Ekipa orlików TKK Pacific od kilku tygodni trenuje i startuje we Włoszech. Podopieczni Leszka Szyszkowskiego rywalizują w wyścigu Giro della Toscana. Toskańska ziemia nie była jedna łaskawa dla naszych zawodników. W nocy ze środy na czwartek do klubowego busa włamali się złodzieje. Ich łupem padło kilkanaście wysokiej klasy rowerów.
- To był nasz najlepszy sprzęt jakim dysponowaliśmy w tym sezonie, oprócz tego rowery zawodników Mostostalu Puławy i CCC Polkowice, którzy razem z nami stratują w Toskanii jako reprezentacja Polski - relacjonuje Leszek Szyszkowski, trener kadry młodzieżowców oraz Pacifiku. - Byliśmy zakwaterowani na tym samym kampingu co wszystkie ekipy. Złodzieje musieli nas obserwować. Jeszcze o pierwszej w nocy nasz mechanik chował sprzęt do busa. O siódmej rano zastaliśmy rozwiercony zamek w tylnych drzwiach i auto całkowicie opróżnione z rowerów, włącznie z kołami zapasowymi.
Wartość straconego sprzętu nie została jeszcze oszacowana. Straty są jednak ogromne, profesjonalny sprzęt kosztował minimum kilkaset tysięcy złotych. Mimo tak poważnych problemów torunianie wystartowali w wyścigu. Okazało się, że kolarze potrafią sobie pomagać. Szefowie ekip biorących udział w zawodach oraz organizatorzy pożyczyli naszym cyklistom sprzęt.
- Spiker ogłosił, że Polacy wygrali jeszcze przed startem, bo nie poddali się przeciwnościom losu. Mnie te słowa mocno zbudowały, bo w pierwszej chwili człowiekowi wszystkiego się odechciewa. Straciliśmy rowery, ale wierzę, że nie straciliśmy formy i jeszcze w tym sezonie pokażemy na co nas stać - dodał Szyszkowski.