https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gąsawa. Spłonął budynek gospodarczy i słoma warte ok. 110 tysięcy złotych

(Iwona Woźniak)
Spalił się budynek gospodarczy. Z okna niedalekiego domu patrzyli na wszystko chora żona i syn.
Spalił się budynek gospodarczy. Z okna niedalekiego domu patrzyli na wszystko chora żona i syn. Fot. Iwona Woźniak
Zwarcie instalacji elektrycznej było przyczyną pożaru budynku gospodarczego w Gąsawie. Na pomoc przybyło dwanaście jednostek strażackich. Akcja trwała ponad sześć godzin.
Walentemu pomagali strażacy, sąsiedzi. Trzeba było ewakuować zwierzęta.
Walentemu pomagali strażacy, sąsiedzi. Trzeba było ewakuować zwierzęta. Fot. Iwona Woźniak

Walentemu pomagali strażacy, sąsiedzi. Trzeba było ewakuować zwierzęta.
(fot. Fot. Iwona Woźniak)

Do nieszczęścia doszło w gospodarstwie Walentego Maciejewskiego. To on zauważył wydobywający się z wnętrza dym i zadzwonił po pomoc. Najpierw przyjechały zastępy z Państwowej Straży Pożarnej ze Żnina. W sumie trzy jednostki. Kolejno do akcji dołączali strażacy-ochotnicy z Gąsawy, Złotnik, Białożewina, Nowejwsi, Rogowa, Cerekwicy, Żnina i Złotnik . - W ratowanie dobytku zaangażowanych było ostatecznie około sześćdziesięciu ludzi - opowiada Marek Krygier, koordynator akcji z KP PSP w Żninie.

Na pomoc pospieszyli również sąsiedzi pana Walentego (choćby pan Mioduszewski). - Zgłoszenie przyjęliśmy o 8.22 - relacjonuje Marek Krygier. - Najpierw wyprowadzaliśmy zwierzęta. Do innego pomieszczenia trzeba było ewakuować 32 warchlaki i sześć macior.

Przez wiele godzin paliła się słoma. Strażacy pracowali w bardzo trudnych, ze względu na mróz, warunkach. Akcja zakończyła się o 13.50. - Nie będę tego odbudowywał - mówił wczoraj "Pomorskiej" gospodarz. - Nie kalkuluje się. Poza tym nie mam dla kogo.

Gdyby wróciła harmonia
Walenty Maciejewski zaprosił reportera "Pomorskiej" do domu. Dopiero wówczas dowiedzieliśmy się, co ma na myśli. - Ten pożar to jeszcze nic. Największą tragedią jest choroba w rodzinie..

Jego 58-letnia żona, Halina, miała w 2002 roku udar mózgu. Długo nie mogła się podnieść z łóżka. Była sparaliżowana. Początkowo w prowadzeniu domu pomagał trochę syn, Marek. Na nieszczęście i jego dopadła choroba. Dziś ma 29 lat, cierpi na stwardnienie rozsiane. Od 2007 roku jest przykuty do wózka inwalidzkiego.

Pan Walenty jest właścicielem 38 hektarów dobrej ziemi. I to plony z niej trzymają finansowo rodzinę. Wcześniej dochód przynosiły też świnie. Miał ich 200 - 300. Dziś jest znacznie mniej. Po pożarze zamierza ich nie mieć w ogóle. - Będę się utrzymywał z pola - stwierdził.

Państwo Maciejewscy mają jeszcze dwie córki. Nie mieszkają jednak z rodzicami. Układają sobie życie poza gospodarstwem.

Wszyscy w tej rodzinie są dobrze wykształceni, po wyższych studiach. Walenty po rolnictwie na bydgoskiej ATR, Halina po zootechnice w Lublinie, Marek również po rolnictwie na ATR, Ania po biologii na UMK, a Basia w trakcie studiów fizjoterapii.
Choroba mocno jednak zaburzyła harmonię w tym domu.

Pomoże opiekunka z gminy

Marek Maciejewski, 29 lat (cierpi na stwardnienie rozsiane): - Nic już nie ma. Świń nie ma. Ile dymu... A jakie zanieczyszczenie powietrza!
Marek Maciejewski, 29 lat (cierpi na stwardnienie rozsiane): - Nic już nie ma. Świń nie ma. Ile dymu... A jakie zanieczyszczenie powietrza! Fot. Iwona Woźniak

Marek Maciejewski, 29 lat (cierpi na stwardnienie rozsiane): - Nic już nie ma. Świń nie ma. Ile dymu... A jakie zanieczyszczenie powietrza!
(fot. Fot. Iwona Woźniak)

Halina: - Sami obrabialiśmy przez lata te hektary. Pochodzę z dużego gospodarstwa, z Białej Podlaskiej. Pracowałam tu jak mężczyzna. Może przez to trochę mniej poświęciłam się dla dzieci... - zamyśliła się, dodając po chwili: - Ale od maleńkości uczyłam je pracowitości i samodzielności. I wpajałam: jak poczujesz pracę fizyczną, będziesz dążył do wiedzy...

Mieszkaniec Gąsawy: - Ludzie mówili Walentemu, żeby przeszedł na rentę strukturalną. Uparł się. Powiedział, że jałmużny nie potrzebuje. A teraz?... Ma dom, gospodarstwo i dwie chore osoby, które wymagają ogromnego wsparcia. W pojedynkę nikt by tego nie udźwignął.
Walenty: - Żyć się nie chce.
Wójt Gąsawy Zdzisław Kuczma: - W związku z nieszczęśliwym pożarem zadecydowaliśmy, że gminna opieka społeczna pomoże państwu Maciejewskim. Już jest przydzielona opiekunka, która nieodpłatnie pomoże w prowadzeniu domu.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska