https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektor OSiR nie ma już zastępcy

Tekst i fot. Katarzyna Pankiewicz, Bogumił Drogorób
Katarzyna Mroczek grała w drużynie OSiR-u  trzy miesiące. Po tym czasie podziękowano za  współpracę. Dlaczego? Komentarza brak.  Pozostają domysły.
Katarzyna Mroczek grała w drużynie OSiR-u trzy miesiące. Po tym czasie podziękowano za współpracę. Dlaczego? Komentarza brak. Pozostają domysły.
Katarzyna Mroczek została zwolniona ze stanowiska zastępcy dyrektora Ośrodka Sportu i Rekreacji w Brodnicy. Dlaczego?

- Nie chcę tego komentować - mówi krótko Dariusz Czaplicki, dyrektor OSiR. Pani Katarzyna została zastępcą dyrektora brodnickiego OSiR-u na początku sierpnia br. Jak łatwo policzyć spędziła na tym stanowisku - cztery miesiące. Była jedyną kandydatką. Wcześniej była pracownikiem wydziału kultury, turystyki i polityki społecznej w Urzędzie Miejskim.

O przyczyny zwolnienia - po tak krótkim czasie pracy na stanowisku zastępcy dyrektora OSiR-u zapytaliśmy szefa ośrodka. Ten jednak nie chciał komentować przyczyn jej zwolnienia. - Nie chciałbym zaszkodzić w jakiś sposób. Zapewniam, że wszystko odbyło się zgodne z kodeksem pracy - dodaje.

Jak to zwykle w podobnych sytuacjach bywa pojawiły się głosy, że nie wywiązywała się ze swoich obowiązków. A lista takowych jest dość długa. Najważniejszym jednak zadaniem należącym do zastępcy - było organizowanie imprez - sportowych i rozrywkowych - celu do jakiego hala została powołana. Czy takowe spełniała dobrze? Odpowiedzi należy szukać w grafikach imprez, chociażby na stronie www.osirbrodnica.pl

Czy będzie konkurs na kolejnego zastępcę? - Na razie nie przewiduję takiego konkursu - kwituje dyrektor Czaplicki.

- Byłem zaskoczony - twierdzi burmistrz Wacław Derlicki. - Pan dyrektor nie pofatygował się nawet choćby powiadomić mnie o tym fakcie. Nie znam przyczyn.

Halę widowiskowo-sportową "Księżniczka" Katarzyna Mroczek rozbudziła w niedługim czasie, organizując wiele imprez kulturalnych. Nie mając do dyspozycji nawet własnego pokoju do pracy, telefonu, biurka. Gdy pojawiła się propozycja zorganizowania występu Pierwszej Damy Polskiej Operetki - Grażyny Brodzińskiej - wielu powątpiewało w skuteczne doprowadzenie tej propozycji. Katarzyna Mroczek wraz z Katarzyną Miętkiewicz z Brodnickiego Domu Kultury, wsiadły w samochód i objechały potencjalnych sponsorów. Bilety, zamiast 100 złotych, kosztowały 50 złotych. Sprzedały je w Rypinie, Nowym Mieście Lubawskim, Górznie - bliższej i dalszej okolicy. I dziś, na ponad miesiąc przed koncertem w "Księżniczce", biletów już nie ma. Panie pokazały na czym polega impresariat, pokazały swoją skuteczność.

Komu się to nie spodobało? Może pewnej pani z magistratu, która nie mogła tego wspaniałego sukcesu sama ogłosić burmistrzowi, bo ten już o tym wiedział?

Za skuteczność, a przede wszystkim grę zespołową - Katarzyna Mroczek nie wychodziła z cienia - została nagrodzona inaczej, otrzymując wypowiedzenie z pracy. Nie za grę kombinacyjną, ale za szczerość, lojalność, zaufanie.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

K
Kasia
Bilety na Brodzińską faktycznie się rozeszły jak ciepłe bułki. Nawet pracownicy magistratu zostali zobligowani do "zakupu" tegoż cennego biletu. Nie chcieli sami kupić to im z socjalnego zafundowano. Ciekawe ilu pracowników innych zakładów pracy będzie rozkoszować się "Europą moich marzeń"? Może niektórzy preferują inną sztukę/rodzaj muzyki na który zakup biletu jest ograniczony lub wręcz niemożliwy z przyczyn finansowych. Pozdrawiam!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska