A jeszcze niedawno było gorzej. Jechało się głębokimi błotnymi koleinami. - Widać, że to zmiana na dobre, o której tyle mówiło Prawo i Sprawiedliwość - śmieje się pan Bogusław, mieszkaniec Przecieszyna.
We wsi mało kto chce mówić pod nazwiskiem o drodze do domu Beaty Szydło. Wyjątkiem jest sołtys Czesław Smółka. Nie kryje, że przydałaby się jeszcze nakładka asfaltowa. - Trzeba walczyć o budowę drogi z prawdziwego zdarzenia. Do pani premier przecież przyjeżdżają ważni ludzie. Taka kiepska droga podważa autorytet gminy - twierdzi Czesław Smółka.
Przy tej samej drodze stoi pięć domów: trzy na początku, a szefowej rządu i jej matki - na końcu. Część mieszkańców wioski, wbrew sołtysowi, uważa, że na tak mało uczęszczanej trasie nie warto kłaść asfalt. - Taniej byłoby zmienić premiera niż budować drogę przez środek łąki - przekonuje jedna z kobiet.
W planach gminy Brzeszcze na ten rok nie było utwardzenia ul. Groblowej. Skąd nagły pomysł? Wiceburmistrz Robert Adamczyk nie mówi wprost, tylko się uśmiecha. Po czym potwierdza: - Na przełomie lutego i marca wykonano w ramach bieżącego utrzymania dróg uzupełnienie nawierzchni kamieniem.
Nie wyklucza, że władze gminy zadbają o jeszcze większy komfort pani premier. - W razie uzyskania oszczędności z innych przetargów zostanie wykonana nawierzchnia asfaltowa - podkreśla Adamczyk.
W Przecieszynie są przekonani, że wylanie asfaltu to tylko kwestia czasu. - Jak Beata Szydło była u nas w gminie burmistrzem, też najpierw na jednej z dróg położyli kamień, a później zrobili asfalt. Teraz na pewno tak samo będzie - przekonuje pan Dariusz, robiący zakupy w miejscowym sklepie.
Mieszkańcy podejrzewają, że wkrótce pod domem pani premier powstanie jeszcze parking dla Biura Ochrony Rządu, bo teraz jego funkcjonariusze muszą stać przed bramą w błocie. „Borowiki” widywani są często we wsi. Beata Szydło przyjeżdża prawie co weekend, jeżeli nie ma ważnych obowiązków. - W niedzielę, kiedy idzie na mszę, stoją pod kościołem i sprawdzają ludzi - opowiada jeden z mieszkańców.
BOR zapewnia, że w każdym terenie sobie poradzi. - Jeździmy wszędzie, gdzie zachodzi potrzeba. Jeżeli trzeba dotrzeć na tereny powodziowe, to zapewniamy odpowiedni transport, do środka lasu też dojedziemy - informuje pracownik biura prasowego BOR.