Zatelefonował do mnie parę dni temu kolega redakcyjny: - Byłem niedawno w okręgu Związku - mówi - opłacić składki. Przy okazji dostałem najnowszy, rzekomo, regulamin. Ze zdumieniem doczytałem się tam, że zakaz połowu na żywca wciąż obowiązuje. Trzeba komuś przywalić?
Właśnie przywalam. Zakaz połowu drapieżników na żywe rybki jako przynęty wprowadził rozporządzeniem z 12 listopada 2001 r. Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi - Jarosław Kalinowski. Po fali protestów ze strony wędkarzy tenże sam minister zakaz uchylił rozporządzeniem z 17 stycznia 2003 r. Wkrótce po tym zebrał się Zarząd Główny PZW i uchwałą nr 37 z 29 marca 2003 r. wniósł zmiany do regulaminu amatorskiego połowu ryb. Regulamin z poprawkami można znaleźć na stronie internetowej www.zgpzw.pl. Rzecz jednak w tym, że nie każdy wędkarz ma w domu komputer i przy nim ślęczy. Zadaję więc pytanie, wcale nie retoryczne: ile czasu trzeba niektórym okręgom PZW, aby wydrukować broszurkę o wymiarach 7,5 cm x 10,5 cm i grubości - uff! - aż 2 milimetrów? Rok jak widać za mało, dużo natomiast czasu na sianie dezinformacji bublem.
Skoro już przyczepiłem się do regulaminu, to pragnę zwrócić uwagę, że jest on momentami zagmatwany. Bo jakżeż można bełtać w swoisty koktajl przepisy prawa rybackiego (obowiązujące we wszystkich wodach w państwie), z rygorami amatorskiego połowu ryb dotyczącymi jedynie wód Polskiego Związku Wędkarskiego? Negatywnym przykładem może być boleń z eksponowanym w regulaminie okresem ochronnym. Tymczasem gatunkowi nie grozi żadne wymarcie (w dodatku ryba jest konsumpcyjnie podła!), więc okresu ochronnego dla bolenia prawo nie przewiduje. Oczywiście, hobbyści spod znaku PZW mogą mieć różne widzimisię, choćby ze względów czysto sportowych. Dysonans z boleniem próbowały ratować tegoroczne "Wiadomości Wędkarskie" informując w marcu i kwietniu, że zakaz połowu tej ryby odnosi się do wód Polskiego Związku Wędkarskiego.
Cały regulamin amatorskiego połowu ryb - proszę zerknąć na wstęp do tego dokumentu - ustala zasady wędkowania w wodach PZW. I tylko w tych wodach, nie gdzie indziej. To nie do końca dobrze, bo jeśli członek Polskiego Związku Wędkarskiego (podkreślam tę przynależność), moczy kij się na przykład w Bałtyku, to może robić, co mu się żywnie podoba? Otóż nie, gdyż przepisy o wędkowaniu w morzu są równie rygorystyczne jak reguły wędkowania w wodach śródlądowych. Tyle tylko, że nie znajdują żadnego odzwierciedlenia w regulaminie amatorskiego połowu ryb. Zważywszy, że z każdym rokiem coraz więcej wędkarzy z głębi kraju interesuje się pozyskaniem ryb morskich, głównie dorszy poławianych z kutrów należałoby lukę w regulaminie wypełnić. Potrzebna wędkującym w morzu znajomość przynajmniej wymiarów i okresów ochronnych dla ryb, limitów połowowych.
Dwa milimetry naftaliny
Jotos