Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Emerytka ma 62 lata i chce zdobyć kwalifikacje zawodowe. - Mam tak niską emeryturę, że muszę do niej dorobić

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
Kobieta przegląda ogłoszenia o pracy biurowej. - Od ponad 1,5 roku, czyli odkąd pojawiła się pandemia, większość dotyczy pracy zdalnej. Nie ukrywam: w zdalnej się nie sprawdzę
Kobieta przegląda ogłoszenia o pracy biurowej. - Od ponad 1,5 roku, czyli odkąd pojawiła się pandemia, większość dotyczy pracy zdalnej. Nie ukrywam: w zdalnej się nie sprawdzę Pixabay.com
- Po 33 latach pracy dostaję 1400 złotych emerytury na rękę. Tyle, ile kosztuje tona węgla. Jak kupię opał, nie będę miała za co żyć. A żyć chciałabym normalnie - mówi kobieta.

Zobacz wideo: Rynek pracy odporny na pandemię

Pani stara się nie denerwować. Przez nerwy człowiek zdrowie traci. - Coś o tym wiem - zaczyna. - Szmat czasu przepracowałam w służbie zdrowia. Tam stresu nie było. Na emeryturze ten stres mi dokucza.

Czytelniczka z wykształcenia jest położną. Pracowała m.in. na oddziale położniczym w bydgoskim szpitalu. - Przez 13 lat - zaznacza. - Tak mi się jednak życie potoczyło, że zostałam z dwójką dzieci. Musiałam z nimi wyprowadzić się i zamieszkać w domu po rodzicach, oddalonym o 50 kilometrów od Bydgoszczy.

Ze względu na małe dzieci i brak samochodu, nie mogła dojeżdżać do pracy w mieście. Zdobyła zatrudnienie niedaleko nowego-starego miejsca zamieszkania, w placówce opieki społecznej. - Nie przeszkadzało mi, że to znowu praca na zmiany.

Bez kokosów

Minus był natomiast taki, że pracowała jako opiekunka. Niepotrzebna była położna, tylko osoba do pomocy nad starszymi i schorowanymi ludźmi. - Nie liczyły się moje kwalifikacje. Wykonywałam obowiązki na dużo niższym stanowisku.

Co innego byłoby, gdyby była pielęgniarką z dyplomem. - Dyplom by się liczył. W tamtych czasach w moim wyuczonym zawodzie nie dostałabym jednak etatu w bliższej, ani dalszej okolicy, a nie chciałam oddawać dzieci pod opiekę krewnych częściej niż to robiłam.

Jak sięga pamięcią, nie zarabiała nigdy więcej niż około tysiąca złotych netto. Gdy pieniądze były szybko potrzebne, to dziećmi zajmowała się ciocia. - A ja brałam bezpłatny urlop tutaj i wyjeżdżałam do Niemiec. Pośrednictwo opiekunek zapewniało mi zatrudnienie przykładowo na 6 tygodni. Wracałam, mając około 8 tys. zł na czysto. Odbijaliśmy się na moment od finansowego dna.
Córka i syn są dorośli. Wyfrunęli z gniazdka. Ich mama nadal mieszka w domku po rodzicach. Niedawno skończyła 62 lata. Od paru przebywa na emeryturze. - Dostaję 1400 złotych na rękę miesięcznie - przyznaje. - Tyle to teraz kosztuje tona węgla. Na szczęście mam zapasy z zeszłego roku. Gdybym dziś miała kupić opał, nie miałabym już za co żyć. A żyć chciałabym normalnie. Dzieci nie powinny pomagać finansowo rodzicom. Jak już, to odwrotnie. Ja moim wsparcia zapewnić jednak nie jestem w stanie.

Pieniądze bieżące

- Czuję zbliżającą się starość, ale jednocześnie czuję się na tyle dobrze, że mogłabym jeszcze dorobić - uważa. - Nie wymyślam, jak zagospodarować sobie wolny czas. Próbuję związać koniec z końcem. Wiem, niektórzy otrzymują mniej, niż połowę mojej emerytury i sobie radzą. Nie mam długów, ale też oszczędności. Żyję z bieżących pieniędzy, a chciałabym odłożyć coś na czarną godzinę.
Teraz wakaty dla położnych są. Czytelniczka nie zatrudni się już jako położna, ponieważ straciła prawo wykonywania zawodu. Nie za karę, tylko tak stanowią przepisy. - Pielęgniarka czy położna, która nie pracuje w zawodzie łącznie dłużej niż 5 lat w ciągu ostatnich 6 lat, traci prawo do wykonywania zawodu.
Jeszcze do niedawna wyjeżdżała w charakterze opiekunki do Niemiec. - _Nie dla mnie już zagraniczne wyjazdy. Fizycznie nie daję rady. _Ciężko udźwignąć podopiecznego.

Dalej: - W biurze mogłabym pracować, ale żaden dyrektor nie chciałby mieć sekretarki w wieku 60 plus. Mógłby być moim wnukiem.

Ogłoszenia o pracę

Kobieta przegląda ogłoszenia o pracy biurowej. - Od ponad 1,5 roku, czyli odkąd pojawiła się pandemia, większość dotyczy pracy zdalnej. Nie ukrywam: w zdalnej się nie sprawdzę. Umiem obsługiwać komputer, ale nie zawodowo.
Nasza rozmówczyni podpytywała w urzędzie pracy o tego rodzaju darmowe kursy. - Miła pani wymieniła ich wiele. Nadaremnie. Jestem emerytką, nie wolno mi zatem uczestniczyć w szkoleniach, opłacanych przez pośredniak. To propozycja dla osób w wieku produkcyjnym. U mnie on minął.

Marzy jej się ukończenie kursu. - Nowoczesnego, po którym jest praca-pewniak - precyzuje. - Dobrych kursów nie ma za darmo. Barierą są ceny. Szkolenie z podstaw grafiki komputerowej, którą się zachwycam, kosztuje 1100 zł. Za kurs języka migowego trzeba dać 650.

Dorobić na emeryturze

Nie ona pierwsza, nie ostatnia, która dorabia na emeryturze. Na rynku pracy jest sporo tych, którzy w życiu prywatnym są babciami i dziadkami. - W Polsce co trzecia osoba powyżej 50. roku życia jest aktywna zawodowo, przy czym mężczyźni charakteryzują się większą aktywnością zawodową na tym rynku niż kobiety - informuje Michał Cabański z Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Badań Regionalnych w Bydgoszczy.

W firmie rekrutacyjnej Antal dodają: - Niedopatrzeniem jest stwierdzenie, że starsi ludzie nie potrafią wykorzystywać nowej technologii i narzędzi komunikacyjnych. Rynek pracy znalazł się w błędnym kole stereotypów, ograniczających potencjał posiadania różnorodnej pokoleniowo kadry. Wiedza i doświadczenie, jakie już wykazują pracownicy 50 plus, są na wagę złota. Coraz częściej są oni otwarci na dokształcanie i zdobywanie nowych umiejętności. Kończą kursy. Zapisują się na specjalistyczne szkolenia.

Krajowy rynek pracy też się nam starzeje. Osoby w wieku 50 i więcej lat stanowią dzisiaj niemal 40 proc. społeczeństwa. Szacuje się, że do 2040 roku ponad połowa z nas będzie należała do tej grupy.

Kartki do rysowania

Do biura spółdzielni mieszkaniowej w Bydgoszczy przyszedł pan. Jakiś rok wcześniej zmarła mu żona. Dzieci nie mieli. Bliższej rodziny też nie. Wdowiec poprosił o odroczenie płatności. Zalegał 70 zł czynszu. Sekretarka zaproponowała pomoc w napisaniu wniosku. Potem wniosek trafił do prezesa.

Prezes skojarzył nazwisko lokatora. Szef spółdzielni, dawniej, jako kilkulatek, bawił się z innymi dziećmi na placu zabaw. W bloku przy placu mieszkało małżeństwo. Jak wychodziło na spacer, wręczało smykom z podwórka luźne kartki do rysowania. Na kartki od pani i pana był istny szał.

W sklepach nie można było kupić kartek, ot, do pogryzmolenia. Pani i pan pracowali w biurze i kartki przynosili. Dzieciaki z sąsiedztwa, w tym przyszły prezes, szalały z zachwytu. Gryzmolić było wolno.
Po prawie 50 latach, gdy już nie chłopiec z podwórka i pan od kartek, a prezes i emeryt, spotkali się ponownie, ten pierwszy nie zgodził się odroczyć drugiemu wpłaty. Prezes wpłacił brakującą kwotę za pana. Nie z firmowej puli, lecz z własnej kieszeni. Senior nie przyszedł więcej o nic prosić. Zatrudnił się jako stróż na parkingu. Do teraz pracuje. A ma 76 lat.

Usuwanie tatuaży

Emerytowana położna kończy: - Bardzo podobałby mi się też kurs usuwania tatuaży.
Byłaby jedną z najstarszych Polek, zajmującą się likwidowaniem dziar. Nie skorzysta, bo szkolenie wyceniono na 1700.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska