Deficyt budżetowy to różnica między dochodami a wydatkami budżetu.
Słynna dziura ministra Bauca
Przyszłoroczny deficyt będzie rekordowo wysoki. Poprzedni rekord wynosił 41,4 mld zł i został ustanowiony w 2004 roku.
- Najsłynniejsza dziura budżetowa - która groziła nam w 2001 roku, w czasach, gdy ministrem finansów był Jarosław Bauc - okazała się nie tak groźna, jak przedstawiali ją politycy. Sytuacja okazała się lepsza, dzięki drastycznym cięciom wydatków budżetu - przypomina Roman Przasnyski, główny analityk Gold Finance. - W efekcie deficyt wyniósł wówczas tylko 32,6 mld zł.
Rostowski: 52 mld zł, ekonomiści: 92 mld zł
Tymczasem minister finansów Jacek Rostowski szacuje najbliższy deficyt na 52,2 mld zł i liczy, że będzie to możliwe. Ekonomiści mówią jednak, że przyszłoroczne wydatki mogą wynieść nawet około 327 mld zł, a dochody zaledwie 235 mld zł. Różnica wyniesie więc 92 mld zł.
Profesor Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Center Club, ostrzega przed gwałtownym przyspieszeniem pogarszania się finansów publicznych.
- Różnica między szacowanym na ten rok deficytem budżetowym w wysokości 27 mld zł, a tym przyszłorocznym na poziomie około 52 mld zł wynika z tego, że resort finansów zamierza włączyć do budżetu wydatki na drogi oraz dotacje na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych - dodaje Gomułka.
Rząd sięgnie do naszej kieszeni
Bez wątpienia rząd będzie szukał możliwości załatania dziury budżetowej. Sięgnie więc do kieszeni podatników.
I nie chodzi tu o podatek dochodowy, bo ten - zdaniem ekonomistów - na razie pozostanie bez zmian.
Jakie są więc rządowe plany ratowania przyszłorocznego budżetu? - Są dotkliwe dla podatników - twierdzi Marek Zuber, analityk rynków finansowych i główny ekonomista Dexus Partners (rozmowa z nim o deficycie obok). - Od nowego roku o kilka procent mają być droższe alkohol i papierosy. Niewykluczone również, że więcej zapłacimy za tankowanie paliwa do samochodu.
- Wszystko z powodu zwiększenia stawek akcyzy, co dałoby dodatkowych pięć miliardów złotych budżetowi - dodaje Zuber. - Polska akcyza ma być dostosowana do stawek europejskich.
Zuber krytykuje pomysł likwidacji ulg - na przykład na ubrania dziecięce i materiały budowlane oraz niektóre artykuły spożywcze. - Likwidacja ulgi budowlanej może jeszcze bardziej zahamować budownictwo! - ostrzega główny ekonomista Dexus Partners.
Rząd ma też jeszcze inne „narzędzia”, za pomocą których może sprawić, że przychody z podatków będą większe. Chodzi choćby o waloryzację progów podatkowych czy kwot wolnych od podatku.
Możliwe jest też zwiększenie innych obciążeń „parapodatkowych”. Czyli takich, jak na przykład składki ubezpieczeń społecznych, o których podwyższeniu już było dość głośno. Spośród obciążeń podatkowych minister Jacek Rostowski „obiecał” na razie tylko wzrost akcyzy.
Wbrew weekendowym obawom, że na wieść o deficycie w poniedziałek giełda zareaguje spadkami, na warszawkim parkiecie panował wczoraj spokój. - Indeks WIG zyskał na wartości trzy procent - mówi Krzysztof Stępień, główny ekonomista firmy doradczej Expander.
A Marek Zuber dodaje: - Nie unikniemy jesiennych spadków. Będą jednak wynikiem złej sytuacji gospodarczej w USA, a nie tego co dzieje się w naszym kraju.
Wczoraj rano złotówka osłabiła się. Było to jednak jedyne lekkie wahnięcie. Co stanie się z naszą walutą w najbliższych tygodniach Ekonomiści są podzieleni. Marek Zuber należy do optymistów: - Kurs euro spadnie poniżej 4 zł.
Rozmowa o deficycie z Markiem Zuberem, analitykiem rynków finansowych i głównym ekonomistą Dexus Partners - w załączniku
