https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

„Flisak” mógłby pływać cały rok – przekonuje kapitan z Gdańska. Potrzeba jednak sporych pieniędzy

Marek Weckwerth
Dla „Flisaka” trzeba wykonać bardziej funkcjonalne rampy za – i wyładunkowe. Te widoczne na zdjęciu nie spełniają zadania przy niskiej wodzie
Dla „Flisaka” trzeba wykonać bardziej funkcjonalne rampy za – i wyładunkowe. Te widoczne na zdjęciu nie spełniają zadania przy niskiej wodzie Marek Weckwerth/ Archiwum
Prom „Flisak” nie pływa, bo stan Wisły jest za niski. Z tego powodu i braku perspektyw na poprawę sytuacji nie opłaca się zatrudniać załogi. Kapitan Michał Sadowski uważa, że wiślaną przeprawę można uratować.

- Odnoszę wrażenie, że decydentom przestało na tym promie zależeć, że postawili na nim kreskę. Ale on naprawdę mógłby pływać i pełnić ważną rolę w systemie komunikacyjnym regionu, do czego zresztą, wraz z drogą dojazdową i przyczółkami, został zbudowany. Wspomnę tylko także o funkcji wojskowej czy nawet turystycznej – mówi Michał Sadowski z Gdańska, kapitan żeglugi wielkiej i śródlądowej, prezes dwóch firm armatorskich.

W ubiegłym roku Zarząd Dróg Wojewódzkich (ZDW) w Bydgoszczy rozpisał dwa kolejne przetargi na „Świadczenie usług personelu pływającego na przeprawie promowej w Solcu Kujawskim w 2024 r.”, na co chciał przeznaczyć 386 521,00 zł brutto.

Wyglądało na to, że województwu zależy na utrzymaniu przeprawy. Ale żaden zewnętrzny podmiot nie był zainteresowany na tyle, aby złożyć ofertę. Z tego powodu ZDW postępowanie unieważnił. Wtedy, zresztą wraz z opadającym poziomem Wisły, z całej inicjatywy jakby zeszło powietrze...

Niemniej sprawie przyglądał się Michał Sadowski. Swoje uwagi co do organizacji przeprawy przesłał do ZDW w Bydgoszczy i na ręce marszałka województwa. Spotkał się też z przedstawicielem ZDW.

W grę wchodzą spore pieniądze

- Okazało się, że zarząd chciał podpisać umowę tylko na obsługę samych przewozów przez Wisłę i na to przeznaczyć odpowiednią kwotę, ale już na obsługę techniczną promu nie. Czyli wszystko miałoby się odbyć po jak najmniejszych kosztach – uważa Michał Sadowski.

Ale znalezienie wykwalifikowanej załogi i zaoferowanie jej odpowiedniego wynagrodzenia nie jest łatwe, bowiem na śródlądowych szlakach wodnych w krajach Unii Europejskiej funkcjonują w miarę ujednolicone i nie małe stawki. I tak – wedle relacji naszego rozmówcy - kapitan zarabia miesięcznie zwykle 14 tys. euro (59,6 tys. zł), sternik 6 tysięcy (25,5 tys. zł), marynarz 4,5 (17 tys. zł).

Trzeba wykonać nowe rampy

Konstrukcja płaskodennego o małym zanurzeniu i wyposażonego w boczne koła napędowe promu umożliwia pływanie nawet przy niskim stanie wody, ale betonowe przyczółki przeprawy po obu stronach Wisły zostały źle zaprojektowane – najogólniej mówiąc nie pozwalają na obsługę jednostki przy niskiej wodzie.

Wyjściem ma być skonstruowanie nowej, bardziej funkcjonalnych ramp za – i wyładowczych, na co zdecydował się już zarząd województwa kujawsko-pomorskiego i zarezerwował na to w budżecie 2 mln zł (kwotę zatwierdził sejmik województwa).

Zdaniem kapitana, najlepszym rozwiązaniem będzie skonstruowanie ramp jako integralnej części promu i zastąpienie nimi starych (takie same zamontowane są na przodzie i tyle promu; dziób oraz rufa są identyczne i pełnią swe rolę zamiennie w zależnie od tego w jaką stronę płynie jednostka).

Gdy prom dobija i cumuje do przyczółka przy niskiej wodzie, rampa opuszczana jest na nabrzeże pod zbyt dużym kątem, co uniemożliwia przejazd samochodom, a nawet czyni niebezpiecznym wejście na pokład i zejście zeń pasażerom.

- Nowe rampy miałyby inną konstrukcję, łamaną i wyposażoną na końcach w specjalne zaczepy, haki, którymi prom „chwytałby się” przyczółków i tradycyjne cumowanie nie byłoby konieczne. Takie rozwiązania są już stosowane na promach – wyjaśnia kapitan Sadowski.

Według jego szacunków wykonanie projektu nowej rampy plus całej dokumentacji oraz przeprowadzenie prób stateczności na Wiśle (już po fizycznym skonstruowaniu ramp) kosztowałyby ok. 200 tys. zł. Cała zaś inwestycja miałaby pochłonąć ok. 1,5 mln zł, a zatem zmieściłaby się w planowanym budżecie i jeszcze zostałoby 500 tys. zł.

- Za takie pieniądze projekt mogłoby wykonać Biuro Okrętowe Ryszarda Łukowskiego w Gdyni. Kontaktowałem się z nim i sprawę dokładnie omówiliśmy – kontynuuje Michał Sadowski.

Obecnie nie jest łatwo znaleźć wykonawcę takiej konstrukcji, a jeśli już, to za dwa razy większe pieniądze.

Na razie nie ma żadnej decyzji ZDW co do zlecenia projektu i wykonania rampy.

To może być całoroczna przeprawa

- ZDW wyznaczył promowi funkcję sezonową, ale tak naprawdę poza ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi, w tym zimowym zlodowaceniem, mógłby działać cały rok. To ważne dla utrzymania korytarza wodnego między Solcem Kujawskim a Czarnowem, bowiem ciągły ruch statku utrudniałby gromadzenie się w tym miejscu wiślanego piasku – uzmysławia kapitan.

Znaczące wydłużenie sezonu nawigacyjnego „Flisaka” racjonalizowałoby także zatrudnienie załóg, bo nikt nie chce pracować tylko przez wiosną i lato, zwłaszcza gdy ma inne, długoterminowe oferty od armatorów.

Umowa na obsługę promu powinna obejmować przynajmniej 3 lata, a prom powinien pływać maksymalnie 12 godzin na dobę, bowiem marynarze nie mogą pracować dłużej. Tymczasem ZDW chciałby 13,5 godzin. Według wyliczeń kapitana 3-letnia obsługa promu (plus jego techniczne utrzymanie) kosztowałaby 2,5 mln zł. Zatrudnić należałoby pracujące na zmiany 3-4 załogi.

- Błędem jest także tworzenie harmonogramu kursowania jednostki między brzegami. Agregat i tak musi pracować cały czas, więc ustalanie dokładnych godzin i minut pływania oraz postojów nie ma sensu, bo to nie wpłynie na oszczędność paliwa. Jeśli pasażerowie czy auta znajdą się na pokładzie, kapitan od razu powinien dawać sygnał do wypłynięcia – kończy pan Michał.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Okiem Kielara odc. 14

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska