Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa lata czekania na operację stawu biodrowego? Na to trzeba mieć zdrowie

Kamila Mróz
sxc
W szpitalu miejskim w Toruniu na przyjęcie na oddziały chirurgii urazowo-ortopedycznej oraz onkologicznej trzeba czekać ponad dwa miesiące. Kolejki mogą jeszcze się wydłużyć, ponieważ w tym roku toruńskie lecznice musiały podpisać mniejsze kontrakty.

Więcej aktualności z Torunia znajdziesz na podstronie www.pomorska.pl/torun

- Nie możemy być zadowoleni z umów na ten rok - mówi Andrzej Wiśnicki, dyrektor obu naszych szpitali wojewódzkich.

"Jego" kontrakty są 10 proc. niższe niż ubiegłoroczne. Niechętnie podaje konkretne kwoty, ale wszystko wskazuje na to, że na obie lecznice łącznie otrzymał ok. 120 mln zł.

- Na duży dostaliśmy mniej o 10 mln zł. To zapewne spowoduje gorszą dostępność do usług i dłuższe kolejki - przypuszcza dyrektor.

Największych można spodziewać się na kardiologii, okulistyce i rehabilitacji.
- Nie chcę prognozować, jak długo trzeba będzie czekać. Wszystko zależy od tego, ilu przyjdzie do nas nowych pacjentów. Poza tym w niektórych miesiącach jest zwiększony ruch - wyjaśnia Wiśnicki.

Największym problemem jest brak kontraktu na nowy sprzęt kupiony za pieniądze unijne, czyli rezonans (do szpitala zespolonego) i tomograf (do dziecięcego). Łącznie kosztował on 10 mln zł.

W tej sytuacji urządzenia można wykorzystywać wyłącznie do diagnostyki pacjentów na oddziałach.
- W szpitalu sprzątamy, więc na szczęście sprzęt będzie odkurzany - ironizuje dyrektor.
Nie ukrywa, że wszelkimi sposobami stara się, aby Narodowy Fundusz Zdrowia zmienił zdanie.

- NFZ nie chce zakontraktować rezonansu, tłumacząc, że w Toruniu jest już jeden na Batorego. To jednak innej klasy sprzęt. Poza tym, jak się zepsuje, to trzeba z pacjentami jeździć po innych miastach - mówi.

Szpital miejski też dostał mniejszą umowę w stosunku do ubiegłorocznej.
- Pierwsze propozycje były dla nas w ogóle nie do przyjęcia. Później kujawsko-pomorski oddział funduszu dodał nam ponad trzy mln zł - mówi jego dyrektor Krystyna Zaleska.

Ostatecznie tegoroczny kontrakt lecznicy przy ul. Batorego opiewa na 43 mln 600 tys. zł. Wartość udzielanych świadczeń w tym szpitalu w 2009 roku wyniosła zaś ponad 47 mln 600 tys. zł.

- To oznacza, że okres oczekiwania na zabiegi planowe jeszcze się wydłuży - nie kryje pani dyrektor.

Teraz największe kolejki są na oddziale chirurgii urazowo-ortopedycznej, gdzie w ogonku "stoi" 300 pacjentów określonych jako przypadki stabilne i 21 pilnych. Jeszcze bardziej w cierpliwość trzeba się uzbroić w przypadku zabiegów, np. endoprotezoplastyki (gdzie w kolejce jest blisko 350 osób). Dla przykładu na operację stawu biodrowego pacjent stabilny musi czekać ponad dwa lata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska