Elana Toruń - Widzew Łódź 0:1 (0:1)
Bramka: Marcin Robak (26. karny)
ELANA: Knut - Andrzejewski (70. Górka), Onsorge, Urbański, Dobosz - Stryjewski, Kisiel (70. Sokół), Kryszak, Kościelniak, Zagórski (60. Kołodziej, 77. Boniecki) - Kozłowski
WIDZEW: Pawłowski - Kosakiewicz, Tanżyna, Zieleniecki, Kordas - Mąka (94. Pięczek), Możdżeń (75. Radwański), Poczobut, Gutowski (70. Ameyaw), Kita (90. Wolsztyński) - Robak
Niepokonany od pięciu kolejek w II lidze Widzew był zdecydowanym faworytem w starciu z Elaną, która w tym sezonie zawodzi. Mecz od początku był jednak wyrównany. Gospodarze nie zamierzali murować bramki, ale śmiało szukali okazji do ataków.
W 25. minucie szarżujący na bramkę Przemysław Kita został powalony w polu karny. Jedenastka i pewne uderzenie Marcina Robaka, dla którego był to już ósmy gol w tym sezonie.
Elana mogła odpowiedzieć błyskawicznie. Chwilę później w sytuacji sam na sam znalazł się Filip Kozłowski. Najlepszy napastnik Elany wciąż jednak szuka rytmu po długiej przerwie i przegrał pojedynek z Wojciechem Pawłowskim.
W przerwie było kilka dodatkowych atrakcji. Jeden z kibiców Elany oświadczył się na murawie i został przyjęty, a jeden z łodzian świętował 81 urodziny.
Po przerwie tempo meczu spadło, lider tabeli starał się kontrolować wydarzenia na murawie i swój cel konsekwentnie realizował. Elana nie miała wiele do powiedzenia w ofensywie, a goście mogli jeszcze podwyższyć prowadzenie. Najlepszą okazję zmarnował Kita, który w 65. minucie posłał piłkę nad poprzeczką w sytuacji sam na sam.
Sędzia doliczył aż 8 minut i w dodatkowym czasie gry sporo się działo. Najpierw torunianie byli blisko gola samobójczego, a tuz przed końcem Pawłowski uratował Widzew po rzucie rożnym.
