Dworzec Toruń Główny się zmieni. Wreszcie

Jutro magistrat ma podpisać umowę ze zwycięzcą przetargu - firmą Fijałkowski z Torunia. Cały kontrakt opiewa na 43,5 mln zł. Według szacunków projekt miał kosztować 35 mln zł. Miasto jednak nie będzie musiało dokładać brakującej kwoty, bo wieloletni plan inwestycyjny na najbliższe lata zakładał, że inwestycja może pochłonąć nawet 46 mln zł.

Czytaj także: Zobacz, jak ma wyglądać dworzec Toruń Główny po rewitalizacji

Długa droga do umowy

Droga do zawarcia umowy była dość kręta. Nie brakowało też kilku zwrotów akcji. Przetarg został ogłoszony w kwietniu. Zgłosiły się do niego dwie firmy: oprócz Fijałkowskiego do konkursu stanęło konsorcjum firm Prefabet - Białe Błota i Rajbud z Tczewa. Ta druga złożyła wyższą ofertę - 46,8 mln zł. Miasto postawiło na tańszą. Przetarg na korzyść Fijałkowskiego rozstrzygnęło pod koniec lipca. Jego konkurent jednak odwołał się od decyzji do Krajowej Izby Odwoławczej. Powód? Firma z Białych Błot wskazywała na to, że Fijałkowski miał złożyć niewłaściwe oświadczenie o przynależności do grupy kapitałowej oraz zgłosił projektanta, który miał zbyt małe doświadczenie.

- Prefabet opierał się na wiedzy dodatkowej, a my tylko na oświadczeniach wykonawcy - tłumaczy Marcin Maksim, dyrektor magistrackiego wydziału inwestycji i remontów. Miasto nie czekając na orzeczenie KIO, odrzuciło ofertę Fijałkowskiego i unieważniło przetarg, bo druga z propozycji była za droga. Jednocześnie urzędnicy w drugiej połowie sierpnia rozpisali kolejny konkurs. KIO jednak nie rozpatrzył odwołania Prefabetu, zostało ono nieprawidłowo złożone - przez jedną firmę z konsorcjum. Wtedy też do gry wrócił nieoczekiwanie Fijałkowski. Odwołał się od decyzji magistratu, a jego argumenty potwierdziła KIO, która nakazała urzędowi miasta przywrócenie jej do postępowania oraz ponowną ocenę ofert.

Toruńska firma została ponownie wybrana na wykonawcę. Do poniedziałku Prefabet mógł się odwołać od werdyktu. Nie skorzystał jednak z tej możliwości. Miasto jeszcze jednak nie unieważniło drugiego przetargu. Zrobi to dopiero po zawarciu umowy. By nie zostać na lodzie, jeśli firma Fijałkowski wycofa się z zadania.

W przypadku Torunia Głównego liczby się bowiem czas. Stację trzeba zmodernizować i rozliczyć zadanie do końca 2015 r. Inaczej możemy stracić unijne dofinansowanie na poziomie 61 proc. pochodzące z projektu BiT City. Zwycięzca przetargu będzie musiał najpierw wykonać projekt i na jego podstawie realizować roboty. Na opracowanie dokumentacji ma 92 tygodnie. Całe zadanie musi zaś wykonać w ciągu 644 dni. Projekt składa się z pięciu zadań: modernizacji budynków dworcowych i peronów, budowy nowego przejścia podziemnego, pętli komunikacji miejskiej z parkingiem typu "park & ride" i utworzenia dynamicznej informacji pasażerskiej.

Miasto wciąż wciąż jednak nie przejęło budynków na stacji. Wiosną podpisało porozumienie z PKP. Ale teraz kolejarze wnioskują o aneks do umowy.

Kolejarze się targują

- Kolejarze chcą obarczyć nas karą 4 mln zł, jeśli nastąpi przeniesienie własności dworca lub byśmy wydzierżawiali pomieszczenia niezgodnie z funkcją - tłumaczy Wiktor Krawiec, szef magistrackiego wydziału gospodarki nieruchomościami. - Nie możemy się z tym zgodzić. Bo w przyszłości mogą się pojawić różne sytuacje lub potrzeby, np. przekazanie budynków stacji aportem spółce miejskiej.

Urzędnicy chcą zakończyć jednak negocjacje z PKP jeszcze przez wbiciem pierwszej łopaty, a to może nastąpić najwcześniej za pół roku.