Prawie 40 kilogramów amfetaminy, blisko 15 kilo marihuany - to tylko część narkotyków, jakie w 2013 r. zabezpieczyli mundurowi z Torunia i okolic. Do tego doliczyć trzeba: cztery zlikwidowane uprawy konopi indyjskich (czyli ponad sto roślin) i prawie sto nielegalnych tabletek psychotropowych.
Narkotyków coraz więcej
Narkotykowych przestępstw było więcej niż rok wcześniej - tak wynika z policyjnych statystyk. W 2013 toruńscy funkcjonariusze wszczęli 231 postępowań dotyczących środków odurzających. W 2012 - 216. Jeszcze więcej, bo aż 767 było przestępstw stwierdzonych - policjanci tym mianem określają takie czyny, co do których nie mają wątpliwości, że prawo rzeczywiście zostało złamane.
Większość (ponad 98 proc.) z tych stwierdzonych przestępstw została wykryta. W policyjnej terminologii znaczy to mniej więcej tyle, że udało się znaleźć podejrzanego i postawić mu jakieś zarzuty. Co zwykle nie jest zbyt trudne, bo każdy przyłapany z narkotykami zwykle staje się automatycznie podejrzanym.
Gorzej z dilerami - wprawdzie tych też udaje się policjantom łapać, ale statystyki są już mniej wesołe. Tylko 4 wszczęte i 72 stwierdzone w zeszłym roku postępowania dotyczą udzielania narkotyków innym.
Co się dzieje ze wszystkim skonfiskowanymi narkotykami? Okazuje się, że procedura jest skomplikowana.
Przeczytaj również: Toruńscy policjanci zabezpieczyli prawie kilogram narkotyków [wideo]
Zanim trafią do pieca
- Narkotyki zabezpieczane przez toruńskich policjantów na bieżąco trafiają do magazynu środków odurzających i substancji psychotropowych Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy - mówi st. sierż. Wojciech Chrostowski z zespołu prasowego toruńskiej policji. - Tam są sukcesywnie niszczone na polecenie właściwych organów, czyli sądów i prokuratur.
Zanim jednak to się stanie, narkotyki trafiają do laboratoriów. Tam zabierają się za nie specjaliści, którzy sprawdzają pochodzenie środków odurzających. To ważne, bo może się zdarzyć, że amfetamina, którą w styczniu skonfiskowali policjanci z Torunia, ma identyczny skład i pochodzi z tego samego źródła, co amfetamina zabezpieczona pół roku później we Włocławku. A takie informacje mogą znacząco pomóc śledczym, którzy rozpracowują przestępców narkotykowych na dużą skalę.
Gdy już wszystkie badania są skończone, narkotyki w zalakowanych szczelnie opakowaniach lądują w magazynie - jednym z najpilniej strzeżonych miejsc w wojewódzkiej komendzie.
Wejść tam może tylko wyznaczona grupa osób - i nikt nie może przekroczyć tego progu samodzielnie. - Magazyn jest stale nadzorowany kamerami - informuje Kamila Ogonowska z zespołu prasowego KWP w Bydgoszczy. - Dodatkowo zabezpiecza go system alarmowy i zamki szyfrowe.
Dopiero, gdy z sądu przyjdzie wyrok, narkotyki mogą być spalone. W dużych workach trafiają wtedy do bydgoskiej spalarni. Na miejsce jadą w specjalnym konwoju eskortowanym przez policjantów, żeby w końcu trafić do pieca.
Kiedy ostatnio w czerwcu mundurowi puszczali z dymem narkotyki, spalili ponad 80 kilogramów amfetaminy, marihuany, heroiny i tabletek ecstasy.
Czytaj e-wydanie »