Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa wcielenia Piotra Kupichy

ROZMAWIAŁ: PAWEŁ SKRABA WSPÓŁPRACA: MARTA ZALEWSKA
Rozmowa z Piotrem Kupichą, wokalistą zespołu Feel.

Spotkanie z Feel

Dwa wcielenia Piotra Kupichy
fot. Paweł Skraba

(fot. fot. Paweł Skraba)

- Grałeś w różnych formacjach m.in w zespole Sami, z którym nagrałeś hit - "Wakacje", ale najbardziej jesteś kojarzony z Feel'em. Dlaczego właśnie z tą grupą odniosłeś największy sukces?

- Myślę, że polega to na pewnym bagażu doświadczeń, bo kiedy zaczynaliśmy w 2000 roku z zespołem Sami to wydawało się nam, że będziemy grać do końca świata i jeden dzień dłużej. Nie udało się, ale wyciągnęliśmy wnioski i teraz staramy się nie popełnić tych samych błędów. Nie mówię tutaj oczywiście o samej muzyce, bo muzyka - rzecz gustu, jednym się podoba, innym nie, ale mam tutaj na myśli rzeczy stricte związane z działaniami zespołu.

- No właśnie, w Sami wszyscy byliście indywidualnościami, tutaj jesteś ty - jako lider, a reszta zespołu jest w cieniu… (Czy to było błędem?)

- Nie do końca jest tak, jak mówisz. Myślę, że u nas w Feel jest podobnie. W Sami była duża demokracja, każdy każdego pytał o zdanie. Uważam, że to nie było żadnym grzechem, ale w zespole nie może być dwóch liderów. Nawet, gdy wykłady mają najmądrzejsi ludzie na świecie, z Billem Gatsem na czele, opowiadają, że o osiągnięcia sukcesu potrzebna jest jedna świadoma osoba, która decyduje praktycznie o wszystkim. Zdecydowanie zgadzam się z tą teorią, bo doświadczyłem tego przez trzy lata, dowiedziałem się, że takie właśnie działanie jest najlepsze. Takim torem staram się iść. Jeden lider, jedna osoba, która zarządza. Oczywiście wszyscy mogą mieć swoje zdanie, ale ostateczną decyzję podejmuje właśnie lider.

- Niewątpliwie macie teraz swoje "pięć minut". Jak długo uda się wam pozostać "na topie"? Co zrobić, by tak, jak np. Perfekt grać cały czas na tym samym poziomie.

- Zespoły, które miały, mają i pewnie jeszcze długo mieć będą siłę przebicia, tak jak Perfekt czy Bajm, to zespoły, które dosłownie można policzyć na palcach jeden ręki. Może to zabrzmi trochę ostro, ale polski rynek muzyczny jest bardzo specyficzny, wszytko bardzo szybko się zmienia i dlatego nie ma co snuć takich planów czy przypuszczeń. My się tym jednak nie przejmujemy i robimy swoje. W to co robimy wkładamy dużo serca, dlatego nie oglądamy się na innych, tylko konsekwentnie idziemy do przodu.

- Kiedyś powiedziałeś, że na Piotr Kupicha na scenie i Piotr Kupicha w domu to dwoje zupełnie innych ludzi. Co można przez to rozumieć?

- To są dwa światy, dwa wcielenia Piotra Kupichy (śmiech). Na scenie jestem zupełnie innym człowiekiem, na płycie innym, a w domu staram się być zupełnie naturalny, by móc normalnie funkcjonować wśród bliskich, przyjaciół czy sąsiadów. Myślę, że jest to do rozgraniczenia, ale trzeba mieć dystans do tego, co się wokół nas dzieje.

- Gracie bardzo dużo koncertów, czasami nawet dwa dziennie. Nie jesteście zmęczeni?

- Już nie, ale nie ukrywam, że zapłaciliśmy haracz młodzieńczego zespołu. Jeszcze niedawna graliśmy naprawdę duo, ciągle przenosiliśmy się z miejsca na miejsce i muszę przyznać, że czasem nam się myliło. Jednym słowem ciągłe życie w pędzie, ale jak długo tak można? Teraz gramy tylko jeden koncert dziennie, bo zależy nam, żeby jakość występu była, jak najlepsza.

- Miałeś taki moment, że pomyślałeś: dosyć kończę!

- Bardzo często zadawane mi jest to pytanie. Także, gdy rozmawiałem z kolegami z branży, z zespołu IRA, zapytali mnie czy już tak jest? Ale ja jeszcze nie odczuwam jakiegoś zmęczenia czy znudzenia. Zagraliśmy już ponad 250 koncertów, a ja ciągle ręcz mam głód muzyki, występów, publiczności - ja po prostu to kocham. Nie potrafię żyć bez muzyki.

- Jak sobie wyobrażasz Piotra Kupichę z 30-letnim bagażem doświadczeń muzycznych?

- Ojej (śmiech) 30-lecie to za daleko. Mogę powiedzieć, jak będzie za pięć lat. Moim celem będzie na pewno nagranie drugiej i trzeciej płyty i mam nadzieję, że Feel dostarczy wielu wspaniałych, pięknych chwil ludziom, którzy będą słuchać naszej muzyki. Bo ja już wiem, co będzie na drugiej płycie (śmiech). Będzie niesamowicie romantycznie.

- Czyli zamierzasz zmienić konwencję płyty i pójść w innym kierunku?

- Nie, to będzie ten sam Feel. Tylko sfera tekstowa będzie trochę bardziej romantyczna. Będę śpiewał więcej o namiętności i miłości.

- Jak powstają twoje największe hity? Czy jak przystało na grotołaza tworzysz czasem w górach?

- Zdarza się. Inspiracją dla moich piosenek jest przede wszystkim życie codzienne. Zawsze staram się znaleźć takie miejsce, w którym możesz się skupić, pomorzyć, wyobrazić sobie jakoś historię, którą chcesz przedstawić. Czasem jest to jakieś miejsce w domu, a czasem właśnie moje ukochane góry. Jednym słowem trzeba zachować spokój duszy żyć w zgodzie z otoczeniem i z samym sobą, bo wtedy jest łatwiej przelewać myśli na papier.

- "Feel" to po angielsku 'czuć', ale także 'współczuć'. Wymyślając nazwę zespołu chcieliście, by Wasze utwory wzbudzały uczucia, czy raczej współczuliście ludziom, że będą musieli ich słuchać?

- (śmiech) Nie zdecydowanie bardziej chodziło o to, żeby czuli, to co tworzymy.

- Jak powinien brzmieć utwór, który rzeczywiście może wywoływać prawdziwe emocje u publiczności?

- To powinno wypływać z samego ciebie. My sami piszemy teksty i tworzymy muzykę. Jest wielu artystów, którzy korzystają z gotowych podkładów i nie potrafią do nich dobrać słów, przekazać tego w odpowiedni sposób ludziom. My to robimy z całego serca, to z nas "wypływa" i to jest chyba tajemnicą naszego sukcesu.

- W show biznesie wiadomym jest, że jest się zarówno lubianym jak i nie. Zastanawiałeś się kiedyś dlaczego Polacy nie lubią Feel'a?

- Ja bym to podzielił na kilka etapów. Najpierw jest fascynacja, potem zauroczenie, a następnie ktoś zaczyna w tobie dostrzegać wiele słabych stron. My właśnie jesteśmy na tym ostatnim etapie. Bardzo ciężko pracowaliśmy na ten sukces i inni nam po prostu tego zazdroszczą.

- Czyli jak w miłości?

- Tak, w końcu o tym śpiewamy (śmiech).

- Jesteście jednym z nielicznych zespołów, który zaistniał bez obyczajowych skandali.

- Staramy się trzymać wysoki poziom. Muzyka jest dla nas najistotniejsza, wszystkie inne sprawy są z boku.

- Zawsze podkreślałeś, że grasz przede wszystkim dla publiczności. Nie uważasz, że zgadzając się na wystąpienie w reklamie po części "sprzedałeś" Feel'a? Zdajesz sobie sprawę, że przez taką komercję straciłeś w oczach wielu fanów?

- Nie, to jest normalne działanie marketingowe, a korzyści są obustronne - dla firmy, która chce właśnie z tobą współpracować i dla ciebie.

- Jaka będzie przyszłość zespołu? Krążą plotki, że Piotr Kupicha chce rozpocząć karierę solową.

- Dementuję. Fani nie mają się czego obawiać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska