
Jaka przyszłość Camerimage? .Nowoczesna komentuje
W związku z dyskusją dotyczącą Camerimage w Bydgoszczy .Nowoczesna Koło Bydgoszcz przesłała do mediów swoje stanowisko w tej sprawie. Publikujemy je w podpisach do kolejnych zdjęć.
przegląd wydarzeń z Polski (źródło TVN/X-News):

- „Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem” - właśnie to przysłowie, które powinno przyświecać nam w dyskusji co dla Bydgoszczy po Camerimage. Nie ma przecież wątpliwości, że patrząc na dynamikę wydarzeń, wszystko wskazuje, iż po wielu latach Camerimage będzie organizowane poza Bydgoszczą - piszą przedstawiciele .Nowoczesnej i dalej: - Trudno się zresztą temu dziwić. W końcu każdy rozsądny organizator wydarzenia zawsze szuka dla siebie i swojej imprezy najlepszych warunków. Jednak z drugiej strony, naturalną i dobrą decyzją jest zadbanie o interes Bydgoszczy poprzez obniżenie planowanej dotacji. Zwłaszcza, kiedy Partner jednoznacznie pokazuje, że jest zainteresowany organizacją swojego wydarzenia w innym mieście.
Czytaj dalej na kolejnej stronie >>>>

Aby odpowiedzieć na kluczowe pytanie: „Co po Camerimage?”, należy wrócić do początku historii i przypomnieć sobie dlaczego festiwal pojawił się w Bydgoszczy, mimo, że nasze miasto nie miało wcześniej istotnych związków z kinematografią. Odpowiedź znajduje się w dokumencie, który powstał przy okazji tworzenia strategii marki dla Bydgoszczy. Można się oczywiście różnić się w zakresie przedstawionej propozycji, to jednak postawiona w nim diagnoza jest bardzo trafna.
Czytaj dalej na kolejnej stronie >>>>

My, mieszkańcy Bydgoszczy, jesteśmy rozdarci między dumą a niedosytem. Widzimy jak Bydgoszcz pięknieje. Lubimy spędzać czas na Wyspie Młyńskiej. Zapraszamy wizytujących nas znajomych po urokliwych miejscach - nadbrzeżu Brdy, nad Kanał Bydgoski, parki z fontannami, Myślęcinek, itd. Równocześnie czujemy, że chcemy więcej. Pamiętamy czasy wielkich marek jak: Romet, Kobra, Eltra, Jutrzenka, Kujawiak itp. Chcemy, żeby Bydgoszczy była widoczna, podziwiana, pokazywana i doceniana w całej Polsce. Chcemy, aby ta wewnętrzna duma była potwierdzona docenieniem i aprobatą naszych gości.
Taki stan prowadzi często do zapewnienia sobie splendoru poprzez „kupienie” istniejącej ikony, gwiazdy, osoby. Jest to częsta praktyka stosowana przy zaangażowaniu mediów do promowania różnych produktów. Analogie podobnych działań znajdziemy bez wysiłku, choćby w decyzji PZPNu zatrudniającego Leo Beenhakker jako trenera reprezentacji Polski w piłce nożnej. Również ta idea towarzyszyła przy zapraszaniu wielu innych muzycznych, światowych gwiazd do różnych miast Polski.
Czy ta kupiona ikona zapewni nam rozpoznawalność i docenienie, którego szukamy? Tak, jeśli jest spójna z historią, walorami miasta oraz będzie związana z nami przez wiele lat. Tymczasem przypadki wielu marek i miast pokazują, że dopiero tworzenie własnych ikon, które potem dopiero nierozerwalnie są związane z danym miejscem, są nie tylko bardziej wiarygodne, ale również ograniczają ryzyko przeniesienia ich do innego miasta. Popatrzmy na Festiwal Smaków w Grucznie czy też Festiwal Śliwki w Strzelcach Dolnych albo Festiwal Archeologiczny w Biskupinie.
Czytaj dalej na kolejnej stronie >>>>