Jak ma wyglądać budżet gminy Świecie na 2023 rok?

Chodzi o łącznie 12 hektarów ziemi, dom w gminie Bukowiec i dom z zabudowaniami w Tuszynach, gdzie pani Dorota wprowadziła się z rodzicami po śmierci dziadka. Miała wtedy 6 lat. - Rodzice wzięli kredyt, żeby wykupić dom w gminie Bukowiec, w którym mieszkaliśmy wcześniej. Ustalaliśmy, że w spadku otrzyma go brat wraz z trzema hektarami ziemi, a ja za opiekę nad rodzicami gospodarstwo wraz z ziemią w Tuszynach - wspomina pani Dorota.
Tak się jednak nie stało. - Pewnego dnia mój brat zabrał mamę do miasta pod pretekstem przedłużenia umowy z operatorem sieci komórkowej. Ale zamiast do salonu, trafili do notariusza, gdzie mama podpisała testament, w którym wydziedzicza mnie i mojego ojca. Według aktu całą posiadłość w Tuszynach ma otrzymać mój brat - mówi pani Dorota. - Kiedy zobaczyłam ten testament, złapałam się za głowę. Były tam cytowane słowa mamy. Że niby tata jest alkoholikiem, że się nad nią znęcał. To bzdury! - żali się kobieta.
Ojciec pani Doroty także wszystkiemu zaprzecza. Podczas naszej wizyty w Tuszynach nic nie wskazywało na to, by nadużywał przemocy i alkoholu. Był spokojny i opanowany. Ale ewidentnie zmartwiony.
Pani Łucja, mama Doroty Berestko chorowała onkologicznie. - Lekarze w raportach pisali, że była nielogiczna. Przed śmiercią dziwnie się zachowywała. Myliła osoby, fakty, wątki. Ewidentnie błądziła myślami. Moim zdaniem absolutnie nie wiedziała co podpisuje - mówi Pani Dorota.
Biegli jednak uznali, że mama pani Doroty była w pełni świadoma kiedy podpisywała akty notarialny – Absolutnie się z tym nie zgadzam - ocenia pani Dorota.
Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Świeciu, który utrzymał testament w mocy. - Złożyłam apelację. W marcu czekają nas kolejne wizyty w sądzie - ubolewa pani Dorota.
A co jeśli sąd podtrzyma wyrok? - Nie wiem. Kiedy zadałam to pytanie mojemu bratu to wzruszył tylko ramionami. Chyba będę musiała iść z ojcem, mężem i dziećmi pod most. W dodatku bardzo boję się o tatę. Sporo się ostatnio denerwuje. Do tego stopnia, że przeszedł zawał - mówi pani Dorota.
Skontaktowaliśmy się z bratem pani Doroty, ale sprawy komentować nie chce.