Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy był małym dzieckiem, przysięgał sobie, że nigdy nie stanie się taki, jak jego tata. - I nie stałem się. Byłem gorszy - opowiada Emanuel

Katarzyna Piojda
Emanuel z żoną i najmłodszą córką. - W każdym momencie drogi można zawrócić, wejść na tę dobrą. Trzeba tylko chcieć - uważa mężczyzna. - Ja przeszłość mam brzydką, ale ona nie wróci.
Emanuel z żoną i najmłodszą córką. - W każdym momencie drogi można zawrócić, wejść na tę dobrą. Trzeba tylko chcieć - uważa mężczyzna. - Ja przeszłość mam brzydką, ale ona nie wróci. Jarosław Pruss
Emanuel Krzyżanowski urodził się jako najmłodsze dziecko w rodzinie. Ma dwie starsze siostry i brata. Po wyjściu z więzienia zmienił się.

Miał sześć lat, gdy ukradł pierwszą rzecz. Skończył siedem i pierwszy raz się upił. Rodzice też byli pijani. - Pili równo - wspomina Emanuel. On był najmniejszy. Ale największy był z niego buntownik. Od dziecka inspirowali go więźniowie. I ich tatuaże. - Miałem 12 czy 13 lat, kiedy zacząłem współpracować z dorosłymi facetami, którzy odsiadkę w więzieniu mają za sobą.

Emanuel był na ich usługach. - Wchodziłem przez małe okno, przez które oni by się nie przedostali. Albo chodziłem od mieszkania do mieszkania i przedstawiałem zmyśloną historię. Gdy lokatorzy mnie wpuszczali, okradałem ich.

Budził zaufanie, bo miał dobrą gadkę. Był też czysty, dobrze ubrany, bo ciuchy kradł. Chłopak skończył 13 lat, gdy został doprowadzony do sądu. - W ciągu trzech miesięcy włamałem się do około 30 mieszkań - dodaje Emanuel. Trafił do pogotowia opiekuńczego. - Od razu poszukałem kumpli, dla których stałem się szefem. Broiliśmy razem. Byłem prowodyrem. W dzień czuł się pewniakiem. Rządził. - A nocami płakałem - przyznaje. - Mały byłem przecież. Brakowało mi mamy.

Mama czasem go odwiedzała. On parę razy uciekł z placówki, ale nigdy do domu. - Tam czekałaby na mnie policja - zaznacza Krzyżanowski. Powtarzał sobie, że jest dobry, chociaż był zły i krzywdził innych ludzi. Choćby Magdę. - To dawna dziewczyna mojego byłego wspólnika. Jest starsza trzy lata ode mnie. Zaczęliśmy się spotykać - opowiada. - Wkrótce zaszła w ciążę.

Przeczytaj także: Więźniowie mają zachcianki: komputer, akordeon, syntezator...">
16-letni Emanuel został ojcem. - Ojcem jest łatwo zostać, ale trudno nim być - uważa teraz. - Wtedy nie ogarniałem tego. Wcześniej, jako dziecko, krzyczał ojcu prosto w twarz: "Nigdy nie będę taki, jak ty!" - I nie byłem. Byłem znacznie gorszy - mówi. - Nie pracowałem. Kradłem. Córką się nie opiekowałem. Biłem Magdę.
Naukę zakończył w siódmej klasie podstawówki. Włamania, kradzieże. Tym się zajmował.- Miałem 18 lat, gdy na wolność wyszli moi koledzy. Wśród więźniów i byłych więźniów panuje zasada: nie bierzemy narkotyków. - Tę zasadę złamaliśmy, gdy stałem się pełnoletni. Kumple przynieśli narkotyki. Zacząłem ćpać.

Poznał Sylwię. - Wiedziała, czym się zajmuję, ale chciała być ze mną - opowiada Emanuel. - Na drugiej randce wylądowaliśmy na komisariacie. Przesłuchali mnie w sprawie samochodu. Akurat tego nie ukradłem. Wypuścili nas.

Miał już wtedy na koncie pierwszą odsiadkę. - Spędziłem trzy dni na Wałach Jagiellońskich, bo nie stawiłem się na policji. Drugi raz trafił za kratki już na osiem miesięcy. Sylwia była w ciąży. - Obiecałem sobie, że będę żył według zasad. Gdy mnie jednak wypuścili, za murami więzienia czekali dawni koledzy. Zamiast wrócić do domu, do Sylwii i dopiero co narodzonej córki, poszedłem ze znajomymi balować i kraść.

- Wyrzuciłem Sylwię z dzieckiem z domu, gdy mała miała cztery miesiące - wspomina. - Zdawałem sobie sprawę, że robię źle. Chciałem tak robić.

Nadal kradł, włamywał się. - Przez około rok ukrywałem się przed policją. Jak mnie złapała, trafiłem do więzienia. Tym razem na 5,5 roku - kontynuuje Krzyżanowski. - Najpierw do aresztu na Wały. Potem do Fordonu. I Koronowa.

W tym ostatnim lądowali przestępcy, którzy już wcześniej byli skazywani. On był. Przysiągł sobie, że się zmieni. Z dnia na dzień, w 2005 roku. - Dziwnie to zabrzmi, ale w jeden dzień przestawiłem myślenie - mówi Emanuel. - Nie chciałem, żeby było tak, że na zewnątrz piękny strój, a pod spodem gnój.
Czytał Biblię. - Od zawsze, choć byłem złym człowiekiem.

Na zakończenie złego życia, po wyjściu z więzienia, zrobił imprezę. - Zaprosiłem mnóstwo znajomych, między innymi recydywistów, prostytutki. Ostatni raz wtedy się upiłem. Wrócił do Sylwii i córki. Zaczął pracować, najpierw w tartaku. Nie mieli mieszkania, więc wynajęli domek gospodarczy z dziurawym dachem i dymiącym piecem kaflowym oraz wc na zewnątrz. Ożenił się z Sylwią. Urodziła im się kolejna córka. Emanuel pogodził się z rodzicami. Odnowił kontakty z rodzeństwem. Zmienili mieszkanie. Wynajmują, ale już normalne, nie ruinę.

Emanuel, facet po 30., poszedł do szkoły. - Skończyłem gimnazjum i liceum profilowane. Później szkołę policealną. Został dyplomowanym terapeutą uzależnień i terapeutą małżeństw. Prowadzi stowarzyszenie pomocy "Arka Noego". Organizuje prelekcje w szkołach, placówkach opiekuńczo-wychowawczych, instytucjach. Można do niego pisać na: [email protected] Nawet ekswspólnicy czy kobiety lekkich obyczajów przychodzą do niego na terapię. Bezdomni też. - Najwięcej jednak młodzieży - podkreśla. Podkreśla też, że czyta Pismo Święte, ale nie jest fanatykiem religijnym. - Po prostu nawróciłem się. - Teraz mogę spojrzeć sobie prosto w twarz.

Magdzie, z którą ma najstarszą córkę, też potrafi spojrzeć w twarz. Pogodzili się. Ona ma swoje życie, on - swoje. Ale rozmawiać potrafią. Z najstarszą córką ojciec ma dobry kontakt. Najstarsza córka jest fryzjerką. Środkowa uczy się w ogólniaku. Najmłodsza chodzi do zerówki. Teraz wszystkie trzy mogą powiedzieć, że są z taty dumne. I tak mówią.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska