https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dostał w twarz metalowym przedmiotem i wylądował w szpitalu. Dalsze leczenie zaproponowali mu już na własną rękę

Marek Ewertowski [email protected] tel. 56 498 48 77
fot. sxc
Czy tak powinien być potraktowany ranny w wypadku przy pracy?

- Jestem zbulwersowany potraktowaniem przez lekarzy z brodnickiego szpitala jednego z pracowników naszego zakładu - mówi pan Jerzy (nazwisko do wiadomości redakcji). - Został ranny w twarz i miał uszkodzoną szczękę, a w Brodnicy zszyto ranę i zakończono leczenie - relacjonuje nasz Czytelnik.

Krew lała się obficie
W jednym z zakładów pracy w czasie pracy doszło do wypadku. Pękła metalowa obudowa łożyska i trafiła pracującego mężczyznę w twarz. Krew lala się obficie z rany na górnej wardze, a zęby górnej szczęki skrzywiły się do wewnątrz. Koledzy błyskawicznie przewieźli krwawiącego do brodnickiego szpitala. Tam lekarz - po podaniu środków przeciwbólowych, zabezpieczeniu i zszyciu rany poradził, aby pacjent dalej leczył się na własną rękę. Mężczyzna wraz z małżonką pojechali szukać ratunku w gabinecie stomatologicznym Romana Haenela (chirurga szczękowego, jedynego w mieście). Niestety lekarza nie było w domu, więc wrócili do szpitala na izbę przyjęć.

- Tam nam oznajmiono, że możemy pojechać do Grudziądza do stomatologa. Moja żona stwierdziła, że przecież potrzebne jest skierowanie i powinno być zrobione prześwietlenie szczęki - mówi Marcin (nazwisko do wiadomości redakcji), poszkodowany przy pracy. - Zrobiono mi wówczas prześwietlenie i dostałem skierowanie do szpitala w Toruniu.

Numeru telefonu do toruńskiego szpitala nikt nie znal, więc poszkodowany 35-letni Marcin pojechał wieczorem do oddalonego o 60 kilometrów miasta. Niestety na daremnie. Okazało się, że pacjenci przyjmowani są tylko do godziny osiemnastej.

Następnego dnia problemu nie było. Został przyjęty i drutowano mu pękniętą szczękę. Przed Wigilią jest szansa, że druty zostaną wyciągnięte.

Postanowiliśmy wyjaśnić sprawę. Dowiedzieć się, czy w izbie przyjęć personel poważnie traktuje pacjentów.

- W Brodnicy i Grudziądzu nie ma chirurgii szczękowej - mówi Marek Nowak, dyrektor grudziądzkiego i brodnickiego szpitala. - Oceny merytorycznej stanu pacjenta dokonuje lekarz dyżurny i on powinien zdecydować, czy położyć go na łóżku szpitalnym i następnego dnia karetką odwieźć na chirurgię szczękową, czy też leczyć ambulatoryjnie - mówi szef placówki. - Na pewno nie zdecydowały o takim postępowaniu lekarza kwestie finansowe. O ocenie zdrowia pacjenta zawsze decyduje lekarz dyżurny - zapewnia.
Udostępnij

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

c
cezbak
Gratulacje dla "medyka". Tak trzymać! Może wskazane by było podanie do wiadomości danych tego "specjalisty". Będziemy walić na jego dyżury drzwiami i oknami.
s
s
To tylko kolejny przykład znieczulicy i niekompetencji lekarzy,za to nieustannie domagają się podwyżek,bo kasa to jest to co ich interesuje najbardziej.
z
zdziwiony
może czas otworzyć oddział chirurgii szczękowej, a nie usprawiedliwiać..
j
jajco
Jeśli nie względy finansowe, to jakie? Humanitarne? Społeczne? A jaki jest efekt? Lekarze mówią że "no problem", ich dyrektor jest uspokojony, bo formalnie ok, tylko pacjent z wdzięczności za dobre traktowanie z podziwu wyjść nie może, jego koledzy z pracy także, czytajacym się włosy na głowie prostują. Normalka. "Panu Dyrektoru" zdrowia zyczę.No i "Panu Doktoru" takze.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska