Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektor biura Toruń 2016: Jesteśmy zaskoczeni, ale nie czujemy się oszukani

Rozmawiała Magdalena Janowska
fot. Lech Kamiński
Rozmowa z Krystianem Kubjaczykiem, pełniącym obowiązki dyrektora instytucji Toruń 2016.

- Decyzja Bydgoszczy o starcie w wyścigu do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury komentowana jest jako podkładanie nogi Toruniowi, a nawet wbijanie noża w plecy. Jak pan przyjął tę informację?
- Ja oczywiście nie oceniam tej decyzji w taki sposób. Bydgoszcz jest przecież miastem, które miało prawo wystartować samodzielnie. Nie ukrywam jednak zaskoczenia, bo nie spodziewałem się, że partner, który deklarował współpracę z nami, w ostatniej chwili zmieni zdanie. Tym bardziej, że dzień przed pierwszym ogłoszeniem chęci kandydowania, pani wiceprezydent Bydgoszczy podczas spotkania z naszymi samorządowcami niczego nie sygnalizowała. Podała nawet osobę do kontaktu w sprawach związanych z naszą współpracą. Przyznam więc, że następnego dnia się zdziwiłem.
- Czuje się pan oszukany przez bydgoszczan?
- Nie wiem, czy można mówić o tym w takich kategoriach, bo tak jak wspomniałem, każde miasto może kreować swoją politykę, jak chce. Natomiast uważam, że strategia startu w takim konkursie powinna być zdecydowanie bardziej przemyślana i długotrwała niż w przypadku Bydgoszczy.
- Ale nasi sąsiedzi twierdzą, że nie wystąpiliśmy z konkretnymi propozycjami, a nasza strategia jest ciągle w powijakach i dlatego miasto zdecydowało się samodzielnie kandydować do ESK. To poważne zarzuty.
- Nasza strategia nie jest w powijakach. Myślę też, że trudno wyobrazić sobie większe nastawienie na współpracę z regionem i Bydgoszczą niż to, które zakładała koncepcja Romana Kołakowskiego. Tuż po jego wyborze na dyrektora programowego spotkaliśmy się z prezydentami Bydgoszczy. Szczegóły koncepcji mieliśmy także przedstawić bydgoskim twórcom, ale nie zdążyliśmy, po-nieważ spotkania z nimi dwukrotnie były odwoływane przez stronę bydgoską. Trudno posądzać nas o pomijanie roli drugiego miasta w staraniach o ESK.
- Bydgoszcz zarzuca nam również, że zamierzaliśmy wykorzystać ich najlepsze imprezy kulturalne i umieścić je w programie na rok 2016.
- No tak, ale właśnie usłyszałem z ust wiceprezydenta Bydgoszczy, że także chcą zaangażować region do swojego projektu, więc jak widać mają podobne zakusy. Oczywiście żartuję, bo nie chcieliśmy wykorzystywać imprez bydgoskich, ale zaprosić je do współpracy. Przecież goście, którzy by na nie przyjechali, przyjechaliby do Bydgoszczy, a w przyszłości wróciliby także do Bydgoszczy. Poza tym bydgoskie imprezy, wpisane do naszego programu, sfinansowane byłyby z budżetu Torunia. Zatem oczywiście nie mogę zgodzić się także z tym zarzutem.
- Upadła koncepcja "gwiazdy podwójnej" Romana Kołakowskiego. Co teraz? Czy zaczynamy budować nasz pomysł od nowa, a tym samym jesteśmy w tym samym miejscu co Bydgoszcz?
- Filary, na których opiera się nasza kandydatura, są nadal aktualne. Na najbliższym posiedzeniu Rady Programowej będziemy zastanawiać się, w jaki sposób przemodelować dotychczasową koncepcję na potrzeby nowej sytuacji. Ale jeśli chodzi o pracę nad aplikacją konkursową jesteśmy pięć lat przed Bydgoszczą. Nie sposób nadgonić tych zaległości do sierpnia, a właściwie do czerwca, bo ostatnie dwa miesiące to czas na prace graficzne i przetłumaczenie wniosku.
W samej aplikacji nie wystarczy powiedzieć, że jesteśmy najlepsi i zasługujemy na tytuł ESK. To potrafi każde miasto. Taką tezę trzeba poprzeć konkretnymi działaniami i strategią rozwoju miasta. Toruń od pięciu lat drobnymi krokami tę strategię realizuje, powołane zostały odpowiednie instytucje, odbyły się konsultacje społeczne, nawiązaliśmy współpracę z miastem hiszpańskim - to wszystko uwiarygadnia to, co piszemy w aplikacji i czyni ją bardziej realistyczną.
- No tak, ale pomysł dyrektora programowego legł w gruzach. Jaki teraz ma pan argument, by Roman Kołakowski nadal przygotowywał dla nas program na 2016 rok?
- Tylko jeden element koncepcji legł w gruzach, a nie jej całokształt. Media skupiły się na współpracy z Bydgoszczą, ale koncepcja jest zdecydowanie bardziej rozbudowana. I nie możemy jej przekreślać tylko dlatego, że jeden jej wątek nie będzie mógł zostać - mam nadzieję, że tylko w najbliższym czasie - zrealizowany.
- Nie da się jednak ukryć, że start Bydgoszczy w konkursie osłabia nasze szanse.
- Ideą Unii Europejskiej jest współpraca, a ta została w tym przypadku zerwana. A to rzeczywiście może zaszkodzić naszym staraniom.
- A pewnie także przyszłości regionu.
- Wiele było kontrowersyjnych tematów między miastami, a mimo to na innych płaszczyznach udawało się dochodzić do porozumienia. Nie wiem, jak sytuacja wokół ESK wpłynie na działania polityków, ale nie mam aż tak czarnej wizji.
- Jakie teraz są nasze priorytety i najważniejsze zadania w walce o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury?
- Najważniejsze jest zmodyfikowanie koncepcji i przygotowanie propozycji programowych na rok 2016. We wstępnej wersji aplikacji, którą przygotowujemy, nie musimy jeszcze podawać szczegółów, chodzi o strukturę i pomysł na to, jak ten program może wyglądać. To są dwie rzeczy, które mamy teraz do zrobienia. Pozostałe działy aplikacji są już skończone albo znajdują się na ostatnim etapie przygotowania. Kolejnym krokiem będzie opracowanie graficzne - w tym kierunku też już podjęliśmy pewne działania.
- Jak procentowo wygląda postęp prac nad aplikacją konkursową?
- Myślę, że nasz wniosek gotowy jest już w ok. 70 proc.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska