Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dość uśmiechów, Get Well potrzebuje wojowników [komentarz]

Joachim Przybył
Joachim Przybył
Takie klęski w Gorzowie nikt się w Toruniu nie spodziewał.
Takie klęski w Gorzowie nikt się w Toruniu nie spodziewał. Jakub Pikulik
Nie chcę widzieć uśmiechów i poklepywania po plecach, chcę zobaczyć złość, kłótnie i rzucanie narzędziami w parkingu. Dla Get Well Toruń to ostatni dzwonek, bo za chwilę może być po sezonie.

Get Well dziś przypomina grupkę świetnych zawodników, których interesuje wyłącznie własny wynik. Dopóki nie powstanie drużyna, dopóty o medalu nie ma co marzyć. Stal Gorzów zdeklasowała "Anioły" 62:28. Niespodzianka? Z pewnością są nią rozmiary zwycięstwa gospodarzy. Spójrzmy na indywidualne porównania: Hancock jest lepszym żużlowcem od Iversena, Vaculik od Pawlickiego, Holder powinien poradzić sobie z Kasprzakiem. Get Well nazwiskami imponuje, ale na torze to nie wystarczy.

Ostatnie mistrzostwo Polski torunianie świętowali w 2008 roku. Wtedy w drużynie byli m.in. Ryan Sullivan, Hans Andersen i Wiesław Jaguś. Cała trójka za sobą nie przepadała, rywalizowała na każdym kroku, ba, po jednym z meczów niewiele brakowało do bójki w parkingu. Nie byli dobrymi kolegami, ale ich wzajemna rywalizacja tylko im pomagała. Do tego stopnia, że w 2008 roku roznieśli w finale Unię Leszno.

Dzisiejszy Gett Wel jest bardzo mocny sportowo, ale to zespół miłych chłopców. Martin Vaculik, Greg Hancock to zawodnicy bardzo sympatyczni, często się uśmiechają, przepraszają za słabe występy, podobnie Chris Holder, kapitan bez charyzmy. Do atmosfery w parkingu trudno się przyczepić. Po prostu sielanka.

Opinie po meczu Stal Gorzów - Get Well Toruń.

Za dużo jest tych uśmiechów (podczas transmisji z Gorzowa widziałem je nawet, gdy Stal już deklasowała "Anioły), a za mało sportowej złości, która byłaby taką pozytywną burzą w szklance wody. Brakuje przywódcy, który poprowadziłby zespół, w trudnych chwilach zebrałby całe towarzystwo i w żołnierskich słowach zmotywował do walki. Po meczu w wywiadzie telewizyjnym wyrwało się Pawłowi Przedpełskiemu, że "z przyjemnością obejrzy powtórkę, bo jest ze swojej jazdy zadowolony"...

To niedopuszczalne. Nie ma nic groźniejszego dla sportowca niż bagatelizowanie problemów i przechodzenie do porządku dziennego nad bylejakością. Powtarzanie jak zaklęcia "to początek sezonu, jeszcze wiele meczów przed nami" niczego nie poprawi, bo na razie każdy kolejny jest gorszy. Jeśli klęska w Gorzowie nie stanie się motywacją do rozliczeń zawodników samych ze sobą, to dla "Aniołów" w tym sezonie nie będzie ratunku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska