Wielu z nich to także bardzo dziwne osobowości.
Żeby zaśpiewać kontrtenorem, trzeba mieć dar boży. Albo nieco inaczej zbudowane struny głosowe. Obecnie na świecie jest kilkudziesięciu kontrtenorów, będących najczęściej na etatach filharmonii i oper.
Kiedyś było znacznie gorzej, bo kastrowano małych chłopców, by śpiewali wysokim głosem. Najsłynniejszym kastratem był Carlo Broschi, bardziej znany jako Farinelli. Farinelli, jeden z ostatnich kastratów, śpiewał trzema oktawami (!!!) i był bożyszczem tłumów oraz wpływową osobą na dworach hiszpańskich królów - Filipa V i Ferdynanda VI.
Śpiewacy kontrtenorowi bardzo rzadko przenikają do popkultury. Udało się to Klausowi Nomi (p.n.: Sperber), który w latach osiemdziesiątych śpiewał kiczowate pieśni pop oraz covery. Nomi miał dość specyficzny image sceniczny i makijaż, nawiązujący do epoki kastratów. Jego fanami byli m.in. Iggy Pop oraz David Bowie. Nomi zmarł na AIDS długo przed Freddiem Mercury.
Miejmy nadzieję, że nie grozi to niejakiemu Vitasowi, który jest popularny głównie w Rosji, ale do tego stopnia, że premiera jego płyty będzie miała miejsce na Kremlu. Teledysk Vitasa jest na youtube, warto posłuchać, jak sobie ten gość radzi.
Kontrtenor otoczony jest też kultem internautów. Dowodem są wypowiedzi na temat kontrtenorów na forach i blogach. Autorka www.nowe-spojrzenie.blog.pl pisze o wrażeniach z koncertu: "(...) gdy śpiewał kontrtenor, to widziałam małego, kruchego, bezbronnego i wyniszczonego człowieka, na pustyni, spragnionego i wołającego do Boga z wiarą i ufnością... Żyły można by sobie przy takiej muzyce podcinać".
I jeszcze z forum fanów brytyjskiej grupy Keane. Agatonek, dygresyjnie "(...) co do głosu - szczególnie muzykalna nie jestem, ale moja mama uwielbia operę i naumiałam się jako-tako tych nazw i barw (...) Kontrtenor, który brzmi jak kobiecy sopran (chociaż podobno są tacy, którzy wyciągają do mezzosopranu). Shocked".