Biznes, który prowadzili trzej bydgoszczanie, opierał się na kilku prostych założeniach. Przede wszystkim przedsiębiorcy wzięli pod uwagę fakt, że na rynku aut w Polsce niesłabnącym zainteresowaniem cieszą się samochody sprowadzane z zagranicy. Ponadto nie słabnie też popyt na auta wyposażone w instalację gazową.
W 2016 roku przy ulicy Szubińskiej zaczęła działać firma zajmująca się importem aut z Korei Południowej. Rok później przedsiębiorstwo przeniosło się do nowej siedziby przy ulicy Jana Pawła II.
- W październiku 2016 roku spółka rozpoczęła import drogą morską samochodów marki Kia i Hyundai - informują śledczy Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy. Celem była sprzedaż na terenie Polski zarówno osobom fizycznym, jak i podmiotom prowadzącym działalność gospodarczą.
Szybko okazało się - jak informuje prokuratura - że znajdująca się w pojazdach oryginalna instalacja gazowa produkcji koreańskiej nie posiada homologacji umożliwiającej jej użytkowanie na terenie państw Unii Europejskiej. A spełnienie tego wymogu było konieczne do rejestracji samochodów w urzędach.
Aby wprowadzić pojazdy do obrotu w Polsce, konieczna więc była wymiana instalacji LPG na zbiorniki posiadające wymagane w kraju świadectwa jakości i homologacje.
- Podejrzani zdecydowali o poddaniu pojazdów przeróbkom i zabiegom mającym na celu wprowadzenie ich na rynek bez kosztownej wymiany instalacji - wynika z ustaleń prokuratury. Kupiono więc zbiorniki gazowe polskich firm mające stosowną dokumentację i usunięto z nich tabliczki znamionowe. Te z kolei były montowane w sprowadzonych pojazdach
Śledczy bydgoskiej prokuratury zebrali dowody świadczące, że w latach 2016-2017 przerobiono w ten sposób instalacje gazowe w co najmniej w 27 samochodach. Auta trafiały do jednej ze stacji diagnostycznych w Bydgoszczy. Tam przedstawiano diagnoście dokumenty „w celu stworzenia pozorów rzekomego zainstalowania w nich polskich zbiorników instalacji gazowej”.
W ten sposób podejrzani mieli wyłudzić zaświadczenia poświadczające nieprawdę. A dzięki tym dokumentom możliwe było rejestrowanie aut w wydziałach komunikacji.
Samochody znalazły nabywców, którzy byli nieświadomi machinacji. W opinii śledczych z Bydgoszczy klienci zostali oszukani na ponad 200 tysięcy złotych.
Śledztwo już się zakończyło. Akt oskarżenia w tej sprawie został skierowany do sądu. 30-letniemu Markowi J., 29-letniemu Damianowi M. oraz 44-letniemu Marcinowi W. grozi do 10 lat więzienia.
Prześwietlają zajazdy, karczmy, gospody w Kujawsko-Pomorskie...
Ruszyła budowa przystanku wiedeńskiego na ul. Focha w Bydgoszczy
