Emocje do końca

     Strażak - Grom 1:2 (1:1) 0:1 D. Szamocki (4.), 1:1 J. Sie-maszko (20.) 1:2 S. Grajewski (65.) Strażak: Wyrąbkiewicz - Bocian, Kaczerowski, Chęciński, Ziółkowski (55. Galkiewicz) - Płachecki (81. Ostrowski), Macura, Jasik, Szulc - Siemaszko, Wika (76. Kempiński). Grom: Semrau - Dmuchowski, Langowski, Wiśniewski - D. Szamocki (70. B. Łytkowski), Subkowski, R. Jasik, M. Łytkowski, Kierski (89. Gładek) - Urman (46. Polak), Grajewski (80. Bettka).
     Mecze między tymi dwoma drużynami zawsze wywoływały spore zainteresowanie. Nie inaczej było w sobotę w Przechowie. Na trybunach był nadkomplet kibiców, a na boisku zacięta walka. Ozdobą meczu był pojedynek dwóch braci: Adama i Roberta Jasików w środku pola. Pierwsi powody do radości mieli piłkarze i fani Gromu. W 4. min. Dominik Szamocki strzałem głową umieścił piłkę w bramce Strażaka (asysta Sebastiana Grajewskiego). Gospodarze wyrównali w 20 min. Nie pewną interwencję Rafała Semraua wykorzystał Jakub Siemaszko. Kwadrans potem doszło do sporego zamieszania na boisku. Po strzale głową Tomka Dmuchowskiego trafiła w rękę Adama Szulca. Arbiter spotkania, za to zagranie, podyktował rzut karny dla Gromu, a zawodnikowi gospodarzy pokazał czerwona kartkę. Jednak Robert Jasik nie wykorzystał "jedenastki". Doskonale spisał się w bramce miejscowych Maciej Wyrąbkiewicz. W 40 min. siły na boisku się wyrównały. Za brutalną grę dwie żółte kartki, w konsekwencji czerwoną, dostał Włodzimierz Wiśniewski.
     Po przerwie gra nadal była zacięta. W 65 min. wynik spotkania ustalił Sebastian Grajewski. Architektem akcji był Robert Polak, który wyłożył piłkę koledze na 5 m. Przechowianie byli bliscy wyrównania, ale futbolówka po "szczupaku" Tomka Płacheckiego trafiła w słupek.
     OKIEM TRENERÓW:
     - Mecz mógł się podobać. Mieliśmy jeszcze szanse na kolejne bramki, ale ponownie zabrakło skuteczności. Gdyby "Jano" strzelił karnego nie byłoby tyle nerwów - uważa trener Gromu, Waldemar Brachucki.
     - Mam trochę żal do sędziego, bo pokazując czerwoną kartkę znacznie nas osłabił. Z pewnością piłka trafiła Szulca w rękę przypadkowo. On nie zrobił żadnego ruchu ręką. Na pewno remis byłby sprawiedliwy. Bardzo dobrze w moim zespole zagrali Bocian, Płachecki i Kaczerowski - mówi trener Strażaka, Jan Jeziorski.
     Strażak/Casino - Kamionka
     2:1 (2:1) Bramki dla Strażaka: D. Homętowski (16.), D. Damazyn (26.). Strażak: Szner - Konkolewski, Olechowicz, Rekowski, Chmielecki - Osiński, Damazyn (70. Betcher), Homętowski, Szmelter (60. Gardjan)- Zakryś, Reise (70. Sałagan).
     Po wygranych ze Strażakiem Przechowo i Krajną Sępólno zespół z Górnej Grupy wygrał kolejny mecz z rzędu. Tym razem Strażak pokonał Kamionkę Kamień Krajeński. - Po 1. połowie powinniśmy prowadzić 2:0. Jednak zbyt wczesne oczekiwanie na przerwę skończyło się stratą bramki. Potem zrobiło się nerwowo i emocje były do końca - mówi trener Strażaka, Mariusz Gralak. Prowadzenie dla miejscowych uzyskał precyzyjnym uderzeniem w tzw. długi róg Daniel Homętowski. Drugiego gola dla Strażaka Damian Damazyn. Goście kontaktową bramkę zdobyli w 44. min. po błędzie obrony. Po przerwie gospodarze mieli kilka okazji do strzelenia bramki, ale brakowało precyzji pod bramką rywali. Strażak kończył mecz w "10" po tym jak czerwona kartkę ujrzał Gardjan (w dziesięć minut zarobił 2. żółte kartki). - Mimo gry w osłabieniu kontrolowaliśmy sytuację na boisku. Za grę chciałbym wyróżnić bramkarza Dawida Sznera, który jest naszym pewnym punktem i Daniela Homętowskiego - dodaje trener Gralak.