Czytaj też: Już nawet Świecie ma sklep z dopalaczami. Dojdą to tego jeszcze i kamera, i więcej patroli straży miejskiej
Zielona tonacja, zakładki z listkami konopi i ani słowa o dopalaczach - tak wygląda internetowy sklep z imprezowymi proszkami.
Dopalacze w sklepie online, czyli w drugim obiegu
Witryna oferuje kilkadziesiąt różnych specyfików opatrzonych napisami typu: „Kto wie, do czego służy magiczny płyn, temu nie trzeba tłumaczyć”. Twórcom witryny nie można odmówić fantazji w nazywaniu swojego asortymentu. Poszczególne saszetki z substancjami psychoaktywnymi noszą „poetyckie” nazwy: „Sexy bitch”, „Sen druida”, „Pershing”.
Sklep online z dopalaczami jest nastawiony na międzynarodową klientelę, bo obok polskiego, można w nim robić zakupy w 29 innych językach. Nawet po wietnamsku. Ceny wahają się w granicach 10-400 euro.
- To tylko jeden z dowodów na to, że dopalacze nie znikły - mówi Robert Rejniak, terapeuta uzależnień, szef Polskiego Towarzystwa Zapobiegania Narkomanii w Bydgoszczy. - Jestem przekonany, że oprócz tego internetowego, istnieje też drugi obieg w handlu tymi substancjami. Są dilerzy, którzy kupują te rzeczy w sieci, a następnie sprzedają je bezpośrednio klientom. Narzucając przy tym oczywiście swoją marżę.
Czytaj też: Dopalacze zakazane... ale tylko na papierze. W sklepach są nadal
Od „piguły” do marychy
Handel dopalaczami jest w Polsce nielegalny od 2010 roku. Wtedy to w całym kraju zostało zlikwidowanych ponad siedemset „coffe shopów”.
- Większość witryn, za pośrednictwem których obecnie można kupować dopalacze, jest zarejestrowanych za granicami naszego kraju - wyjaśnia Krzysztof Hajdas z zespołu prasowego Komendy Głównej Policji.
W świetle ustawy z 2010 roku ściganiem handlarzy dopalaczami zajmuje się Generalny Inspektor Sanitarny. Ta instytucja zamieściła ostatnio w internecie list ministra edukacji ostrzegający rodziców przed środkami odurzającymi, z którymi coraz częściej mają styczność uczniowie.
- Wciąż trafiają do nas młodzi ludzie, którzy przyznają się, że zażywali dopalacze - przyznaje Robert Rejniak. - Jest ich mniej niż przed zdelegalizowaniem dopalaczy, ale takie przypadki wciąż się zdarzają.
Weź udział w sondzie: czy dopalacze powinny być zakazane?Kupowanie dopalaczy online na zabawę i cichy melanż
Rejniak dodaje, że nie tylko z tego powodu delegalizację dopalaczy można uznać za półśrodek: - Dawniej młodzież wstępowała do „coffe shopów”, na przykład w drodze na imprezę - tłumaczy terapeuta. - Kupowanie tych substancji przez internet jest nieco bardziej kłopotliwe. Obecnie młodzi ludzie, którzy spróbowali dopalaczy, szukają zamienników. Tym zamiennikiem najczęściej bywa marihuana.
Potwierdzają to wyniki badań opublikowane przez Krajowe Biuro ds. Zapobiegania Narkomanii. W 2007 roku 8,5 procent uczniów gimnazjów deklarowało, że spróbowało marihuany. Obecnie ten wskaźnik urósł do 24 procent.
Czytaj też: Coraz więcej przedsiębiorców ćpa! Dlaczego to robią?
W internecie można też swobodnie kupić jeden z najsilniejszych i najgroźniejszych dopalaczy, mefedron. W samym tylko 2011 roku zanotowano ponad 300 silnych zatruć tą substancją.
„Mefedron? Idealny na cichy melanż” - czytamy wpis forumowicza na stronie o dopalaczach. Środek, który może wywoływać halucynacje, jest dostępny w sieci jako... nawóz. W takiej postaci oferuje go sklep zarejestrowany w Czechach.
Czytaj też: Dopalacze wyjęte spod prawa. Skarbówka skontrolowała tylko jedną trzecią tzw. smart shopów
