https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Filip Drozdowski policzy się z rywalami w Barcelonie

(jp)
, płotkarz MKL Toruń.
, płotkarz MKL Toruń. Lech Kamiński
Porażka Filipa Drozdowskiego w mistrzostwach Europy juniorów nie może zmienić faktu, że to jest bardzo udany sezon dla toruńskiego płotkarza.

Drozdowski z pewnością więcej oczekiwał po najważniejszym międzynarodowym starcie w tym sezonie. Piąty płotkarz ubiegłorocznych Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich w Singapurze jechał do Tallina z piątym wynikiem na świecie, co dawało mu spore szanse na włączenie się do walki o podium. I trzeba przyznać, że gdyby Drozdowski powtórzył swój bieg z rozegranych kilka tygodni wcześniej mistrzostw Polski, to zapewne wróciłby do domu z medalem.
Problem w głowie
Tego jednak nie udało się dokonać. Torunianin miesiąc wcześniej pokonał 110 m ppł w rewelacyjnym czasie 13,61, ale w Estonii ani razu nie złamał granicy 14 sekund i w efekcie nie zakwalifikował się do finału.

- To był problem psychologiczny. Nie miałem wyraźnego celu, bo i tak zrobiłem więcej niż planowałem w tym roku i to mnie zgubiło. Potem jeszcze w półfinale popełniłem podstawowe błędy. Trener kadry narodowej uważa też, że zabrakło zacięcia, które towarzyszyło mi zawsze podczas biegów - ocenia swój występ w Tallinie biegacz MKL Toruń.

Po powrocie przyczyny niepowodzenia przeanalizował ze swoim trenerem klubowym Marianem Gęsickim. - Powodów słabszego występu było kilka. Być może Filip za dużo czasu spędził na obozie kadrowym w Spale. Jest alergikiem, a w Tallinie było ponad 30 stopni, mówił, że od początku czuł się rozklejony, a siły jeszcze dodatkowo odebrała mu zbyt długa rozgrzewka. Nie załamujemy się jednak. To wszystko są rzeczy, których trzeba się nauczyć i które przyjdą z wiekiem. Doskonale wiemy, jakie Filip ma możliwości - podkreśla szkoleniowiec.

Do zobaczenia w Katalonii
Porażka w Tallinie nie zmienia jednak faktu, że dla Drozdowskiego to jest znakomity rok. Pewnie sięgnął po mistrzostwo Polski juniorów, rekord życiowy poprawił w sumie o 0,6 sekundy, a wynik 13,61 to absolutna ekstraklasa światowa. I to wszystko w pierwszym sezonie w kategorii juniora, bo pamiętajmy, że w swoim roczniku 1993 torunianin jest drugi na świecie, o kilka setnych sekundy za Chińczykiem Pengfei Chu.
Dlatego reprezentant MKL spokojnie może czekać już na przyszły sezon. Wtedy w Barcelonie odbędą się mistrzostwa świata juniorów, na których Drozdowski będzie już w optymalnym wieku.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska