Świt Szczecin - Elana Toruń 1:0 (1:0)
Bramka: KacperWojdak (26).
Elana: Pawłowski - Korpalski (46. Woroniecki), Ćwikliński, Andrzejewski - Lenkiewicz (70. Stawski), Piskorski, K. Kowalski, Karbowiński (80. Góra) - Jaskólski (60. Kamiński), Kościelecki (60. Rożnowski), Kuropatwiński.
To był mecz na szczycie, bo lider podejmował drugą drużynę, ale różnica między nimi to było aż 11 punktów.
O porażce torunian zdecydowała pierwsza połowa. Jedynego gola Elana straciła po rzucie rożnym i celnym strzale Kacpra Wojdaka. Strata mogła być wyższa, ale dwa razy żółto-niebieskim w sukurs przyszła poprzeczka po strzałach Szymona Kapelusza.
W drugiej połowie mecz był bardziej wyrównany, ale zawodnikom z Torunia brakowało skuteczności pod bramką szczecinian i wynik nie uległ zmianie.
- Jesteśmy mocno niepocieszeni, bo nie byliśmy słabsi od Świtu i nie zasłużyliśmy na porażkę - twierdzi Rafał Więckowski, trener Elany. - Wiedzieliśmy, że rywale zdobywają bramki po stałych fragmentach i kontrach, a przy rogu daliśmy się zaskoczyć i wyblokować, po czym straciliśmy gola. Mamy trochę żal do sędziego, bo raz rywal zablokował nasz strzał ręką w polu karnym i powinna być jedenastka, a w drugim przypadku Kamil Kuropatwiński wychodził sam na sam z bramkarzem i został sfaulowany, ale arbiter pokazał tylko żółtą kartkę, zamiast czerwonej. To jest dla nas nowa sytuacja ta seria porażek. Uczymy się jako beniaminek i postaramy się właściwie zareagować - zapowiada szkoleniowiec.
W następnej kolejce torunianie podejmą Gedanię Gdańsk.
