Była taka wersja zdarzeń, że może uda się namówić słynnego czeskiego barda Jaromira Nohavicę do przyjazdu na koncert w Chojnicach. Ale okazało się, że kameralna sala nie wchodzi w grę, a miasto nie ma hali na kilka tysięcy widzów. Zresztą nie wiadomo, czy takie tłumy udałoby się ściągnąć właśnie tu...
To udało się Operze Leśnej w Sopocie, która w niedzielny wieczór zaprosiła miłośników talentu Nohavicy na nostalgiczno-porywający koncert. Musieli być na nim chojniczanie i czerszczanie, którzy chcieli posłuchać go na ży- wo.
Nie zawiedli się. Nohavica dał próbkę swoich możliwości, zmieniając nastroje i muzyczne style. Było i wesoło, i smutno, raz po czesku, raz po polsku, a z konferansjerki prowadzonej przez pieśniarza wynikało, że te języki bardzo dobrze się rymują. Co zostało dowiedzione m.in. w dialogowej piosence śpiewanej raz tak, raz inaczej...I w duecie z jednym z muzyków. A żeby było dowcipniej, to w tym duecie Polak śpiewał po czesku, a Nohavica po polsku...
Widownię spowiły dobre fluidy, ludzie śpiewali razem z bardem i towarzyszyli mu brawami w czasie refrenów. A mistrz z Czech zapowiedział, że nową płytę, która ma wyjść pod koniec roku, będzie promował w Warszawie. Wyznał też, że zawsze marzył o tym, żeby wystąpić w tym magicznym miejscu, jakim jest Opera Leśna!
- Warto było pojechać - nie mieli wątpliwości wycieczkowicze z Chojnic i Czerska. - To był naprawdę czarowny wieczór!