Doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez urzędników fiskusa, złożyła warszawska spółka giełdowa Drop SA. Prokratura zajęła się nim blisko rok temu i śledztwo nadal jest w toku: - Zostało przedłużone do 30 marca - relacjonuje prok. Grażyna Wawryniuk, rzecznik gdańskiej prokuratury okręgowej. - Prowadzone jest „w sprawie”, nikomu nie postawiono zarzutów - zastrzega.
Prokuratorzy przeprowadzili dotychczas przesłuchania szeregu urzędników: - Z urzędów kontroli skarbowej w Bydgoszczy i w Warszawie, oraz z ministerstwa finansów - wylicza rzecznik prokuratury. - Teraz trwa analiza postępowań kontrolnych prowadzonych przez oba UKS. To obszerna dokumentacja i właśnie praca nad nią wymagała przedłużenia terminu - wyjaśnia.
Nieuchwytne łańcuszki złomowych firemek
Spółka Drop nadała w ubiegłym roku wielki rozgłos swojemu zderzeniu z praktycznym działaniem organów skarbowych. W mediach dużym echem odbiły się wielkopowierzchniowe ogłoszenia, wykupione w czerwcu przez firmę, w formie listu otwartego do Jacka Rostowskiego - ówczesnego ministra finansów. Był to apel, żeby kontrole w spółce powierzyć dowolnemu Urzędowi Kontroli Skarbowej, byle nie bydgoskiemu. Żeby zrozumieć tego powody, trzeba cofnąć się w czasie o kilka miesięcy.
Spółka Drop (od 2007 notowana na warszawskiej giełdzie) kontrolowana przez fiskus jest praktycznie stale od 2008 roku. Zajmuje się gospodarką odpadami i surowcami wtórnymi a to bardzo kontrowersyjny rynek. Nieprecyzyjne prawo oraz trudności z pełnieniem nadzoru, sprawiają, że głośno mówi się o „mafiach złomowych”. To całe łańcuszki firm i firemek, stworzonych za pomocą „słupów” po to, by tworzyć fikcyjny obrót prowadzący do wyłudzenia od państwa zwrotu podatku VAT.
Nie - spółce Drop kontrolerzy nie zarzucają wprost wyłudzenia VAT-u. Skupując metale od mniejszych podmiotów, Drop je z całą pewnością sprzedawał dalej (tego nie zakwestionowano). Ale kontrolerzy z bydgoskiego Urzędu Kontroli Skarbowej, sprawdzający dokumenty spółki za lata 2009-2010, obciążyli ją odpowiedzialnością za to, że przyjmowała złom od firm, które są dla fiskusa podejrzane. Czyli za „niedochowanie należytej staranności” w transakcjach. Spośród tysiąca dostawców, uznali za podejrzane faktury od 122 firm (m.in. z takich, nagle powstałych, skupisk firm złomowych jak w okolicach Inowrocławia). Możliwą stratę skarbu państwa z tytułu wyłudzonego VAT wyliczył na prawie 91 mln zł i zalecił „zabezpieczenie” tej sumy z majątku Dropa.
Spółka zaczęła walczyć...
- Dowiedzieliśmy się, że już w 2009 roku UKS w Bydgoszczy złożył przełożonym z ministerstwa finansów propozycję koordynowanej kontroli całej branży wspomina Marek Suchowolec, szef rady nadzorczej Drop SA. Wnikając w szczegóły tego programu władze spółki doszły do wniosku, że to zakamuflowany pomysł, by wyszukiwać uchybienia w firmach z dużym kapitałem. I z nich ściągać podatki, skoro małe firmy wyłudzające zwrot VAT są tak trudne do namierzenia. Pogląd ten poparły dwie opinie z niezależnych kancelarii prawnych. Z takimi argumentami władze Drop SA skierowały do prokuratury doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez urzędników UKS. Polegać miało na prowadzeniu kontroli nie na podstawie norm prawa a na podstawie wewnętrznego dokumentu, z góry zawierającego niekorzystny dla podatnika wynik.
To właśnie bada do dzisiaj gdańska prokuratura. A apele Dropa do ministra finansów dotyczyły tego, że po złożeniu na nich doniesienia, kontrolerzy z Bydgoszczy stali się „sędziami we własnej sprawie”.
Czy „program kontroli koordynowanej” przedsiębiorców zajmujących się obrotem złomem nadal jest realizowany przez UKS? – Takie programy są tylko zbiorem informacji o negatywnych zjawiskach i dopuszczonych przez prawo działaniach – odpowiada oględnie Bartosz Stróżyński, rzecznik prasowy bydgoskiego UKS. – Nie można w takiej sytuacji mówić o jakimkolwiek realizowaniu „programu” – tłumaczy.
...ale jak walczyć, bez mozliwości obrony?
W grudniu spółka Drop odebrała od bydgoskiego UKS „Analizę zgromadzonego materiału dowodowego”. Inaczej niż w podpisanych latem protokołach z kontroli, UKS tym razem zakwestionował odliczenia podatku VAT z dostaw od 31 kontrahentów a nie od 122. To przekłada się także na wysokość tzw. „zabezpieczenia na majątku” spółki. Latem mowa była o przejęciu przez organy skarbowe kontroli nad 91 mln złotych majątku firmy Drop; w świetle grudniowego dokumentu, sporna suma zmalała o dwie trzecie.
Nie dowiemy się od kontrolerów co wpłynęło na zmienioną ocenę kontrolowanych transakcji: - Nas nic nie zwalnia od zachowania tajemnicy skarbowej - mówi Bartosz Stróżyński, rzecznik Urzędu Kontroli Skarbowej w Bydgoszczy. - Niezależnie od tego jakie informacje ujawnia zainteresowana firma, UKS nie może komentować szczegółów konkretnych spraw. Te informacje chroni ustawa - tłumaczy.
Czy kontrolowana spółka odczuła owo zmniejszenie sum, które fiskus uważa za bezprawnie zwrócone? - Wcale ich nie zmniejszono! - rozkłada ręce Marek Suchowolec, szef rady nadzorczej Dropa. - 7 stycznia, czyli od razu w pierwszy roboczy dzień roku, dyrektor mazowieckiego urzędu skarbowego, mając w ręku nową decyzję UKS, podtrzymał jednak starą: zabezpieczył 91 milionów z naszego majątku! - mówi Suchowolec. I skarży się na coś, co uważa za szykanę: - Odtąd wszystkie faktury za usługi niezbędne do funkcjonowania spółki, przechodzą przez Izbę Skarbową i tam zapada decyzja o ich opłacaniu. Tak jest np. z prądem, wodą - wylicza Suchowolec. - Ale fakturę za naszą obsługę prawną odrzucono. Gorzej: kancelaria naszego prawnika została wytypowana do kontroli skarbowej. Zupełnie jakby ktoś chciał nas pozbawić prawa do obrony - mówi bezradnie.
