Wczoraj o świcie okazało się, że 10 procent taboru PKS we Włocławku pokonał kilkunastostopniowy mróz. Były problemy z filtrami paliwa, niesprawne okazały się też w kilkunastu przypadkach układy hydrauliczne i pneumatyczne. W efekcie kilkanaście autobusów wyjechało w trasy z opóźnieniem. Niestety, zdarzyło się nawet opóźnienie kilkugodzinne
Jak zapewnił nas jednak Andrzej Stasiak, prezes włocławskiego PKS, o godzinie 10.00 wszystkie samochody były w pełni sprawne i obsługiwały pasażerów.
Autobusy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego we Włocławku spisały się lepiej. Wszystkie wyjechały punktualnie w trasy.
Na szczęście, żaden wóz nie zamarzł. To zasługa m.in. tego, że tabor, którym dysponuje miejski przewoźnik jest corocznie odnawiany Pięćdziesiąt procent autobusów, wożących pasażerów we Włocławku, nie ma więcej niż sześć lat. Dlatego wczoraj, mimo spadku temperatury i garażowania "pod chmurką", nie było problemów z wyjazdem z bazy.
Włocławianie sygnalizują nam jednak, że w niektórych autobusach jest bardzo zimno. - Zapewniam, że nie oszczędzamy na paliwie, wszystkie autobusy są ogrzewane - tłumaczy Marek Krygier, prezes MPK. - Jeśli jednak są to pierwsze kursy, nie zawsze autobusy zdążą się rozgrzać. Nie ma na przykład możliwości, by na przystanek przy ulicy Wienieckiej podjechała ciepła "dwunastka", jeśli to pierwszy kurs.
Prezes zwraca też uwagę na to, że w autobusach MPK drzwi otwierane są co dwie-trzy minuty, bo taka jest zwykle odległość pomiędzy przystankami. Przy dużym mrozie, gdy otwieranych jest troje drzwi, wnętrze się więc szybko wychładza. Na pewno w autobusach o tej porze roku nie będzie tak ciepło jak w mieszkaniach, ale też MPK zapewnia, że firma na cieple nie oszczędza.