https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci z Domu Dziecka w Tucholi chcą, żeby ich wychowawca wrócił

Ramona Wieczorek [email protected] tel. 52 396 69 32
fot. sxc
- Traktowałam go jak ojca, bo od własnego w rodzinnym domu nie zaznałam zbyt wiele dobrego. Gdy odszedł, było nam bardzo ciężko - mówi jedna z mieszkanek Domu Dziecka o Adamie Węsierskim. Wychowawca nie pracuje już w placówce. Dyrektorka nie przedłużyła z nim umowy o pracę.

Adam Węsierski do końca ubiegłego roku był wychowawcą w Domu Dziecka. W grudniu skończyła mu się umowa o pracę na czas określony. Dyrektorka Ewa Kiersznicka nie przedłużyła z nim współpracy.

Dzieci piszą listy
Wychowankowie placówki postanowili działać: napisali list do starosty Doroty Gromowskiej. Proszą w nim o przywrócenie Węsierskiego do pracy.

"Pan Adam bardzo dobrze sprawdzał się w wykonywanej pracy, dlatego uważamy, że został niesprawiedliwie potraktowany. Zawsze był dla nas wsparciem i podporą. Z każdym problemem mogliśmy się do Pana Adama zwrócić i nigdy nie zostaliśmy zlekceważeni, zawsze otrzymaliśmy dobrą radę, wsparcie i zrozumienie. Bardzo związaliśmy się z tym wychowawcą i opiekunem, bo traktował nas wszystkich jednakowo, jak własne dzieci. Za to wszystko, co dla nas robił, za okazane nam wsparcie, zrozumienie, zaufanie i miłość, jaką otrzymaliśmy od Pana Adama, odwdzięczamy się tym samym" - piszą dzieciaki.

Pod listem nazwiska piętnastu osób. I wyjaśnienie: z powodu przerwy świątecznej i związanego z nią urlopowania nie wszyscy się podpisali.

W placówce mieszka 27 osób w wieku od siedmiu do 18 lat.

Będzie spotkanie

Dzieci kilkanaście dni czekały na odpowiedź. Bez skutku. Dlatego naskrobały kolejny list - tym razem do "Gazety Pomorskiej". Opisują w nim, że za wysłanie pisma do starosty dyrektorka straszy ich, mści się i grozi, że wywiezie wychowanków do innych ośrodków. "Jesteśmy przerażeni takim postępowaniem, a nasze prawa są nagminnie łamane przez Panią Dyrektor. Na wychowawców nie możemy liczyć, bo się boją" - piszą i proszą o pomoc.

Dorocie Gromowskiej nie chce się wierzyć, że dzieciaki są szykanowane. Dziwi się, że z problemem nie zwróciły się do pedagoga. - Otrzymałam list i na pewno spotkam się z młodzieżą, ale po powrocie pani dyrektor - zaznacza starosta. Na pytanie, czy spotkanie odbędzie się obecności dyrektorki odpowiada krótko: nie.

Do piątku Ewa Kiersznicka miała zwolnienie lekarskie. Placówka nie została jednak bez opieki - szefową zastępowały główna księgowa i pedagog. Miejsce odwiedzał również Jan Przybysz, członek zarządu powiatu zajmujący się edukacją. - W czasie nieobecności pani dyrektor składałem regularne wizyty w Domu Dziecka i nic nie budziło moich zastrzeżeń. Nie zgłaszano również żadnych problemów z wychowankami - twierdzi Przybysz.

To dla mnie nagroda

Węsierski o liście dzieci dowiedział się od dziennikarza "Pomorskiej". - Nie miałem o tym pojęcia, bo właściwie nie mam z nimi styczności... Jest mi bardzo miło - mówi. - Cieszę się, że jestem tak pozytywnie odbierany. Starałem się być empatyczny, wczuwać się w problemy dzieci. Nie miałem z nimi problemów, nigdy nie musiałem podnosić na nie głosu ani krzyczeć. Wystarczyło, że poprosiłem. Mówiły do mnie: "panie Adamszku". Ten list to dla mnie najlepsza nagroda.

Węsierski od lat działa społecznie. Organizuje turnieje charytatywne, wyjazdy dla dzieci, zbiórki, z których dochód jest przeznaczany dla Domu Dziecka. Jak mówi, nie zamierza rezygnować z tej działalności. - Nie chcę karać dzieci za tę sytuację. Oczywiście żałuję, że tak się skończyło, bo dobrze się czułem w moim zawodzie, miałem dobry kontakt z wychowankami. Musiałem się jednak do tego wszystkiego zdystansować, żeby się nie załamać - mówi.

W jego obronie stanęły związki zawodowe i większość pozostałych wychowawców.

Nie bądźmy pochopni

Nie jest jednak tajemnicą, że od kilku miesięcy Węsierski był w konflikcie z dyrektorką. W listopadzie odbyła się mediacja w obecności związków zawodowych. Co było przyczyną nieporozumień? Jeden z byłych pracowników Domu Dziecka jest zdania, że dyrektorce nie podobała się zbytnia aktywność społeczna Węsierskiego i to, że głośno mówił o złym traktowaniu personelu. Część zastrzeżeń kadry została zresztą potwierdzona podczas grudniowej kontroli Państwowej Inspekcji Pracy, która w placówce wykryła znamiona mobbingu.

Czy władze powiatu będą ingerować w sprawie Węsierskiego? - Absolutnie nie. Nie mieszamy się do polityki kadrowej dyrekcji placówki - zaznacza Gromowska.

Dyrektorka ma wolną rękę przy zatrudnianiu pracowników - to zresztą powszechna praktyka, stosowana również w przypadku innych podmiotów podlegających powiatowi, np. szkół czy Domu Pomocy Społecznej.
Zgodnie z prawem Kiersznicka nie miała obowiązku przedłużać umowy z wychowawcą. Zazwyczaj jednak, gdy pracodawca dziękuję podwładnemu za współpracę, ma ku temu powody. Czy Węsierski nie sprawdził się jako wychowawca? A może chodziło o konflikt między stronami? - Nie udzielam informacji - na wszystkie pytania odpowiada Kiersznicka.

W starostwie wolą wstrzymać się z wyciąganiem wniosków. - Sprawa jest skomplikowana, składa się na nią wiele wątków - mówi Przybysz. - To naturalne, że jeśli Węsierski był wychowawcą, to niektóre dzieci się do niego przywiązały, zaprzyjaźniły się z nim, ufały mu. Ale ile jest takich wychowanków? Nie wiadomo. Poza tym to młodzież z różnych środowisk, w różnym wieku, a dzieci wywierają na siebie nawzajem wpływ.

Dzieciaki twierdzą, że same wpadły na pomysł napisania listu. - Wszyscy byli za tym, żeby pan Adam wrócił - mówi jedna z mieszkanek placówki. - Gdy trafiłam do Domu Dziecka, nie potrafiłam z nikim rozmawiać, przed nikim się otworzyć. Pan Adam nauczył mnie, żeby każdemu dać szansę. Wszystkich traktował równo, jak swoje dzieci. Ja zresztą traktowałam go jak ojca, od którego w domu nie zaznałam zbyt wiele dobrego. Było nam bardzo ciężko, gdy odszedł. Jak zareaguje na list? Nie wiem, pewnie będzie zdziwiony. Chyba się tego po nas nie spodziewał...

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 37

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
1 sierpnia 2017, 0:33, Robert z Inowrocławia:

Byłem wychowankiem i potwierdzam wcześniejszy komentarz o Dyrektor Kiersznickiej. Była wówczas wychowawczynią.

Objawienie chłodu bezduszności i wyrachowania.

Pozdrawiam wychowawcę Pana Mietka Żurawkę który starał się być jak ojciec.

Tez pamietam Pana Mietka byl wspaniałym wychowawca pozdrawiam serdecznie

R
Robert z Inowrocławia
Byłem wychowankiem i potwierdzam wcześniejszy komentarz o Dyrektor Kiersznickiej. Była wówczas wychowawczynią.
Objawienie chłodu bezduszności i wyrachowania.
Pozdrawiam wychowawcę Pana Mietka Żurawkę który starał się być jak ojciec.
G
Gość
Widzę, że ktoś tu ma fobię na punkcie PIS-u. Aż śmierdzi fanatyzmem, potrzebny jest ci lekarz od zaraz!
b
benzer
mieszkam obok domu dziecka tem mieszka jedna wielka banda zlodzieji nie raz sie zdarzalo ze wszystkie samochody byly przez nich potluczone "on byl dla mnie jak ojciec" ha ha chyba se jaja robicie jesli ktos tam jest normalny to zostaje od razu wyzywany i ponizany
g
gosc
Takich cuchnących spraw jak w Domu Dziecka ,to muwiński zostawił więcej,pewnie powoli wyjdą na jaw.
o dopiero będziemy się dziwić,co on wyrabiał,za co jego ludzie dostawali po roku nagrody -nawet wojewody.Ups....
M
Marek
Dzięki za tą informację bo od razu rozumię więcej. Nie mogłem zrozumieć dlaczego Solidarność domaga się zwolnienia dyrektorki choć to Mówiński ją zrobił. Jak był potrzebny Zaborowski w koalicji to dyrektorka miała spokój, a teraz jest mu już niepotrzebna i najlepiej, żeby na jej miejscu został ktoś z Solidarności = z PiS-u. Okazuje się że i w DD Mówiński zostawił swoje CUCHNĄCE DZIEŁO. To tam już spokoju nie będzie, bo po wstąpieniu do tej organizacji ludziom odbija i zaczynają zachowywać się jak sekta. Dla mnie stało się już jasne że całą rozróbą kieruje ten odznaczony powiatowy specjalista. A ten mobing to pewnie dotyczy tylko tych biedaków z Solidarności = z PiS-u. Przecie cały PiS cierpi w Polsce z powodu mobingu to i w Tucholi musi. Medal Za Zasługi Dla Regionu zobowiązuje.

Tu nie chodzi o politykę lecz o los dzieci. Żeby to zrozumieć trzeba do tego dojrzeć. Poważne przekręty wykryła w DD w Tucholi kontrola PIP I Rzecznik Praw Dziecka to fakty i nie warto się z nimi polemizować. Nerwowa reakcja tych co popierają p. Dyrektor na forum wyraźnie wskazuje, że jest w sprawę umoczonych więcej osób
A
ANIA
Byłam wychowanką domu kilka lat temu, kiedy obecna p. dyrektor była wychowawczynią. Przyzwyczajenia te same - dobrze pojeść w kuchni. W stosunku do wychowanków mściwa, fałszywa. Nasze dobro nigdy się nie liczyło tylko własny interes. Zawsze zimna, sztuczna i wykalkulowana. Absolutnie nie umiejąca znaleźć dobrego kontaktu z wychowankiem. Dlatego wychowankowie nigdy jej nie lubili. Ona nie nadawała się do tej pracy. Zresztą nie lubili jej również wychowawcy bo umiała tylko skłócać.
g
gal anonim
"Taki wychowawca to skarb dla dzieci" - haha dobre sobie, uśmiałem się do łez normalnie - ciekawe czy jego własne dzieci też mają o nim takie zdanie
Dowiedziałem się na temat pana Adama na prawdę ciekawych (czyt. szokujących) rzeczy i nie rozumiem jak taki człowiek śmie oskarżać i oczerniać innych kiedy sam ma tyle brudów na sumieniu... ten pan jest chyba naprawdę strasznie zdesperowany...
w
wsiok
Dobrze ,ze WIOSNA niebawem.Komentarze a raczej ich ton pokazuje w jakim stanie są ludzie w Tucholi.
Zadziwiajace jest przyzwolenie samorzadu na taka sytuację,zero działan w tej sprawie-o których opinia publiczna powinna byc informowana.Przekazanie do Prokuratury swiadczy jedynie o niemocy.Szkoda słow, bo podobno wpierw beda sprawdzać w necie kto to napisał-napisał to wyborca tego samorządu!!!!
D
Deryl
Porozmawiajcie z ludżmi ze Śliwic możecie dowiedzieć sę o panu Adamie wiele ,,ciekawych" informacji a nawet stra....... . Pracował jako nauczyciel w szkole podstawowej w Lińsku i został z niej zwolniny dlaczego też ciekawe .........

strasznych? Ja się dowiedziałam i to rzeczywiście jest S T R A S Z N E !!!
Nawet w porównaniu do wykorzystywania dzieci z Domu dziecka do pisania różnych skarg na panią dyrektor. Szok!!!
Z
Zdziwiona Zdziwioną
Ja przedstawiłam fakty, Pani ich krytyczną interpretację. Czyżby prawda zabolała? Czyżby moje słowa przyczyniły sie do negatywnej samooceny? Proszę pamiętać, że za bezpieczenstwo dzieci odpowiada wychowawca, który może ze wszystkimi wyjść na zewnątrz lub ze wszystkimi zostać w środku. Ciekawe jak tłumaczyłby się, gdyby coś się stało??? Wokół panującej wszechobec znieczulicy zauważam problem i mam prawo go skomentować. W przeciwieństwie do niektórych, nikogo nie obrażając.

Również myślę, tak jak mój przedmówca, że w tej całej batalii nie chodzi o interes dzieci tylko potyczki personalne. Nie wierzę w żaden mobbing i mam nadzieję, że winowajca zostanie zdemaskowany.

Droga Pani ja nie pracuję w DD, co poprzez swoje pytania pani sugeruje. To się uśmiałam, że wychowawca może ze wszystkimi dziećmi wyjść o jednej porze na zewnątrz lub wszystkich przetrzymać w środku. Nie pomyliłam się wcale pisząc, że nie wie Pani nic o pracy wychowawców - z pani wiedzą jest o zgrozo gorzej niż źle! Zawsze wierze w mądrość życiową ludzi, choćby o niższym wykształceniu, ale pani...?!
Ode mnie tylko tyle - ile dzieci, tyle sytuacji. Kilku się uczy, kilku śpi po szkole czy praktykach, ktoś z wychowanków jest chory, ktoś ogląda film, ktoś korzysta z siłowni i można by tak jeszcze wymyślać... dzieci są w różnym wieku, różnej płci, a wychowawca ma "ze wszystkimi wyjść na zewnątrz lub ze wszystkimi zostać w środku".
Powstrzymam się od dalszego komentowania, bo nie warto. Na tym kończę, ku pani uciesze, odpisywać na posty Zdziwionej.
G
Gość
Obserwatorka napisałaś dokładnie to napisałabym ja.
Ja myślę, że ktoś kto pracuje z dziećmi powinien przede wszystkim mieć "czystą kartę".
Ciekawe kto z Was drodzy Forumowicze chciałby, aby z Waszymi dziećmi pracowała osoba z nieczystym sumieniem...? To że w DD są dzieci/młodzież o których rodzice nie w pełni decydują, nie znaczy od razu że powinien tam pracować byle kto.
Naprawdę zalecam doszukanie się u tego pana tego czegoś, co dyskwalifikuje go do pracy z dziećmi. Może w końcu otworzycie oczy, bo nie się o kogo bić! Chętnym życzę miłego śledztwa.

Porozmawiajcie z ludżmi ze Śliwic możecie dowiedzieć sę o panu Adamie wiele ,,ciekawych" informacji a nawet stra....... . Pracował jako nauczyciel w szkole podstawowej w Lińsku i został z niej zwolniny dlaczego też ciekawe .........
C
Co za świat
Obserwatorka napisałaś dokładnie to napisałabym ja.
Ja myślę, że ktoś kto pracuje z dziećmi powinien przede wszystkim mieć "czystą kartę".
Ciekawe kto z Was drodzy Forumowicze chciałby, aby z Waszymi dziećmi pracowała osoba z nieczystym sumieniem...? To że w DD są dzieci/młodzież o których rodzice nie w pełni decydują, nie znaczy od razu że powinien tam pracować byle kto.
Naprawdę zalecam doszukanie się u tego pana tego czegoś, co dyskwalifikuje go do pracy z dziećmi. Może w końcu otworzycie oczy, bo nie się o kogo bić! Chętnym życzę miłego śledztwa.
O
Obserwatorka
LUDZIE ten cały Pan Adam to zdesperowany człowiek, który za wszelką cenę chcę odzyskać pracę... Ale jakim kosztem?
Wykorzystuje do tego dzieci, pisze im rózne pisma, które potem one przepisują starannie i wysyłają do różnych instytucji. Obiecuje im różne niestworzone rzeczy, przekupuje dla własnego interesu a dzieciom w takiej sytuacji wiele przecież nie trzeba.Ten człowiek próbując najpierw NIBY pomóc wychowawcom i pracownikom wymyślił mobbing, a gdy to nie przeszło (zaznaczam, że po ankiecie starostwa mobbingu jako takiego nie stwierdzono) to teraz dla odmiany oczernia wychowawców oskarżając ich o głodowanie i okradanie dzieci- ŻAŁOSNE O co temu człowiekowi chodzi?
Przez tyle lat o DD w Tucholi mieli wszyscy dobre zdanie, nagle gdy p. Adam przestał być jego pracownikiem wszystko jest nie tak, wszystko się posypało? Czy to nie jest dziwne?
A może "dobry wujek Adaś" pochwali się wszystkim, a w szczególności dzieciom swoją przeszłością co?
Może tak ktoś się tym zainteresuje bo jego życiorys jest naprawdę interesujący. Niech zrobią reportaż o jego przeszłości i niech wtedy wszyscy odpowiedzą sobie na pytanie: Czy taki człowiek powinien pracować z dziećmi?
M
Miekszkanka
masz racje tylko nie ona sama jest tu winna to wiekszosc wychowawcow jest winna a pana adama wyrzucili za to bo nam pomagal i tylko dla tego tylko on nas rozumial i wiedzial o wszystkim co sie dzieje nie rozumiecie nawet jak wazny w domu dziecka jest wlasnie taki czlowiek ktory rozumie itd. bez niego te dzieci tam nie przetrwaja teraz juz na pewno...moze nie sa swieci ale przypomnicie sobie siebie lub kogos innego CZY KTOS Z WAS CHCIALBY ZA NP. PALENIE PAPIEROSOW DOSTAC KARE NIE JEDZENIA !!! ??? albo za spoznienie sie do placowki ??? do dzis pamieta w jaki sposob nas traktowali nadal tak jest i penie tak juz bedzie zawsze bo nikt nie chce o tym slyszec co sie z nami dzieje...!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska