Noc z 11 na 12 października. Po północy do baru "Wrzos" zawitał dyrektor sanepidu Tomasz Laus.
- Chciał zamówić piwo, ale barmanka odmówiła, bo był nietrzeźwy. Wtedy pierwszy raz wyciągnął legitymację. Podała mu więc jedno piwo. Kiedy miał zapłacić, rzucił na ladę baru jakieś grosze, nie miał całej kwoty. Barmanka poprosiła o uregulowanie całości, a on znów, wymachując legitymacją, zapowiedział, że ma zadzwonić po właściciela i jeśli ten nie zjawi się w ciągu 20 minut, to zamknie ten burdel i sporządzi protokół z przeprowadzonej kontroli - relacjonują świadkowie zdarzenia Jakub Jagodziński i Piotr Pokora. Wersję potwierdziła też barmanka (imię i nazwisko znane redakcji). To Piotr Pokora wezwał policję: - Zrobiłem to z prostej przyczyny: denerwuje mnie nadużywanie kompetencji. Byłem również klientem baru i sam zapłaciłem za swoje piwo.
W poniedziałek we "Wrzosie" dziwnym trafem odbyła się kontrola sanepidu. Inspektorzy m.in. nałożyli 300 zł kary za nieważne już badania lekarskie pracownic. Dyrektor Tomasz Laus twierdzi, że kontrola była ujęta w harmonogramie i nie ma nic wspólnego z nocnym, sobotnio-niedzielnym zajściem.
Nie było naruszenia prawa?
Zdarzenie z "Wrzosa" nie znalazło się w cotygodniowym komunikacie policji przekazywanym w poniedziałki mediom.
- Tylko dlatego, że w raporcie znajdują się zdarzenia kryminalne, a to było z zakresu prewencji - tłumaczy mł. insp. Dariusz Borowski, komendant Komendy Powiatowej Policji w Chełmnie. - Nie stwierdziliśmy naruszenia prawa. Pan Laus nie zachowywał się agresywnie, więc nie było podstaw do odwiezienia go do Policyjnej Izby Zatrzymań lub Izby Wytrzeźwień. Ustawa o wychowaniu w trzeźwości dopuszcza możliwość przewiezienia do miejsca zamieszkania lub pobytu.__Każdy obywatel jest i będzie traktowany tak samo.
Dlaczego po policję nie zadzwoniła barmanka, która bezpośrednio miała do czynienia z dyrektorem Lausem i jego legitymacją? - Sytuacje w barze wymagają dyplomacji. Gdybym ja albo pracownice dzwoniły po policję za każdym razem, kiedy coś się dzieje, odebrano by mi koncesję.__Wystarczą trzy interwencje w półroczu i już nie mogę sprzedawać alkoholu - tłumaczy Wojciech Krasiński, mąż właścicielki pubu. - Dlatego korzystamy z usług jednej z firm ochroniarskich.
**_Dyrektorska wersja
- _Między godz. 24.00 a 1.00 w nocy, nie po raz pierwszy, ktoś przez domofon rzucał inwektywami pod moim adresem jako szefa sanepidu, że uważam się za przyjaciela zdrowia publicznego, a podległa mi inspekcja przymyka oczy na to, co się dzieje w chełmińskich nocnych lokalach. Chodziło o chrzczenie piwa, narkotyki - mówi dyr Tomasz Laus. - Osoba, która mnie nachodziła w nocy, obudziła cały dom i doprowadziła do scysji. Wtedy, może i zupełnie niepotrzebnie, wyszedłem z domu, by zobaczyć czy sprawy przedstawione przez "informatora" mają miejsce, czy zarzuty pod adresem moim i sanepidu były słuszne. Nie byłem pijany. Zamówiłem piwo. Wypiłem jedno, nie dokończyłem drugiego. Pokazałem legitymację, bo wychodząc wzburzony z domu nie zabrałem pieniędzy, nie miałem przy sobie też żadnego innego dowodu tożsamości. Nie chciałem być posądzony o wyłudzenie, ale nie miałem też zamiaru przeprowadzenia kontroli. Gwoli ścisłości - nigdy nie zdarzyło się, bym kontrolę wykonywał w pojedynkę. Być może niefortunnie się wyraziłem w rozmowie z barmanką, ale chciałem się po prostu skontaktować z właścicielem, zamknąć temat i iść do domu. Nie wykonywałem żadnych czynności służbowych.
**_Legitymacja nie byle co
Sprawa nabiera innego znaczenia w momencie, gdy zastanowić się nad kwestią użycia legitymacji służbowej. Jeżeli przyjąć, że okazanie się nią wiąże się z podjęciem czynności służbowych, to dyrektor Laus był pod wpływem alkoholu w pracy, powinien zatem zostać przebadany alkomatem (w notatce policji jest ujęte jedynie, że czuć było od niego woń alkoholu).
- _Nie można tego zajścia interpretować w ten sposób - uważa Maciej Borowiecki, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bydgoszczy. - _Niemniej czekam na wyjaśnienia ze strony dyrektora Lausa, co do zaistniałej sytuacji. Jak zapowiedziałem, po zapoznaniu się ze stanowiskiem policji i artykułami prasowymi, podejmę adekwatne działania.
_Dyrektor Borowiecki przyznaje, że to pierwsza interwencja związana z osobą dyrektora Lausa, jak dotąd nie pojawiały się żadne zarzuty zarówno pod adresem dyrektora, jak i podległej mu inspekcji.
W Chełmnie dyr Laus jest znany z "szerokich pleców". Z faktów: miał już zabrane prawo jazdy za prowadzenie w stanie nietrzeźwym. Reakcja mieszkańców na zdarzenie jest jedna: mimo tego, co zrobił na stanowisku zostanie, a pub Krasińskiego niebawem zostanie zamknięty.
Do sprawy wrócimy.
Wypowiedzi dyr. Lausa i świadków zdarzenia zostały autoryzowane.
Dyrektor na piwie
Tekst i fot. Adrianna Ośmiałowska

Dyr Tomasz Laus: - Nie chciałem przeprowadzać żadnej kontroli, tylko potwierdzić swoją tożsamość, by móc później uregulować rachunek.
Dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Chełmnie przy pomocy służbowej legitymacji i pod groźbą kontroli próbować wyłudzić darmowe piwo w jednym z lokali.