https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Fachowcy opinie. Zostawili po sobie kupę gruzu, w dziecięcym łóżeczku, na pościeli w pieski... [WSPOMNIENIA KLIENTÓW]

(staw), Strefa Biznesu, Gazeta Lubuska, Fot. Archiwum
Opinie na temat fachowców są różne. "Złota rączka" wciąż nie oznacza wysokiej jakości usług
Opinie na temat fachowców są różne. "Złota rączka" wciąż nie oznacza wysokiej jakości usług
- Do pracy przyszedł bez narzędzi, usiadł w pustym pokoju i czekał nie wiadomo na co. Reszty ekipy, w tym jego szefa w tym dniu w ogóle nie było - wspomina jeden z domowych remontów klient. Opinie na temat poslkich fachowców są - mówiąc delikatnie bardzo różne.

- Wciąż mnie to zastanawia. Czy fachowcy mają aż tyle zleceń, żeby tak nie dbać o klienta - wspomina klient. - Remontowałem trzy kolejne mieszkania i tylko raz zdarzyło mi się mieć idealną ekipę. Już myślałem, że mam spokój na przyszłe lata, ale wyjechali za granicę i wpadają do domu na krótko. Jeżdżą po całej Europie i ja im się nie dziwię, ze świecą takich szukać.

Czytaj też: Pracodawcy lamentują, że za chwilę fachowcy wyjadą z Polski do Niemiec - rozmowa z prof. Januszem Czapińskim

Minęło ponad 20 lat odkąd w Polsce zmienił się ustrój, ale znacznie wolniej zmieniają się przyzwyczajenia złotych rączek. Zapytaliśmy kilku Czytelników o ich wspomnienia z remontów.

Fachowcy opinie: Przypadek nr 1

"Miał u nas zrobić ściany w kuchni i przedpokoju. Inna ekipa zajmowała się instalacjami i grubszymi robotami. Podał termin zakończenia swojej pracy. Miał się dostosowywać do reszty pracowników. Obliczył, że wyjdzie po 10 dniach. Wyszedł po ponad miesiącu. Za to przeczytał kilka książek z naszej biblioteczki, obejrzał nasze rodzinne zdjęcia, wypił słoik kawy. W tym czasie znikał na kilka dni, bo u kogoś miał inną robotę. Przy wypłacie był oburzony, bo potrąciliśmy mu za spóźnienie.

Przypadek nr 2

Wynajęta ekipa budowalna robiła nam rozbudowę domu. Przyjeżdżali z mniejszej miejscowości, co rano ok. 7.30. Codziennie pytaliśmy o plan robót na każdy dzień. W planach było dodatkowego wybicie okna w dziennym pokoju. O tym, że to właśnie ten dzień, dowiedziałam się po przyjściu z pracy. W dziecięcym łóżeczku, na pościeli w pieski, leżała kupa gruzu. Po prostu, przyszli, chwycili za młoty i wywalili mur z drugiej strony, zostawili dziurę i poszli w diabły. Nie uprzedzili słowem.

Innego dnia, z całeg ekipy zjawił się tylko jeden, najmłodszy. Usiadł w pokoju do remontu i siedzi. Pytam, dlaczego nie pracuje, a on na to jąkając się, że nie ma czym, bo majster nic mu nie dał.

Czytaj też: Robotnik bez kwalifikacji wyżej ceniony od profesora

Byli "zdolni", bo spartaczony taras naprawialiśmy po nich 10 lat (oczywiście firma rozpłynęła się w niebycie, po wykonaniu robót u nas) i wciąż nie mamy gwarancji, czy tym razem będzie dobry.

Przypadek nr 3

Fachowiec remontował nam mieszkanie - malowanie, płytki w kuchni itd. Po jego wyjściu wymienialiśmy wannę, bo wszelkie resztki farb, tynku spuszczał nam do wanny.
Przypadek nr 4

Robili ocieplenie domu na zewnątrz. Odkręcili dzwonek i skręcili izolacją dwa kable razem. W nocy obudziło nas miarowe dzyndzolenie. Zaczęło padać, a kable moknąć, doszło do zwarcia i uruchomił się mechanizm. Musieliśmy wykręcić korki, bo nie dało się spać. Potem te sama kable obłożyli styropianem, więc zaczęło się fajczyć w ścianie. Niezwykle zdolni. Tam gdzie pracowali, zostawiali narzędzia. Codziennie kilka sztuk. Aż dziwne, że właściciel nie dziwił się takim stratom.

Przypadek nr 5

Na kilkunastu fachowców, którzy przewinęli się przez moje mieszkania, tylko trzech miało własną zmiotkę i szufelkę. Reszta zawsze była z gołymi rękoma. Jedni, o montażu szafy, wciągnęli naszym odkurzaczem ścinki płyty, spalili silnik i jeszcze wypierali się, że w życiu nie dotykali odkurzacza. Chociaż worek pełen był śladów ich głupoty.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 9

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
MAREK56-0
TAKIEGO IGNORANCTWA I OLEWACTWA JESZCZE NIE MIALEM. Potwierdzam wszystko j.w. Jeszcze mi wisi kase.
w
wolek
Jak fachowcy mogli tam postąpić? U nas wywozem gruzu zajął się Pewex z Warszawy. Fachowcy nie wpadliby na to, by zostawić po sobie tonę gruzu i śmieci. Prawdziwy fachowiec pozostawia po sobie czystość.
P
Piotr Ula
Przestrzegam, odradzam i nie polecam – ALWI FHU Aleksander Worecki z Bielska Białej. Takiego szczytu niekompetencji, syfu, złej roboty, niszczenia mienia i zwykłego wyłudzania nie widziałem na oczy i nie życzę największemu wrogowi, a w swoim życia miałem do czynienia już z niejedną ekipą i różnymi fachowcami. Partacze to mało powiedziane – to są oszuści i dewastatorzy.

W skrócie – partacz Worecki razem ze swoim współpracownikiem – partaczem o nazwisku Piotr Supłat przez niemal 9 miesięcy „wykańczali” mi dom. Efekt: nie tylko skandalicznie wykonana robota, ale również multum zniszczeń. Dom jest praktycznie do wykończenia na nowo, łącznie z tym, co zostało zrobione zanim weszli w/w partacze.

Po pierwsze – mieli zrobić sufity podwieszane i zabudowy g-k. Sufity położone skandalicznie krzywo, pękają na łączeniach, źle wymierzone, źle położone, źle połączone… Poprawiali niektóre fragmenty po kilkanaście razy i wciąż było źle, zużyli tony materiału i hektolitry farby aby pokryć nierówności, niestety – wszystko jest do zerwania i zrobienia na nowo. Generalnie moje wrażenie było takie, jakby po raz pierwszy w ogóle mieli w ręku narzędzia.

Mieli zrobić łazienkę. Płytki źle położone, krzywo, nierówno, po prostu brzydko, do tego pękająca fuga – zmarnowany materiał, absolutnie wszystko jest do skucia i położenia na nowo. Dodatkowo ci nieudacznicy zrobili zabudowę g-k na podwieszany WC i bidet. Pod tą zabudową również przebiega rura od wentylacji. Efekt zabudowania tej ściany jest następujący: szpary w zabudowie szerokości dwóch palców, przez które w zimie WIEJE lodowate powietrze do łazienki. Prawdopodobnie uszkodzili wentylację, a do tego skandalicznie niespasowana zabudowa g-k sprawia, że w łazience mam w miesiącach jesienno-zimowych średnio o 4 stopnie mniej niż w całym domu (przy pełnym grzaniu), a przy w/w zabudowie ciężko nawet stać bo wieje w głowę lodowatym powietrzem!!!

Worecki i Supłat kładli mi również kamień (płytki z piaskowca a’la kamień) na zabudowie kominka. Na odcinku pół metra wszystkie linie poziome zjeżdżają o ok. 3 cm!!! Jest to tak widoczne, tak paskudne i tak źle zrobione, że po prostu nie da się na to patrzeć obojętnie! W wielu miejscach płytki po prostu odpadają – da się je wyjąć, bo zostały źle przyklejone.

Z innych zniszczeń – Worecki i Supłat zamurowali mi parę kabli, po prostu celowo, świadomie i chamsko ukryli je pod zabudową g-k, nie pytając nawet co to za kable. Gdyby nie to, że wcześniej wykonałem zdjęcia wszystkich instalacji w domu, nigdy bym nie doszedł co mi ważnego zamurowali pod zabudowami g-k.

Malowanie – kolejny skandal i dramat. Worecki przechodził już samego siebie, malując pokój po parę razy i wciąż ze smugami. Łączenie sufit/ściany – fale Dunaju. I jeszcze wpiera bezczelnie w żywe oczy, że jest perfekcyjnie, że nikt mi tego lepiej nie zrobi!

Ci dwaj partacze mieszkali w moim domu (tym, który wykańczali) przez ponad 9 miesięcy, palili papierosy, smażyli jakieś podłe kiełbasy, wszystko po nich po prostu śmierdzi! Niektóre pomieszczenia (np. to, w którym spali i jedli) do dzisiaj mimo wielokrotnego wietrzenia śmierdzą – smród wniknął w ściany! Żebrali o jedzenie – przez to pobrali w sumie więcej pieniędzy niż się umówiliśmy (pomijając już nawet fakt, że ich praca w ogóle nie jest warta nawet grosza), cały czas wyciągali rękę po pieniądze, które mieli „odpracować”.

Kilka przykładów: zniszczyli mi podłogę (tnąc kątowniki wprost na świeżo położonych płytkach), okna (iskry od pracującej piły pozostawiły trwałe ślady na szybach), ściany (tłuste zabrudzenia, nie dające się pokryć żadną farbą, smród, który po prostu wsiąkł w tynki) – wszystko po ich robocie nadaje się jeszcze raz do generalnego remontu!!!

Na koniec potraktowali mnie następująco (a mimo ich partactwa i szczytów niekompetencji dawałem im szansę na poprawki, bo wtedy jeszcze myślałem że w końcu zrobią dobrze i wyj
p
powka
Powoli sami robimy remont w domu- pomagają nam jedynie znajomi. Malujemy ściany, chcemy też zainstalować schody od Prudlik. Wolimy sami wykonać tę pracę niż denerwować się fachowcami, którzy źle wykonają swoją pracę.
W
Wierzyciel
Sam oddasz DŁUG i to szybko - Marianie Jagła.

 
L
Leszek Zielonka
UWAGA !!! Oszust naciągacz. Bierze zaliczki na budowę zaczyna ją i nagle znika. Mieszka w Zielonce pod Bydgoszczą. 

Znalazłem już 4 osoby, które w ten sam sposób oszukał. Zalega w hurtowniach za materiały budowlane.

Marian Jagła działa w imieniu firmy Dreambud w Łochowie.

Zanim go ktokolwiek weźmie, a nie chce być oszukany proszę dokładnie popytać innych budowlańców, hurtownie o opinie o nim.

Ja tego nie zrobiłem i bardzo żałuję. Oszukani Klienci jeżdżą po budowach przez niego zaczętych i domagają się pieniędzy od Inwestorów, żeby mu nie płacić i cokolwiek odzyskać.

Marian Jagła nic sobie z tego nie robi.

Pierwszy raz napisałem o kimś negatywną opinię.
L
Leszek dom Zielonka
Marian Jagła działa jako Dreambud mieszka w Zielonce, a firma zarejestrowana w Łochowie.

 

Bierze zaliczki i znika. Uwaga oszust. Zanim go weźmiesz popytaj w hurtowniach i innych budowlańców. Ja tego nie zrobiłem.

 

Mój wielki błąd. 

 

Nie bierzcie go bo Was oszuka.

 

Zabiera na budowę gdzie nie oszukał, a zapomniał zabrać na kilka innych, gdzie ludzie by go zniszczyli. Tak on działa.  Omijać go szerokim łukiem.

 

 
O
OlaM
PIOTR CHMIELECKI OZORKÓW/ŁĘCZYCA woj. łódzkie!! UWAGA NA OSZUSTÓW !!Współpracę z Panem nawiązaliśmy jeszcze w marcu, kiedy to szukaliśmy kogoś do remontu łazienki. Małej około 30m2. Pan oczywiście nastawiony pozytywnie, miał termin po Świętach Wielkanocnych co nam bardzo odpowiadało, gdyż zależało nam bardzo na czasie. Pan Piotr oczywiście zachowywał się na początku bardzo profesjonalnie, nawet sam zaproponował podpisanie umowy gdzie zapisana była kwota wykonania prac oraz termin realizacji. 8 kwietnia Panów przybyło dwóch...zrobili demolkę, no i zaczęły się problemy. Prace idące jak krew z nosa. Pan Piotr we wszystkim widział problem, problem z dojazdem (samochód się popsuł), kolega w sklepie( okazało się, że na innej robocie)  etc, zaczęły się kłamstwa. Po pierwszym tygodniu prac w mieszkaniu miałam jedynie syf, Pan zażyczył sobie zaliczkę 600zł, mimo że mieliśmy cenę zgodzoną za całość, po drugim tygodniu gdzie efektów nie było widać w ogóle, Pan zażyczył sobie kolejną zaliczkę w wysokości kolejnych 500 zł. Mąż wręczył 200,00, gdyż tygodniowej pracy nie było widać. Mało tego Pan Piotr dostał 1000,00 zł na materiały, z których się nie rozliczył, nie okazał rachunków. Po mojej prośbie o okazanie rachunków Nasz Pan "Fachowiec" znikł. Przepadł, zapadł się pod ziemię. Telefon wyłączony. Obecnie nie ma z nim kontaktu, syf jaki był, taki jest!! Jesteśmy bez łazienki.... Cała sytuacja ciągnie się od 1,5 tygodnia. Cały ‘remont’ trwa już miesiąc. Ściana którą Panowie stawiali jest totalnie krzywa ,a punkty hydrauliczne, które przenieśli źle podłączone. Pomijam już fakt, że Pan nie wiedział jak zrobić spadek pod odpływ liniowy, a miał być taki fenomenalny. Szkoda materiałów które zmarnowali, a z drugiej strony całe szczęście że nie zaczęli kłaść płytek, bo nie wiem co by z tego wyszło. Strzeżmy się od takich pseudo Fachowców. Umowa, którą Pan podpisywał miała chronić jego, bo rzekomo ktoś kiedyś go oszukał na 2000,00. Zastanawiam się teraz kto kogo mógł oszukać.Jeśli miałabym opisać krótko współpracę z Panem Piotrem Chmieleckim Z Ozorkowa woj. łódzkie: Fachowiec nijaki, nadający się jedynie do wynoszenia gruzu, a i kultury za grosz. Sytuacje w życiu są różne, ale tak się zwyczajnie nie robi!!
G
Gość
Nie polecam firmy: DIONE POLSKA Aleksander Kundzicz z Warszawy! Ponieważ jesteśmy laikami zawirezyliśmy im i to był błąd!. My jako kliencji uczciwie liczyliśmy, że to co mówią z DIONE POLSKA zostanie rzetelnie i profesjonalnie zrealizowane (okazało się bajkami). Wierzyliśmy w objaśnianie co i jak nam zainstalują, jak będzie działać zestaw solarny, jak będzie funkcjonować. Oczywiście zaisntalowali po wielkich bólach i przejściach co innego. Podnajmowane (podwykonawczo) ekipy gdzieś z Poslki przyjeżdżały niewiedząc do końca co na miejscu. Co więcej. Zapewniali w Dione Polska Aleksander Kundzisz że zestaw wcześniej został fachowo zaprojektowany przez specjalistę. Okazałao się że nie, talze nieprawda, bzdura. Sprzet, który próbowali wcisnąć w ogóle nie pasował do instalacji domu. Kombinowali jak by tu wcisnąć ten co już przysłali, opowiadali dydrymały. Na koniec okazało się że nie ma nawet takiej wydajności. Przebieg współpracy z Panem Aleksandrem Kundziszem to komedia, pasmo problemów. Dione Polska przedtsawiła partyzantkę najniższego szczebla. Najprawdopodobniej niekompetencja, brak komunikacji z podwykoawcami  powodował błędy. Kożystanie z Dione Polska* A.Kundzisz to koszmar!!! Nawet żadnego przepraszam do KLienta!!!
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska