Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektor Nestro ze Starego Olesna: Pracodawcy, obudźcie się wreszcie! Pracownika trzeba zachęcić i wykształcić!

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
- Nie ma ludzi do pracy w konkretnych zawodach! Chcemy to zmienić przez tworzenie klas czy grup patronackich w szkole branżowej w Oleśnie - mówi Radosław Gliński, dyrektor zarządzający Grupy Nestro w Starym Oleśnie.
- Nie ma ludzi do pracy w konkretnych zawodach! Chcemy to zmienić przez tworzenie klas czy grup patronackich w szkole branżowej w Oleśnie - mówi Radosław Gliński, dyrektor zarządzający Grupy Nestro w Starym Oleśnie. Mirosław Dragon
- Nie macie rąk do pracy? Uczniowie nie chcą przyjść do was na praktyki? Bo czasy się zmieniły. Dzisiaj to wy musicie przyjść do nich. Zachęcić ich perspektywą pewnej pracy, dobrej wypłaty i tego, żeby pracowali u was, bo to fajna firma! - mówi Radosław Gliński, dyrektor zarządzający Grupy Nestro ze Starego Olesna.

Kończycie rozbudowę zakładu, zbudowaliście nową halę produkcyjną o powierzchni prawie 2 tysięcy metrów kwadratowych. IIe nowych miejsc pracy powstanie?
Pytanie powinno brzmieć raczej: ilu ludzi uda nam się zatrudnić? Nową halę do użytku oddamy za dwa-trzy miesiące, ale na już potrzebujemy 3-4 elektryków, do tego ślusarzy, spawaczy, lakierników. Jak wszyscy, borykamy się z brakiem ludzi do pracy.

Sprawdziłem: w 2005 r. startowaliście z 3 pracownikami, dziesięć lat temu zatrudnialiście 40 pracowników, pięć lat temu 80 ludzi, teraz załoga liczy już 127 osób. Czyli jednak znajdujecie ludzi!
Z wielkim trudem. Sami ich zresztą kształcimy, to jest właśnie nasz pomysł na znajdowanie nowych pracowników. Problemem takich miasteczek jak Olesno jest brak wykwalifikowanych pracowników. Dlaczego do Olesna nie przychodzą inwestorzy zewnętrzni, mimo iż jest ładna strefa ekonomiczna? Bo nie ma ludzi do pracy w konkretnych zawodach! Chcemy to zmienić przez tworzenie klas czy grup patronackich w szkole branżowej w Oleśnie.

Jest za to więcej takich firm, jak Nestro, które działają już 10, 20, 30 lat i dynamicznie rozwijają się, zwiększając zatrudnienie.
Jednak największy problem w możliwościach dalszego rozwoju polega na tym, że prawie nikt nie myśli o kształceniu i szkoleniu pracowników. Popularniejsze jest podkradanie sobie pracowników poprzez prześciganie się w oferowaniu coraz wyższych wynagrodzeń.

Czyli z korzyścią dla pracowników!
Teoretycznie tak, jeśli firmę na to stać. Ale jest to bardzo krótkowzroczna polityka kadrowa. Fachowców na rynku jest za mało, musimy ich kształcić, bo inaczej firmy popadną w kłopoty i w rezultacie te miejsca pracy będą zagrożone. Jeśli np. w okolicy firmy potrzebują 200 operatorów CNC, a jest ich tylko stu, to choćby nie wiem, jak podnoszono im stawki, to i tak będzie ich za mało! Dlatego my stawiamy na kształcenie zawodowe. Zachęcamy do pracy u nas już uczniów klas VII i VIII podstawówek.

Teraz chyba akurat nie możecie zachęcać, bo szkoły są zamknięte, a lekcje zdalne.
W tym roku zorganizowaliśmy Wirtualny Dzień Odkrywców Zawodów. W poprzednich latach zainteresowanych uczniów klas VIII szkoły podstawowej nr 1 w Oleśnie zapraszaliśmy do naszej firmy. W tym roku też zaprosiliśmy, ale internetowo. Za pomocą smartfona i aplikacji Teams pokazywaliśmy im nasz zakład. Opowiadaliśmy, jakich zawodów można się u nas wyuczyć.

Uczniowie byli zainteresowani, słuchali pana?
Doskonale zdaję sobie sprawę, że dla 14-latka dyrektor firmy może się wydawać nudziarzem, więc nie ja pokazywałem, jak wygląda nauka fachu ślusarza-spawacza czy elektryka, tylko opowiadali i pokazywali im nasi uczniowie: Kamil i Tobiasz!

Dużo jest chętnych do nauki zawodu spawacza?
Nikt nie chciał przez lata uczyć się na ślusarza! Ale to się szczęśliwie zmienia. To nie jest lekka praca, ale pokazujemy uczniom, że jest to bardzo poszukiwany zawód na rynku pracy, w którym można naprawdę dobrze zarabiać.

Bo spawacz to tak jak szwaczka, bodaj najbardziej poszukiwany zawód w pośredniakach. Mamy u nas wiele zakładów meblarskich, każdy potrzebuje tapicerów i szwaczki. Ale czy widział pan 14-latkę, która marzy o tym, żeby zostać szwaczką? O takich zawodach, jak szwaczka czy spawacz, raczej się nie marzy.
Zgadza się, dlatego bardzo ważną rolę odgrywają doradcy zawodowi. Niezbędna jest współpraca zakładów pracy ze szkołami. Bo co z tego, że ktoś wymarzy sobie jakiś kierunek, skoro nie ma szans na znalezienie pracy w tym zawodzie? Jeśli uczeń dowie się, jakie zawody są poszukiwane, a do tego ma szansę zobaczyć z bliska tę pracę cały dzień podczas takiego Dnia Odkrywców Zawodów, to może dojdzie do wniosku, że warto wybrać właśnie jeden z nich.

Takie zajęcia w szkołach czy na targach edukacji organizowane są przecież od lat.
Tylko że trzeba wiedzieć, jak zainteresować młodzież. Realizujemy razem z doradcą metodycznym Anną Hiller-Janik od pięciu lat Dzień Odkrywców Zawodów, ale nie w formie wycieczki po firmie dla całej klasy. Bo nie ma sensu zachęcać do nauki zawodu ślusarza dziewczyn, które chcą iść na studia albo zostać fryzjerkami! Na dni otwarte zapraszamy do nas zawsze wcześniej przygotowaną małą grupę 10-12 osób. Uczniów, którzy planują uczyć się w szkole branżowej lub technikum. Robimy prezentację konkretnych stanowisk pracy w naszej firmie w takiej formule, że jeden pracownik cały dzień zajmuje się jednym uczniem.

I są efekty?
W tym roku w Wirtualnym Dniu Odkrywców Zawodów wzięło udział 15 osób, z tego cztery osoby już zapisały się do nas na praktyki.

Ilu aktualnie macie uczniów?
Dziewięciu. To 7 procent całej załogi, czyli naprawdę sporo. Uczą się w trzech zawodach: elektryk, ślusarz-spawacz oraz operator maszyn CNC.

A ile jest takich osób, które przyszły do was na naukę po Dniach Odkrywców Zawodów, wyuczyły się zawodu i dostały u was etat?
Na razie mamy 5 takich osób. Czterech cały czas u nas pracuje, jeden wyjechał za granicę. Kandydatów na pracowników zachęcamy też finansowo. W trzeciej klasie uczeń dostaje u nas 650 zł. To już jest atrakcyjna kwota dla nastolatka. To 70 procent więcej, niż przewiduje ustawa. Bo przecież w trzeciej klasie dobrze szkolony uczeń już zaczyna pracować samodzielnie. Wszystkiego jeszcze nie umie, wykona może 70 procent tego, co wykwalifikowany pracownik, ale jednak pracuje u nas trzy dni w tygodniu, więc powinien dostawać godziwe wynagrodzenie.
Tylko że nie możemy być jedyną firmą, która stawia na kształcenie. W izbie gospodarczej czy w cechu rzemiosł różnych zachęcam innych, żeby poszli w nasze ślady.

I naśladują was?
Właściciele małych zakładów często jeszcze mówią: „Pierwej było tak, że uczeń sam przychodził i prosił o przyjęcie na praktyki”. Odpowiadam im wtedy: „Musicie się obudzić! Te czasy minęły!”. Dzisiaj musicie wyjść ze swoich firm i zachęcić uczniów, żeby do was przyszli. Trzeba ich zachęcić perspektywą ciekawego zawodu, pewnej pracy, dobrego wynagrodzenia, ale również fajną atmosferą w firmie. My naszych pracowników zachęcamy również tym, że po pracy gramy razem w piłkę na turniejach firmowych, jeździmy na rowerach na wspólne rajdy, mamy firmowy klub rowerowy Nestro Sport Team.

Wielu pracodawców kręci nosem na młode pokolenie, że milenialsi są leniwi, mniej pracują.
Nie zgadzam się, że są leniwi! Na pewno młodzi pracownicy i uczniowie są dzisiaj inni. Nie poświęcają całego życia pracy. Ale może to dobrze! Ludzie z pokolenia wyżu demograficznego nie pracowali, tylko wręcz harowali. Często było tak, że pracodawcy wyciskali ich jak cytrynę, a kiedy się wyeksploatowali i zaczynali chorować, to zwalniali z pracy! Chyba nie w takich firmach chcemy pracować? Dzisiaj młodzi chcą mieć pracę, ale po pracy chcą mieć życie. Chcą mieć czas na swoje hobby, na rodzinę, przyjaciół. Właśnie dlatego oferujemy naszym ludziom nie tylko pracę, ale i atrakcje po pracy.

No to skoro oferujecie takie atrakcje, to skąd problem z naborem uczniów i pracowników?
Bo trzeba zmienić myślenie, także w szkołach. Nie można zniechęcać uczniów do szkół branżowych. Bardzo ważna jest rola doradców zawodowych, bo dobry doradca w szkole to szansa na uniknięcie niewłaściwego zawodu.

Niewłaściwy zawód to taki, w którym nie ma ofert pracy?
Nie tylko. Przede wszystkim chodzi o to, żeby uczniowie nie wybierali przypadkowych kierunków, po których skończeniu i tak rzucają dyplom do szuflady, bo wyuczony fach w ogóle ich nie interesuje i nie chcą w nim pracować. Zatrudniliśmy niedawno młodego pracownika po szkole. Ale sami musimy najpierw wykształcić go na ślusarza, bo z zawodu jest mechanikiem samochodowym. Wybrał ten kierunek dość przypadkowo, dopiero na praktykach przekonał się, że ten zawód go jednak w ogóle nie interesuje. Czyli po 3 latach szkoły branżowej i tak musi się uczyć zawodu od nowa! Dobry doradca zawodowy i takie Dni Odkrywców Zawodów, jakie my robimy, pomogą młodym ludziom wcześniej podjąć świadomą decyzję, jaka praca ich interesuje i jaki zawód chcą zdobyć.

Skoro to „wychowywanie” sobie przyszłych pracowników od VIII klasy podstawówki to taki świetny pomysł, to czemu inne firmy nie chcą tego naśladować?
Bo wymaga to myślenia długofalowego i - nie ma co ukrywać- również ponoszenia pewnych kosztów. Wiele firm dzisiaj przejmuje sposób zarządzania znany z korporacji. Wprowadzają na przykład ścisłe wskaźniki efektywności, od których zależy wynagrodzenie. Nikt w takich firmach nie chce poświęcać swojego czasu uczniom, bo obniży swoją wydajność i wypłatę na koniec miesiąca! Tymczasem w naszej firmie 7 procent załogi to uczniowie, a każdy ma swojego pracownika-opiekuna. Jeśli nasz operator maszyny CNC naprawdę szkoli ucznia i uczy go dzisiaj obsługi maszyny, to nie wykona w tym dniu 100 procent normy! Jesteśmy tego świadomi i nie musi się obawiać, że dostanie mniejszą pensję.

Wielu przedsiębiorców mówi też: to nie ma sensu, bo kształcę ucznia kilka lat, a on i tak zaraz po skończeniu szkoły wyjeżdża pracować na Zachód.
Jeśli ktoś chce wyjechać, bo chce zobaczyć świat, to oczywiście mu tego nie zabronimy. Nie mamy gwarancji, że wykształcony przez nas pracownik będzie chciał pracować w naszej firmie. Ale chodzi to to, żeby uniknąć sytuacji, w której młodzi ludzie wyjeżdżają tylko dlatego, że nie widzą tutaj żadnych perspektyw. Trzeba im pokazać: nie musisz wyjeżdżać, możesz po szkole znaleźć interesującą pracę i dobre wynagrodzenie również tutaj!

Radosław Gliński

Dyrektor zarządzający Grupy Nestro w Starym Oleśnie, w której skład wchodzą trzy firmy: Nestro (zajmująca się projektowaniem i sprzedażą systemy odpylania dla przemysłu drzewnego, meblarskiego, papierniczego i do sortowni odpadów), Netecs (dział badawczo-rozwojowy i produkcja wentylatorów i systemów odpylania) oraz Elektromatik (projektowanie i produkcja systemów sterowania). Firma ze Starego Olesna zatrudnia obecnie 127 osób.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dyrektor Nestro ze Starego Olesna: Pracodawcy, obudźcie się wreszcie! Pracownika trzeba zachęcić i wykształcić! - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska