Ze stenogramu wynika, że pierwsze trzy telefony strażacy otrzymali w ciągu dwóch minut od 0:40 do 0:42.
"Szybko prosimy straż na Hotel Naftę! Palimy się wszędzie, mamy prąd, pełno dymu" - usłyszała dyspozytorka od pierwszej kobiety. Ten telefon datowany jest na godzinę 0:40:10. W trakcie tej rozmowy jednak zadzwonił drugi telefon. Kobieta go odebrała, ale uznała za mniej ważny i wróciła do rozmowy z mieszkanką Hotelu Nafta. Usłyszała w niej, że w budynku jest "pełno dzieci i dużo dumu". "My się tu dusimy wszyscy!" - prosiła o pomoc.
Kolejne zgłoszenia
W chwilę później o godz. 0:40:42 strażacy otrzymali kolejne zgłoszenie z hotelu. Treść była krótka: "Proszę na Wolińską 11, hotel Nafty".
Następne zgłoszenie nastąpiło już o 0:41:28. "Szybko proszę do hotelu Nafta, bo strasznie się pali. Straszny dym jest!" - krzyczała kobieta do dyspozytora.
Żałoba w całym kraju
Nadal nie jest znana dokładna liczba osób, które zginęły w pożarze. Spośród 77 osób, które - jak ustalono - przebywały w hotelu, gdy wybuchł pożar, 54 żyją. 23 uznane są za zaginione. Ponieważ znaleziono 21 ciał, los dwóch osób nadal jest nieznany. Wciąż nie wiemy co doprowadziło do wybuchu pożaru. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Szczecinie.
Prezydent z powodu zdarzenia ogłosił trzydniową żałobę narodową.