
Jedna z plan wystawy poświęcona oddziałowi zbrojnemu Jerzego Gadzinowskiego "Szarego"
(fot. Fot. Jarosław Pruss)
Mieli zniknąć z naszej pamięci i historii. Najdrobniejsze ślady ich dotyczące były skrzętnie niszczone. Stąd do dziś nie udaje się np. ustalić grobów ofiar mordów sądów.
Na szczęście mit walki o Polskę w pełni niepodległą i suwerenną przetrwał. O pamięć i cześć dla żołnierzy niepodległościowego podziemia upominały się nie tylko rodziny ofiar. Po latach kłamstw i zafałszowywania historii w końcu "żołnierze wyklęci" doczekali się upamiętnienia.
3 lutego 2011 r. Sejm przyjął ustawę o ustanowieniu 1 marca Narodowym Dniem Pamięci "Żołnierzy Wyklętych".
Dlaczego 1 marca? Otóż 1 marca 1951 r. w więzieniu mokotowskim w Warszawie, strzałem w tył głowy, rozstrzelani zostali przywódcy IV Zarządu Głównego Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość" - prezes WiN ppłk Łukasz Ciepliński ps. "Pług", "Ludwik" i jego najbliżsi współpracownicy.
Jak pisał śp. Janusz Kurtyka, tragicznie zmarły w katastrofie smoleńskiej w 2010 r. prezes IPN "tworzyli oni ostatnie kierownictwo ostatniej ogólnopolskiej konspiracji, wprost - organizacyjnie i personalnie - kontynuującej od 1945 r. dzieło Armii Krajowej. Data ich kaźni - 1 marca 1951 roku - symbolicznie zamyka dzieje konspiracji niepodległościowej".
"Zajęcie Polski przez Armię Czerwoną i włączenie połowy jej terytorium do ZSRS sprawiło, że dziesiątki tysięcy żołnierzy nie złożyło broni. Gotowi byli walczyć o odzyskanie niepodległości, wypełnić złożoną przysięgę" - czytamy w portalu przygotowanym przez IPN, poświęconym "żołnierzom wyklętym".
Powojenna konspiracja niepodległościowa była - aż do powstania "Solidarności" - najliczniejszą formą zorganizowanego oporu społeczeństwa polskiego wobec narzuconej władzy. W roku największej aktywności zbrojnego podziemia, 1945, działało w nim bezpośrednio 150-200 tysięcy konspiratorów, zgrupowanych w oddziałach o bardzo różnej orientacji. Dwadzieścia tysięcy z nich walczyło w oddziałach partyzanckich. Kolejnych kilkaset tysięcy stanowili ludzie zapewniający partyzantom aprowizację, wywiad, schronienie i łączność. Doliczyć trzeba jeszcze około dwudziestu tysięcy uczniów z podziemnych organizacji młodzieżowych, sprzeciwiających się komunistom. Łącznie daje to grupę ponad pół miliona ludzi tworzących społeczność Żołnierzy Wyklętych. Ostatni "leśny" żołnierz ZWZ-AK, a później WiN - Józef Franczak "Laluś" zginął w walce w październiku 1963 roku.
W odniesieniu do Bydgoszczy i regionu ciągle nie znamy dokładnej liczby osób zaangażowanych w podziemie niepodległościowe. Trwa żmuda kwerenda w archiwach IPN-na szczęście poszukiwania przynoszą efekty.
- Wiemy, że na Cmentarzu Komunalnym przy ul. Kcyńskiej pochowanych jest 30 osób, wobec których bydgoski sąd wojskowy wydał wyroki śmierci - mówi Krystyna Trepczyńska, naczelnik bydgoskiej Delegatury IPN (członkowie MKOPWiM zdecydowali, że na Kcyńskiej stanie pomnik poświęcony "żołnierzom wyklętym").
Według ustaleń prof. Zdzisława Biegańskiego z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego (wydał w 2000 r. książkę pt. "W smudze kainowego cienia. Skazani na śmierć przez sądy wojskowe na obszarze województwa pomorskiego (bydgoskiego) w latach 1945-1954") w gmachu b. aresztu śledczego WUPB przy Wałach Jagiellońskich stracono 70 członków zbrojnego antykomunistycznego podziemia.
Czytaj e-wydanie »