RKM - GTŻ
59:34
RKM: Schlein - 8 (2,3,0,3,d) , Chromik - 7 (3,1,2,1), Poważny - 9 (1,3,3,2), Gafurov -12 (2,2,2,3,3), Harris - 15 (3,3,3,3,3), Fleger - 0 (0), Druchniak - 6(3,2,1,0), Mitko - 2 (0,2). GTŻ: Staszek - 0 (0,0), Jamroży - 5(1,1,1,2,0) , Hefenbrock - 12 (3,2,6,1), Rymel - 5 (0,d,1,2,1,1), Puszakowski - 8 (1,2,2,d,0,2,1), Mroczka - 1(1,0), Brzozowski - 3 (2,0,1,d) Sędziował Piotr Lis z Lublina, widzów - 5.000, NCD - 65,50 - Harris w 6. biegu
W drużynie GTŻ zabrakło Thomasa Stange, który musiał wystąpić w lidze niemieckiej. Trener grudziądzan Andrzej Maroszek dał szansę Czechowi Adrianowi Rymelowi, który wyleczył uraz kręgosłupa i był gotów do walki. Liczono na niego, gdyż odpowiadają mu przyczepne tory, jak właśnie w Rybniku. Po dobrych występach w lidze szwedzkiej i duńskiej znów w składzie pojawił się Ronnie Jamroży.
Wiara w juniorów
Dyrektor GTŻ Maciej Simionkowski mówił tuż przed meczem: - W ekipie RKM-u brak Denisa Gizatulina, za którego pojedzie Roman Chromik oraz Rafała Szombierskiego, którego zastąpi Roman Poważnyj. Może to dla nas dobrze, ale RKM w jakimkolwiek składzie to bardzo wymagający przeciwnik. Zwłaszcza uczestnik Grand Prix Chris Harris będzie trudny do objechania. Zamierzamy jednak ostro walczyć.
Grudziądzanie wierzyli w dobry występ juniorów oraz Christiana Hefenbrocka i Pawła Staszka. Nadzieje budził też powrót do formy po kontuzji Mariusza Puszakowskiego.
Prezentacja rozpoczęła się o 19.10, gdyż sędzia kazał poprawić nawierzchnię toru. W 1. wyścigu juniorzy GTŻ wywalczyli remis. W 2. gospodarze znakomicie rozegrali 1. łuk i para GTŻ nie liczyła się w walce. Znów od upadku rozpoczął mecz w polskiej lidze Rymel (w kwietniu w swoim 1. wyścigu meczu z Lublinem nabawił się pęknięcia kręgów). Wczoraj upadł w 3. biegu, wraz z Gafurovem. Pneumatyczna banda zamortyzowała uderzenie zawodników i powtórka odbyła się w pełnym składzie. Wygrał Hefenbrock, zaś Czech był ostatni. Na remis była szansa w 4. wyścigu, ale Druchniak wyprzedził obu grudziądzan. Niestety, Staszek z Jamrożym nie byli skuteczniejsi w swoim drugim występie i gospodarze po 5. wyścigu mieli przewagę aż 12 pkt.
“Hefe" nie zawiódł
Emocje wzbudził w 6. odsłonie meczu pojedynek liderów obu drużyn. Lepszy od Niemca okazał się Anglik, zaś Rymelowi zdefektowal motocykl.
Grudziądzanie nie mogli znaleźć recepty na rybniczan. Starali się, ale w połowie meczu osiągnęli tylko tyle, że nie przegrywali dubletem. W 8. wyścigu za Staszka trener Maroszek desygnował Puszakowskiego, który ulgł jedynie Harrisowi. A w 9. powierzył “Hefe" rolę jokera, z której Niemiec wywiązał się znakomicie. Wyprzedził na dystansie Chromika i wraz z Rymelem wygrali wyścig 7:2! Przewaga RKM stopniała, ale nadal była wysoka: 11 pkt. Zmniejszyć się jej nie udało w 11. biegu, gdyż jak na złość Puszakowski zanotował defekt. Za to do boju poderwał się w 11. Rymel, który ścigał Schleina i był na mecie drugi.
Wszystko to było za mało na zawodników RKM. Na domiar złego już na starcie 12. wyścigu “rozsypał się" silnik motocykla Brzozowskiego. Osamotniony Rymel robił co mógł, ale do rosyjskiej pary sporo mu brakowało.
W ekipie GTŻ pewnym punktem był jedynie Hefenbrock, pozostali punktowali “w porywach". Aż trzy defekty w zespole grudziądzan odebrały kilka punktów, jednak i tak gospodarze utrzymaliby wysoką, bezpieczną przewagę do końca. Nie jechał Staszek, co bardzo osłabiło siły gości. Był z nim nawet mechanik Jacek Filip z Częstochowy. Jednak nijak nie mogli dopasować silników i przełożeń do rybnickich warunków. Po prostu - nie ten sprzęt. Odpowiedni na twardy tor w Grudziądzu, kompletnie nie sprawdził się w Rybniku.
Utrzeć nosa liderowi
RKM nie przegrał na swoim torze meczu w tym sezonie. GTŻ musiał uznać Rybnik za niezdobyty. O tym meczu chce jak najszybciej zapomnieć trener GTŻ Andrzej Maroszek: - Jechaliśmy powalczyć, bo o zwycięstwo byłoby bardzo trudno. Nie liczyłem się z tak dotkliwą porażką. Przegrać 25 punktami to upokarzające. Nie mam pretensji do Rymela, bo jest to jego pierwszy mecz w polskiej lidze i wykazał dużą wolę walki. Wywalczył tylko 5 punktów. Hefenbrock zrobił swoje. Puszakowski też miał problemy ze sprzętem, chociaż po “Hefe" był drugim, w miarę skutecznym naszym zawodnikiem. Pozostaje nam teraz przygotować się na mecz na naszym torze - ze Stalą i 29 lipca utrzeć liderowi nosa. To nam poprawi nastroje.