Duszpasterstwo Rolników Diecezji Chełmińskiej powstało 5 lutego 1983 r. Pierwsze spotkanie odbyło się 24 czerwca tego roku u ojców werbistów w Laskowicach. W patriotycznej uroczystości uczestniczyło 200 rolników.
Służba Bezpieczeństwa dowiedziała się o tym już następnego dnia. Torturowali jednego z uczestników w lesie na Wyrwie, gdzie porzucili go w ciężkim stanie. Funkcjonariusze zagrozili ojcom werbistom, że jeśli podobne uroczystości będą ponawiane w La-skowicach, SB zamknie ich drukarnię i cofnie zgodę na wyjazdy misyjne.
Uczestniczyli w mszach z narażeniem życia
To początek prześladowań rolników i kapłanów zjednoczonych w walce o polską wolność. Długo nie mogli znaleźć miejsca na swoje spotkania, zgodziły się na nie dopiero siostry ze Zgromadzenia Sióstr Pasterek w Topolnie. Pamięta to Jerzy Kądziela, wieloletni sekretarz Duszpasterstwa Rolników. - Poza panem Bogiem to my się nikogo nie biomy - wspomina słowa zakonnic, które ukryły też sztandar i kronikę Duszpasterstwa.
Można się tego dowiedzieć z publikacji "Nasze drogi do wolności", którą wydało Gimnazjum w Zbrachlinie i współpracujące z nim stowarzyszenie MiŚ - My i Świat. - Uznaliśmy, że warto zebrać te informacje, ponieważ traktują one o historii stanowiącej fundament dzisiejszej Polski - mówi Anna Szafrańska, dyrektor Gimnazjum w Zbrachlinie. - Ta publikacja jest próbą ukazania dróg do wolności, którymi podążali i które budowali także mieszkańcy naszej małej ojczyzny.
Czytamy w niej m.in. wspomnienie siostry Imeldy: "W stanie wojennym tu w Topolnie ukrywali się działacze "Solidarności" (...) W miesiącach wakacyjnych na oazie rodzin przebywała pani Marzena Wachowska ze swoimi dziećmi oraz trojgiem dzieci państwa Wałęsów (...) Po śmierci księdza Jerzego Popiełuszki w kościele parafialnym w Topolnie każdego 19. dnia miesiąca ksiądz Andrzej Regent odprawiał mszę św. za ojczyznę. Przyjeżdżali na nią rolnicy z okolicznych wsi z narażeniem swojego życia i mienia. Często po mszy św. wracali do samochodów, w których poprzebijane były opony."
Kiedyś dostaliby 15 lat więzienia za każde słowo
Tak czasy PRL wspomina w "Naszych drogach do wolności" Henryka Zdeb, żona Wojciecha Witolda Zdeba, wieloletniego dyrektora Szkoły Podstawowej w Cieleszynie: "Około 1985 roku eksmitowano nas z dnia na dzień z mieszkania w Cieleszynie. To była jedna z wielu kar za konsekwentne odmawianie współpracy. Władze przysłały dwa ciągniki, wyrwano nam klucze od mie-szkania i wszystko wywieziono do stodoły w Zbrachlinie, do domu rodziców, a za przewóz mebli zażądano od nas wielkiej opłaty. Finansowo karano nas bardzo często, a to za fakt, że samochód stoi w stodole, a to, że bezpieczniki są źle założone. Nękano nas za wiele rzeczy, traktowano jak obywateli trzeciej kategorii (...)".
Nowoczesną Wieś znajdziesz także na Facebooku - dołącz do nas!
Rozmyślał o tym ks. Andrzej Regent z Topolna, gdy przyglądał się uroczystości szkolnej, która w miniony czwartek odbyła się w Gimnazjum w Zbrachlinie. - Boże, kiedyś za każde słowo, które padły na tym przedstawieniu, młodzież dostałaby po 15 lat więzienia, chociaż wszystkie te słowa były prawdziwe - zaznacza.
Oby już nigdy więcej
Elementem uroczystości poświęconej drogom do wolności było poświęcenie krzyża przy źródle św. Rocha w Topolnie. - Chcemy przywrócić krzyżowi miejsce w przestrzeni publicznej, bo tam, gdzie jest krzyż, jest wolność, "wolność krzyżami się mierzy" - przypomniał ks. Regent. - Gdy nie było wolności w prasie, radiu, oświacie, pracy i na ulicach, w kościele można było poczuć się wolnym, bo kościół był i jest przestrzenią wolności, choć są ludzie, którzy widzą to inaczej.
Proboszcz poświęcił też tablicę Duszpasterstwa na terenie klasztoru sióstr Pasterek, w którym odbyła się potem wystawa pamiątek związanych z narodowościowym ruchem wśród mieszkańców gminy Pruszcz.
Można było zobaczyć ulotki rozpowszechniane tu w latach PRL, stare zdjęcia, podziemne gazety, deklaracje mieszkańców poszczególnych wsi o wstąpieniu do "Solidarności", ich legitymacje i odznaczenia.
We wtorek będziemy obchodzić Święto Niepodległości, podczas którego warto pamiętać o poświęceniu mieszkańców gminy Pruszcz. - Obyśmy już nigdy nie musieli walczyć o wolność Polski i oby Polacy ją szanowali - mówi Franciszek Koszowski, wójt tej gminy.
Czytaj e-wydanie »