Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażak emeryt kupił wóz strażacki i jeździ z rodziną po Polsce. W planach ma też inne kraje Europy [zdjęcia]

Iwona Góralczyk
Iwona Góralczyk
Basia, Jacek i ich turystyczny wóz strażacki nad jeziorem Małym w Żninie.
Basia, Jacek i ich turystyczny wóz strażacki nad jeziorem Małym w Żninie. Iwona Góralczyk
Jacka Kłosińskiego, jego partnerkę Barbarę oraz ich córki Judytę i Dorotę, spotykamy nad jeziorem Małym w Żninie.

Dziewczyny już się kąpią, rodzice szykują śniadanie i kawę. Jest upalnie.

Siedzimy w cieniu wozu strażackiego, który ze służby w Karlsruhe, miasta w południowo-zachodnich Niemczech, przeszedł do "służby" w polskiej turystyce rodzinnej i... ma się świetnie.

Goście z Dolnego Śląska nie znaleźli się na Pałukach przypadkowo.

Żnin i okolice polecił im Maciej, który stąd pochodzi, a obecnie mieszka w Bystrzycy Kłodzkiej.
- Właściwie to przygotował nas na to miejsce, wskazał, gdzie możemy się zatrzymać.

Na co dzień, od kilku lat, mieszkają w Międzygórzu, malowniczej, porównywanej do alpejskich, wiosce uważanej za perłę Sudetów.

- Powiedziałem Barbarze, że zabiorę ją do Wenecji. No i ma Wenecję w Polsce! - mówi strażak emeryt, który służył w Jednostce Ratowniczo - Gaśniczej w Jaworze.
- A mnie przyciągnął tu Biskupin. No i nieodległe Gniezno - uściśla Basia, choć do Wenecji też się wybierze, najlepiej wąskimi torami, na co czekają szczególnie dziewczynki.

Podróż z domu do Żnina zajęła im półtora dnia.

- Omijamy szybkie trasy. Cieszą nas widoki po drodze. W końcu mamy wakacje - przyznają.

Jeżdżą pojazdem marki Mercedes-Benz 1222 AF, rocznik 1985, z napędem na cztery koła.

- Kupiłem go w lutym 2022 roku. Wcześniej był na wyposażeniu zakładowej straży pożarnej w Karlsruhe - przyznaje Jacek. - Miał 21 tysięcy przebiegu. Mało? To mnie nie dziwiło, ponieważ był wykorzystywany tylko w obrębie i na potrzeby jednego przedsiębiorstwa.

Nie jest to, jak zdradziła Basia, jedyny wóz o starszym roczniku w kolekcji Kłosińskiego. Jednak w ostatnich miesiącach właśnie przy nim spędził najwięcej czasu.

- Przebudowywałem go, modyfikowałem, dostosowując do potrzeb naszej rodziny, a przede wszystkim na potrzeby turystycznych wypraw. Pracy było mnóstwo. Pomagali znajomi, sąsiedzi. Życzliwych ludzi wokół nas nie brakuje.

- Wnętrze jest oryginalne, z pewnymi zmianami. Priorytetem było bezpieczeństwo podczas jazdy, zwłaszcza dzieci. Są tu więc dla nich zamontowane wygodne foteliki z pasami. Nie mogło być zresztą inaczej, dziewczyny muszą mieć tę wygodę, aby w podróży nie narzekały - uśmiecha się Jacek.

Jest tu i miejsce dla suczki Juty, psa rasy husky, niezwykle spokojnego, który podczas postojów uwielbia spać na małej trampolinie.

Jak przyznają, pojazd jest teraz testowany. Praktyka pokazuje, co by się jeszcze przydało, co zmienić. Choć nam się wydaje, że Basia i Jacek mają tu dosłownie wszystko.

Kawa z expresu? Proszę bardzo! (- Była pyszna, dziękujemy!) Mleko z lodówki? Te mają dwie. Jest tu i przenośna, turystyczna toaleta.

Gdzie śpią? - Namiot dachowy jest integralną częścią pojazdu. Zapraszamy, można zobaczyć - zachęcają.
Wchodzimy do góry. Roztacza się stąd widok na żnińskie Centrum Sportów Wodnych, na jezioro.

Gdy pada lub jest wietrznie, przenoszą się do wnętrza pojazdu. Miejsca są w kabinie i pomieszczeniu awaryjnym. - W tym ostatnim spokojnie zmieszczą się dwie osoby. Szczególnie córki bardzo to miejsce lubią.

"Pokoik" w wozie strażackim prezentuje młodsza córka, Justynka. Widzimy materace i tworzący klimat sznur lampek.

Na wyprawę wyposażyli się też w skrzynki PELI. - Mają mocną konstrukcję, są wodoszczelne - pokazuje Jacek.

- W ostatniej chwili kupiłam też pojemniki, które pozwalają posegregować choćby wyposażenie kuchenne - dodaje Basia. - Dzięki temu w podróży łatwiej się funkcjonuje, nie trzeba wciąż wszystkiego szukać.

I jest jeszcze coś... Jacek rozsuwa bok pojazdu. W pierwszej części są zamontowane rowery, gdzieś dalej stoi agregat (- Choć prądu i tak wiele nie potrzebujemy). Wreszcie widzimy sprzęt do ratownictwa technicznego. Oryginalny, z tego właśnie pojazdu. - Oby nigdy nie musiał być używany - przyznają.

- Tak przygotowanym mercedesem najpierw jeździliśmy po Dolnym Śląsku, a więc swojej najbliższej okolicy. Wreszcie przyszedł czas na dłuższą wyprawę. I Pałuki właśnie!

Ze Żnina chcą wyruszyć na wybrzeże, w kierunku Elbląga. A jak czas pozwoli, być może celem okaże się Litwa.
Marzenia, pomysły na następne wyprawy? - Marzenia to jest coś, co niekoniecznie i zawsze da się zrealizować - przyznaje Jacek i już wiadomo, że twardo stąpa po ziemi. - A my pojedziemy w te miejsca, które lubimy. Do Rumunii, Czarnogóry, Grecji.

W takim razie życzymy szerokiej drogi! I aby wóz strażacki nigdy na trasach nie zawiódł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska