A bohaterowie całego zamieszania po prostu cieszą się wakacji, choć przyczyna ich pobytu w Funce wcale wesoła nie jest.
Już na pierwszy rzut oka widać, że czterech chłopaków z grupy wychowawczyni Marioli Czyżewskiej tworzy zgrana paczkę. Mateusz i Bartek są z Pankowa. Drugi Bartek i Daniel z Jaśkowej Górnej to bracia. - Gdybym był trochę starszy, to pewnie nie bylibyśmy w jednej grupie - wzdycha starszy Daniel. Próbuje trzymać w ryzach młodszego Bartka, któremu buzia się nie zamyka.
- Jak tylko wszyscy przyjechali, to - choć podróż trwała dziesięć godzin - poszli spać po północy. Po prostu nie mogli się nagadać - śmieje się pani Mariola.
Domy chłopców dosięgła woda. Mateusz mówi, że tacie zalało też wszystkie pola.
Kto na górze
W jednym domku śpi dziesięcioosobowa grupa, sześć łóżek na dole, cztery na górze. Przez dwa tygodnie lokatorzy będą się wymieniać. Wszyscy chcą spać u góry. - No bo ci z góry tupią nam nogami - tłumaczy Bartek.
Gdy z nimi rozmawiamy, akurat mocują się z witkami na zajęciach z wikliniarstwa. Zarzekają się, że ani trochę nie bolą ich palce. Bartek wymyślił, że z kółek zrobi naszyjnik. - Tak w ogóle to ja miałem być dziewczyną i mieć na imię Asia - śmieje się.
Jak północ, to i morze
Chłopcy przyjechali do Funki w pierwszej 130-osobowej turze. Jak zapowiada Jerzy Gębara, komendant Harcerskiego Centrum Edukacji Ekologicznej, będą mieli okazję zwiedzić Trójmiasto, Bory Tucholskie, Chojnice i Malbork. - Pierwsze pytanie dzieciaków po przyjeździe brzmiało: czy zobaczymy morze? Tak im się kojarzy północ Polski - mówi Gębara.
Pobyt organizuje Związek Harcerstwa Polskiego z inicjatywy premiera Donalda Tuska. Komendant HCEE ocenia, że akcja jest dużo lepiej przygotowana niż w 1997 r.
Funka nie ma podpisanych z rządem jeszcze żadnych umów. - Mamy jednak zapewnienie, a działać należało szybko - mówi Gębara.