https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gdy nie ma zatoczki

Adrianna Błaszkiewicz Marek Ewertowski
13 grudnia, godz. 11.43, autobus PKS z Brodnicy przez Wąpielsk do Golubia-Dobrzynia, zatrzymuje się w Gorczenicy. Staje na szosie, pobocze, praktycznie, żadne. Zatoczka - tylko w marzeniach. Blisko przejście dla pieszych. Kilka dni temu zginęła tam kobieta, potrącona przez samochód
13 grudnia, godz. 11.43, autobus PKS z Brodnicy przez Wąpielsk do Golubia-Dobrzynia, zatrzymuje się w Gorczenicy. Staje na szosie, pobocze, praktycznie, żadne. Zatoczka - tylko w marzeniach. Blisko przejście dla pieszych. Kilka dni temu zginęła tam kobieta, potrącona przez samochód Fot. Bogumił Drogorób
Autobusy PKS-u zatrzymują się tam, gdzie wyznaczono przystanki. Niezależnie od tego czy miejsce jest bezpieczne dla pasażerów.

Gorczenica pod Brodnicą, na trasie do Rypina. W sklepie, przed który spory plac, gdzie zajeżdżają TIR-owcy i kierowcy osobowych, rozkład jazdy PKS. Czekam na najbliższy, rozmawiając ze sklepową o codzienności, pogodzie i przystankach autobusowych.

- Przed sklepem spory plac. Nawet jest znak przystankowy...
- Owszem, zatrzymują się tam gimbusy z uczniami.
- Byłoby dobrze, gdyby zajeżdżały tam pekaesy. Niedawno tam był wypadek. Niby przystanek, przejście dla pieszych, ale do tego spory ruch. Wszak to trasa warszawska.
- Tak, zginęła tam moja mama - mówi sklepowa.

Droga to wojewódzka, ale może być też powiatowa, nawet krajowa. Wszędzie tam,
gdzie zatrzymują się autobusy,
powinny być zatoczki, czasami chodniki dochodzące do nich. To zadanie należy nie do przewoźnika tylko do właściciela dróg - zarządów krajowych, wojewódzkich, powiatowych.

W budżetach owych zarządów są pieniądze na takie detale, będące jednak podstawą bezpieczeństwa. Zatem zatoki powstają, ale incydentalnie.
W samorządach - z reguły gmin wiejskich - też bywa biednie, ale dla niektórych wójtów hasło: poprawa warunków bezpieczeństwa, brzmi jak nakaz.
Na pieniądze i pomysł właściciela drogi nie czekał Wiesław Biegański, wójt gminy Bartniczka w powiecie brodnickim.

Przez gminę przebiega 17 kilometrów ruchliwej drogi wojewódzkiej prowadzącej do Lidzbarka Welskiego i dalej do Działdowa. Wędrówka poboczem drogi, którą suną kilkunastotonowe ciężarówki, stanowi zagrożenie dla pieszych. Ten fakt zadecydował, że dwa lata temu podjęto decyzje o przygotowaniu projektu wykonania zatoczek i wiat przystankowych. Wójt i radni postanowili sukcesywnie, co roku, przeznaczać pewną kwotę na ten cel w budżecie.

Na wykonywanie robót w pasie drogowym musi wyrazić zgodę zarządca drogi. Z Zarządem Dróg Wojewódzkich udało się dogadać

Gmina wykonała zatoczki wraz z wiatami dla oczekujących pasażerów na autobus, a zarządca drogi pomógł wybudować kładkę dla pieszych w Bartniczce.
W tym roku wykonano kolejne trzy, w Zdrojach, Radoszkach i Komorowie, za 42 tysiące złotych. W ten sposób, w ciągu dwóch lat, pobudowano 11 wiat przystankowych wraz z zatoczkami dla autobusów. Można?

Do przystanków trzeba dojść. Poboczem bardzo niebezpiecznie, więc zdecydowano się budować także chodniki.

- Nie udało nam się wykonać, zgodnie z planem, wymiany chodnika w Grążawach i budowy nowego w Łaszewie. Głównie ze względu na wzrost kosztów kostki brukowej i brak chętnych do wykonania roboty na zlecenie. W Grążawach prawdopodobnie uda się wymienić chodnik jeszcze w grudniu - dodaje wójt Bartniczki.

Tylko w jednej gminie Wąpielsk w powiecie rypińskim przystanków autobusowych, które nie mają zatoczek, jest kilka. W tym dwa w miejscowościach ze szkołami: w Długiem i Półwiesku. Przez obie wioski przechodzi droga powiatowa.

Co robią władze, by poprawić bezpieczeństwo?
- W planach starostwa jest remont drogi z Rypina, przez Wąpielsk, aż do Półwieska. Dokumentacja jest w przygotowaniu, modernizacja będzie kompleksowa, powstaną więc również zatoczki - mówi wójt Henryk Kowalski. Gmina niedawno z własnych pieniędzy zakupiła wiatę, która stanęła w Długiem. Chociaż tyle.

W Radominie (droga Rypin - Golub-Dobrzyń) jeszcze nie obudził się zarząd dróg wojewódzkich. Wykonanie zatok nie było możliwe. Zatem wójt Mieczysław Konczalski zdecydował, że gmina przyłączy się do inwestycji. Jest już zatoczka i jest wiata. Natomiast w Rypinie w br. przy dwóch przystankach na drogach wojewódzkich stanęły nowe wiaty sfinansowane całkowicie przez samorząd.

Zatoczki już były.
Konkluzja jest jedna: zarządcy dróg niezbyt martwią się o bezpieczeństwo osób korzystających z publicznej komunikacji, choć to ich obowiązek. Samorządy, nie mając wyjścia, w trosce o mieszkańców, inwestują same. Niestety, nie jest to regułą. Niektórzy wójtowie wolą pisać pisma, w ten sposób zabezpieczając się przed gniewem mieszkańców.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska