Fani Formuły 1 na kolejną odsłonę walki o tytuł mistrza świata musieli czekać 28 dni. 2 kwietnia ściągali się w GP Australii, gdzie najlepszy okazał się obrońca tytułu – Max Verstappen. Choć najlepsi kierowcy świata od niedawna ścigają się w tym rejonie globu, to jeszcze nikt nie zwyciężył tu dwukrotnie. Holender jest na dobrej drodze, by stać się pierwszym takim kierowcą. Forma sportowa jak najbardziej mu na to pozwala. W tym sezonie - oprócz wspomnianej wygranej w Australii - zwyciężył na inauguracje w Bahrajnie. Natomiast w Arabii Saudyjskiej zameldował się na drugim stopniu podium. Wczorajszy dzień także miał udany, bowiem Verstappen zajął trzecie miejsce.
Siła teamu
W Formule 1 są dwie klasyfikacje, które najbardziej frapują kibiców. To ranking kierowców, ale równie istotna jest także rywalizacja konstruktorów. W dwóch pierwszych wyścigach, kierowcy Red Bulla okazali się najlepsi. To właśnie Sergio Perez jest tym zawodnikiem, który jest nie tylko mocnym ogniwem teamu, ale i groźnym rywalem być może do walki o tytuł mistrza świata. Meksykanin jest kierowcą, który obok Verstappena wygrał Grand Prix. Miało to miejsce podczas GP Arabii Saudyjskiej.
Zwycięzca kwalifikacji czarnym koniem wyścigu?
Trzeci kandydat do wygranej w Azerbejdżanie to Charles Leclerc. Kierowca Ferrari nie najlepiej rozpoczął ten sezon. Dwa raz nie ukończył wyścigów. Jednak Azerbejdżan to zupełnie inne rozdanie. Tutaj się czuje jak ryba w wodzie. Po raz trzeci z rzędu wygrał kwalifikacje.
Rywalizacja zapowiada się więc pasjonująco. Kto okaże zwycięski. Może zupełnie ktoś inny w tym rozdaniu: Hamilton, Alonso, a może Sainz. O tym przekonamy się po pięćdziesięciu okrążeniach. Transmisja w Eleven Sport, start o godzinie 13.00.
