Wielu sądziło, że National Geographic Channel wyświetlając w niedzielę film o katastrofie smoleńskiej włoży kij w mrowisko. Ten fabularyzowany dokument oparty bowiem został tylko na oficjalnych raportach rosyjskiego i polskiego śledztwa. Tymczasem w Polsce od blisko trzech lat tragedia smoleńska jest wykorzystywana niemal wyłącznie do walki politycznej.
Właśnie dlatego bydgoski historyk prof. Aleksander Lasik jest przekonany, że nigdy nie dowiemy się całej prawdy o katastrofie: - Jednak najbardziej raziła mnie w filmie jednostronność przekazu. Autorzy dali głos tylko dwóm członkom polskiej komisji, którzy przecież nie mogli kwestionować własnych ustaleń. Nie wiedzieć czemu komentatorem był dziennikarz Konstanty Gebert - jako specjalista od czego?
Zdaniem prof. Lasika skoro politycy decydują o ujawnianiu najbardziej kontrowersyjnych dokumentów, to nie powinniśmy mieć złudzeń, że poznamy wszystkie aspekty katastrofy.
W National Geographic wyemitowano film "Śmierć prezydenta" [WIDEO]
Rzecznik prasowy klubu PO Paweł Olszewski obejrzał film bez emocji. - W tego typu produkcjach oprócz faktów jest też sporo publicystyki i dochodzi do "spłaszczenia" problemu. Natomiast przyczyny katastrofy zostały zaprezentowane jasno - bez wątpienia to był tragiczny wypadek.
Maciejowi Eckardtowi, b. wicemarszałkowi sejmiku i publicyście, film też się podobał. -Smoleńska sekta zawyła, bo zawsze wyje, kiedy coś nie idzie po jej myśli. Śmieszą mnie argumenty publicystów portalu wpolityce.pl - zarzucają stacji, że nie zależy jej na poszukiwaniu prawdy. Rzecz w tym, że autorzy serii o podniebnych katastrofach nie zajmują się poszukiwaniem prawdy, a jedynie odtwarzaniem przebiegu wypadków lotniczych w oparciu o znane im okoliczności i dokumenty. A te są, jakie są. Wybrali oficjalne, a nie macierewiczowskie.
Więcej we wtorkowej "Gazecie Pomorskiej".
Katastrofa w przestworzach Śmierć prezydenta na YouTubeCzytaj e-wydanie »