nie jest ten Donald Tusk, którego pamiętamy sprzed sześciu lat. Ale nie ma nikogo innego, kto PO i PSL potrafiłby utrzymać w dyscyplinie i porządku. Bez Tuska państwo pogrążyłoby się w bezwładzie i chaosie. W PO nie widać innego lidera. Czy to wynika z konsekwentnej polityki Tuska, czy z przypadku - nie wiem. Nie ma nikogo, kto choć w połowie mógłby zastąpić Tuska. Ostatnim był Schetyna półtora roku temu. Teraz jest Donald Tusk i długo, długo nic.