Nie ma chyba drugiego słowa, które w ostatnim czasie zrobiłoby taką karierę jak "euro".
"Euroczwórka"
- tak nazwali swój klub europejski uczniowie z IV LO w Toruniu. Problem integracji postanowili wziąć w swoje ręce i od kilku miesięcy sami organizują na godzinach wychowawczych europejskie pogadanki. Próbują znaleźć odpowiedzi na niełatwe pytania np.: "co to znaczy być Europejczykiem" albo "gdzie powinna przebiegać granica Europy".
Szkoła urządza także spotkania z naukowcami z UMK, ale prawdziwie nowatorski jest pomysł z wykorzystaniem radiowęzła. Akcja polega na tym, że każdy uczeń, który ma jakieś pytanie dotyczące UE, może je zapisać na kartce, a następnie wrzucić do specjalnej skrzynki. Odpowiedź usłyszy na przerwie właśnie przez radiowęzeł. - Pytania są naprawdę sensowne - zapewnia Ilona Cichoń, opiekunka klubu europejskiego. - Na przerwach panuje zwykle duży hałas, ale ci, którzy chcą, słuchają z zainteresowaniem.
Poza przyjęty schemat wyłamała się także bydgoska "ósemka". Zorganizowano tu bowiem (uwaga!) koncert kolęd europejskich. Zainicjowano także projekt "Dwa kroki do Europy", który polegał na eksperymentalnym połączeniu lekcji historii, wiedzy o społeczeństwie, geografii i języka polskiego pod kątem integracji europejskiej. Jakby tego było mało, powołano do życia dwa konkursy o znamiennych nazwach: "Starożytność kolebką kultury europejskiej" i "Dzień dobry, Europo!".
Toruń nie gorszy
I LO Toruniu w dziedzinie inicjatyw europejskich nie jest wcale gorsze. W ramach "Dni europejskich" tutejsi uczniowie musieli przygotować prezentacje poszczególnych krajów UE. Co ciekawe, nie ograniczyli się tylko do wykonania okolicznościowych folderów, ale też we własnym zakresie upichcili np. rybę po grecku i jajka na bekonie. Młodzież przebrała się nawet w stroje ludowe państw członkowskich i zaprezentowała tradycyjne tańce.
Duchowy wymiar Europy
Bydgoska "jedynka" wyraźnie postawiła na siłę przekonywania tzw. VIP-ów. Tylko w ciągu ostatnich dwóch tygodni szkołę odwiedzili Dariusz Szymczycha (prezydencki minister) i Konstanty Dombrowicz (prezydent Bydgoszczy), którzy zachęcali do integracji. Poza tym powstała tu klasa o profilu europejskim, w ramach którego uczniowie mają raz w tygodniu zajęcia z edukacji europejskiej. - Na początku musieliśmy wyjaśnić sobie, co to w ogóle jest integracja - _opowiada Maria Żelska, nauczycielka nowego przedmiotu. - Część dzieci miała niedobre skojarzenia, że Juliusz Cezar też dążył do integracji. Wspólnie wyjaśniliśmy sobie, że podboje nie mają z integracją nic wspólnego.
Na edukacji europejskiej w "jedynce" młodzież poznaje też struktury UE, a nawet tajniki "duchowego wymiaru Europy". Już niebawem zaczną się lekcje poświęcone szczegółom warunków, na jakich zamierzamy wstąpić do UE.
Powstaje jednak pytanie, jak młodzież reaguje na te wszystkie inicjatywy. Młodzież, która często ostentacyjnie podkreśla swój brak zainteresowania polityką. - _Mam wrażenie, że o ile młodzi ludzie generalnie nie ufają politykom, to akurat w Unii widzą dla siebie szansę - _twierdzi Łukasz Sawicki, opiekun koła europejskiego w I LO w Toruniu. - Oni zdają sobie sprawę, że w Polsce z pracą jest ciężko, więc liczą, że może uda im się gdzieś wyjechać za chlebem w legalny sposób. Na początek może na wakacje, a potem kto wie, czy nie na stałe. Rozumują, że w Unii będzie szerszy rynek, a więc większe możliwości.
Jesteśmy znudzeni!
Czy jednak szkoły trochę nie przesadzają z tak dużą liczbą europejskich projektów? - _My realizujemy te projekty już od 97 roku. Nie da się ukryć, że młodzież jest już trochę znudzona tym tematem - _przyznaje Ilona Cichoń, nauczycielka WoS-u toruńskiej "czwórki". - Dochodzą do mnie sygnały, że to ciągłe przyswajanie informacji o Unii bywa męczące - potwierdza Maria Żelska.
Przemek Szurka, uczeń II LO w Bydgoszczy, w swych sądach jest bardziej radykalny. - Te wszystkie akcje to w dużym stopniu takie europeizowanie na siłę - mówi.
Karol Gonczerzewicz, rzecznik prasowy stowarzyszenia Młodzi Demokraci, które zorganizowało w bydgoskich szkołach średnich cykl debat europejskich, ma mimo wszystko nieco inne zdanie. - _Projekty są ważne. Trzeba młodych informować, bo to, co jest w telewizji, to zdecydowanie za mało, aby przygotować ludzi do świadomego wejścia do Europy - _podkreśla.
W jednym pedagodzy są zgodni: należy mówić zarówno o plusach, jak i o minusach integracji. - Jeśli nauczyciel włączyłby się w agitację, najpewniej odniosłoby to odwrotny skutek - zauważa Iwona Waszkiewicz, dyrektor VI LO w Bydgoszczy. - Młodzież nie lubi być sterowana. Przez nikogo._
