MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Eksperci wojewody

Dariusz Knapik
Wojewodzie doradza były barman, wcześniej dyrektor zwolniony dyscyplinarnie z Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy.

     Za wojewody Józefa Rogackiego namnożyło się w urzędzie doradców, pełnomocników i innych politycznych posad. Zajmujące je osoby odeszły ze swym szefem. Nowy wojewoda Romuald Kosieniak już w pierwszym dniu urzędowania oświadczył dziennikarzom, że nie będzie stosował podobnych praktyk. Przyjął tylko jednego doradcę. Większe potrzeby ma jego zastępca, Arkadiusz Horonziak. Zatrudnił dwóch zaufanych specjalistów, z których jeden nawet otrzymuje wyższe pobory niż doradca samego wojewody.
     Z dyrektora na barmana
     
Jerzy Sadowski, doradza wojewodzie w sprawach ekonomii. Zaczynał jako działacz Zrzeszenia Studentów Polskich. Na początku lat osiemdziesiątych awansował na zastępcę dyrektora Wydziału Kultury Fizycznej i Turystyki Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy. Jego kariera zakończyła się już po pół roku. Za spowodowanie w stanie nietrzeźwym wypadku drogowego został dyscyplinarnie zwolniony z posady.
     Potem wyjechał na "saksy" do Anglii, gdzie m.in. przez kilka lat pracował jako barman. W 1996 roku został referentem, a potem specjalistą d.s. marketingu w przedsiębiorstwie prowadzącym bydgoski hotel "Brda". W następnym roku dyrektor "Brdy" zwolnił go za nieudolność i brak wymaganych efektów w pracy.
     Sadowski jest członkiem SLD. Był m.in. delegatem na I Wojewódzką Konferencję Sprawozdawczo-Wyborczą SLD. W poprzedzającym ją okresie uczestniczył aktywnie w kampanii prowadzonej przez stronników wybranego potem na przewodniczącego posła Jerzego Wenderlicha. Obaj znają się jeszcze z czasów działalności w ZSP. Sadowski uchodzi też za gorącego zwolennika przewodniczącej bydgoskiej lewicy, poseł Grażyny Ciemniak.
     Jak geodeta z geodetą
     
Wkrótce po rozpoczęciu urzędowania Romuald Kosieniak mianował dyrektorem gabinetu wojewody swoją koleżankę po fachu, Joannę Mikułę. Oboje znają się jeszcze z pracy w Urzędzie Wojewódzkim. Kosieniak był jednym z kierowników w Wydziale Geodezji, Mikuła zaczęła tam pracować po ukończeniu studiów. Gdy przyszły wojewoda został w 1998 roku bydgoskim wicestarostą, Mikuła awansowała na szefa powiatowego wydziału geodezji. Wbrew praktyce nie otrzymała jednak równolegle funkcji powiatowego geodety, bo nie miała wszystkich potrzebnych uprawnień.
     Wojewoda powołał Mikułę na "pełniącą obowiązki" dyrektora swego gabinetu. Ponieważ nominacja nastąpiła jeszcze przed nowelizacją przepisów o służbie cywilnej, nie ma obowiązku rozpisania w ciągu pół roku konkursu na obsadzone tymczasowo stanowisko. Sęk w tym, że o jego przeprowadzenie wystąpił już poprzedni wojewoda, ukazało się ogłoszenie w Biuletynie Służby Cywilnej, zgłosili się kandydaci.
     Pod koniec listopada wojewoda Kosieniak wysłał więc pismo do Urzędu Służby Cywilnej, że nie akceptuje wymagań stawianych kandydatom w tym konkursie. Odpisano mu, że ustalono je na podstawie tzw. opisu stanowiska, przesłanego przez poprzedniego wojewodę i tylko nadzwyczajne okoliczności pozwalają na ich zmianę. Ale i tak konkurs został wstrzymany. Od początku grudnia wojewoda zwleka bowiem z delegowaniem swoich przedstawicieli do komisji. W praktyce nie można go do tego zmusić.
     Wicewojewoda z ochroną
     
Z kolei wicewojewoda Arkadiusz Horonziak najwyżej ceni w swoim otoczeniu specjalistów od ochrony zabytków, a w szczególności pracowników włocławskiej delegatury tych służb. Żona Horonziaka była najpierw Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków we Włocławku, a po reformie administracyjnej, kierowniczką tamtejszej delegatury. Przyszły wicewojewoda, jako specjalista d.s. archeologii, był w tym okresie jej podwładnym. Za jednego z najbardziej zaufanych małżeństwa Horonziaków uchodził pracujący tam od wielu lat kierowca.
     Gdy w 2000 roku wojewódzki konserwator zabytków powołał nowego kierownika delegatury, wkrótce zakwestionował on karty drogowe wypełniane przez kierowcę. Obliczono m.in, że figurujące na nich odległości między garażem a siedzibą delegatury są znacznie większe niż faktyczne. Kierowca zaniemógł wtedy na zdrowiu. Minęło pół roku, ale nadal przynosił kolejne zwolnienia. Zakład, który przez 9 miesięcy miał zablokowany etat i nie mógł korzystać z samochodu, interweniował w ZUS. Lekarz orzecznik zakwestionował kolejne zwolnienie kierowcy, co pozwoliło na wręczenie mu wypowiedzenia.
     Nowy wicewojewoda polecił zatrudnić go w Urzędzie Wojewódzkim, jako swego osobistego kierowcę. Do czasu ujawnienia tych faktów przez "Gazetę Pomorską" dowoził on swego szefa do pracy, z Włocławka do Bydgoszczy.
     Partia wam pomoże
     
Z włocławskiego oddziału wojewódzkiego Państwowej Służby Ochrony Zabytków wywodzi się też doradca wicewojewody Paweł Betkier. Prowadził tam sekretariat i wraz z kierowcą należał do najbardziej zaufanych państwa Horonziaków. Obydwaj, podobnie jak Arkadiusz Horonziak, należeli do założonej przy oddziale organizacji "Solidarności". Gdy w 2000 roku zaczął się konflikt między wojewódzkim konserwatorem zabytków, Maciejem Obremskim a Horonziakiem, właśnie Betkier zaangażował się w jego obronę.
     Jako sekretarz Komisji Zakładowej "S" sygnował pisma do wojewody Józefa Rogackiego, wicepremiera Longina Komołowskiego itd. W 2001 roku, po zwolnieniu Horonziaka z delegatury, przeniesiono Betkiera z sekretariatu na inspektora d.s. architektury. Nie zdążył się wykazać większymi osiągnięciami zawodowymi, bo wkrótce przeniósł się do włocławskiej spółki "Zarządca", dawnej Administracji Budynków Komunalnych. Założył prywatną działalność polegającą na roznoszeniu zawiadomień i innej korespondencji dla lokatorów. Zaraz po nominacji Horonziaka został jego doradcą.
     W praktyce Betkier, od niedawna absolwent administracji Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej we Włocławku, z tytułem licencjata, pełni obowiązki asystenta wicewojewody. Jego pensja brutto wynosi 3.423 zł i jest o 100 zł. wyższa niż doradcy wojewody, Jerzego Sadowskiego, magistra Akademii Ekonomicznej w Poznaniu.
     Ostatnio wicewojewoda zatrudnił kolejnego doradcę. Jest nim Zdzisław Błaszak, niedawno wybrany szef inowrocławskiego koła Unii Pracy, tej samej partii, która desygnowała Horonziaka na wicewojewodę. Do Unii Pracy należy też Paweł Betkier, który jest członkiem jej zarządu Powiatowego we Włocławku.
     Błaszak, absolwent Wydziału Matematyczno-Technicznego Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Bydgoszczy ma podobnie jak Sadowski pensję 3.323 zł. Nieoficjalnie wiemy, że doradza swemu szefowi w sprawach prywatyzacji majątku Skarbu Państwa. Przed objęciem tej posady pobierał zasiłek dla bezrobotnych, a po utracie prawa do jego otrzymywania figurował w rejestrach jako osoba poszukująca pracy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska